Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2014, 19:47   #13
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Niclas Steiger

Gildia Architektów i Kamieniarzy zrzeszała i reprezentowała sprawy ludzi, niziołków i elfów, którzy należeli do niej. Wyjątkiem były krasnoludy ale te przynależały do Gildii Inżynierów i to do nich należała naprawa i konserwacja wiaduktów miejskich. Reszta prac budowlanych przypadała właśnie Gildii Architektów i Kamieniarzy. Choć sam budynek, który znajdował się w dzielnicy Wynd, nie był wielki to jednak jego budowa wyglądała imponująco. Kamienne mury emanowały siłą i stabilnością, sprawiając wrażenie że nawet upływ czasu nie będzie wstanie tknąć tej konstrukcji. Fasada uszkodzona podczas walk, została już dawno naprawiona i tylko lekkie zadrapania świadczą o tym, że coś tu miało miejsce. Wewnątrz budynku można dostrzec misternie wykonane sklepienie wachlarzowe, które podobnie jak inne elementy dekoracyjne świadczyło o umiejętnościach członków gildii. W związku z nasileniem prac remontowo-budowlanych, terminarz gildii jest pełen, a tempo prac ma się zwiększyć, gdy Graf powróci z armią.

Dotarcie do budynku nie stanowiła dla Niclasa żadnego problemu, lecz przedarcie się do środka wymagało trochę siły fizycznej i umiejętności przeciskania się przez tłum. W środku panował ścisk i harmider. Wszystko to za sprawą kolejki ludzi oczekującej na przyjęcie. Wychodzący przekrzykiwali się między sobą, wchodzący krzyczeli na widok tego co się działo w środku i lamentowali, ile to stracą tutaj czasu. Jednym słowem sodoma i gomora, bowiem wielu z interesantów było odsyłanych z kwitkiem. Długie terminy, brak odpowiednich stempli w dokumentach, brak odpowiednich projektów to powodowało frustrację i złość. Spadała ona na niziołka, który praktycznie ze stoickim spokojem, próbował zapanować nad ludźmi i sytuacją. To on był odpowiedzialny za to, kogo i gdzie pokierować. W odpowiedniej kolejności wzywał do siebie do biurka i przeglądał przynoszone mu dokumenty. Widać było, że musi tu pracować od wielu lat, bowiem wszystko znosił ze stoickim spokojem.


W końcu, gdy minęły długie godziny oczekiwania, nadeszła kolej Niclasa. Mag był już lekko zmęczony, wręcz zirytowany, że taka prosta sprawa ciągnęła się tak długo. A nie był nawet w połowie swojej drogi. Niziołek, który sądząc po tabliczce miał na imię Falric Genrill, spojrzał on spokojnie na Niclasa,

-W czym mogę pomóc, Herr … ?- padło pytanie,które zapewne zadawał każdemu podchodzącemu do jego stolika:


Ava Falke

Poranek dla Avy był nie zwykłe miły, bowiem nikt jej nie zrywał rano z łóżka ani nie poganiał. Ta więc w spokoju mogła zjeść śniadanie, i udać się do koszar. Tak jak przewidywała każdy z “nauczycieli” miał wziąść za mordy straż miejską, i przeszkolić ochotników. Efekty miały być widoczne od zaraz, tak więc nie było mowy o opierdalaniu się. Ava z zapałem, stanowczością zaczęła szkolenie. Walka wręcz, w grupie, trzymanie szyku a przede wszystkim musztra i wypełnianie poleceń. Sporo potu musiała wylać zanim jej grupa zaczęła pojmować najprostsze założenia. Na pewnym etapie szkolenia pojawił się sam kapitan Schutzmann, co tylko zmotywowało dodatkowo najemniczkę, i sprawiło że zaczęła wyciskać jeszcze więcej ze swoich podopiecznych. Słońce świeciło jeszcze wysoko, gdy rekruci wylewali z siebie siódme poty, przy akompaniamencie bluzgów ich dowódcy. Schutzmann w milczeniu obserwował postępy w szkoleniu, by nawet przekazywać swoje uwagi dowódcom.


Po całym szkoleniu podszedł do rekrutów zamieniając z każdym kilka słów, klepiąc po ramieniu czy żartując przez chwilę. Dopiero potem podszedł do Avy. Z uznaniem zaczął wyrażać się o jej pracy, przekazując również kilka uwag co należy poprawić i na co zwrócić uwagę. Ulrich chciał również by Ava w ciągu tygodnia przygotowała rekrutów, tak by ci mogli ruszyć w miasto. Sytuacja zaczęła robić się z komplikowana. Chaos, zamieszanie wdarło się na ulice Middenheim i wielmożni zaczęli się bać o swoje rodziny i dobytki. Zaczęło robić się późne popołudnie, gdy Ava mogła zająć się swoimi sprawami.

Spotkanie z informatorem, potwierdziło plotki o zaginionych, którzy kręcili się koło budynku Rzeźni Fleischera. Podobno o samym świcie, widziano postać, która odziana w poniszczony czarny płaszcz znikała w jego progach. Więcej nikt nic nie słyszał i to był chyba jedyny słuszny trop, jakim mogła najemniczka podążyć.


Sole


Sole i Werner udali się za czerwoną kotarę, by móc spokojnie porozmawiać. Gdy tam się już znaleźli dziewczyna dowiedziała się, że tu może przebywać tylko za jego zgodą, lub gdy jakiś klient ją tam zaprowadzi. Tutaj spędzali czas tylko ci, których było na to stać i cieszyli się przychylnością szefa. Podczas gdy ten wykłada Sole pewne zasady, ta z łatwością zlokalizowała swój cel. Siedział on na czerwonej wygodnej sofie i przypatrywał się dwóm dziewczynom, które tańczyły i zabawiały się ze sobą. Jednak z nich blond włosa dziewoja, potrząsała swoim potężnym biustem przed oczami Andreasa Stallart’a, podczas, gdy druga [brunetka] klęczała przed nią i wodziła językiem po jej brzuchu. Widz co jakiś czas tylko popijał wino, i uśmiechał się lubieżnie. Widać było gołym okiem, że dziewczyny wiedzą czego od nich klient oczekuje, i umieją sprostać jego wymaganiom. Sytuacja była skomplikowana, tym bardziej że Sole, usłyszała że te dwie dziewczyny, są zawsze zamawiane i Stallart, nie życzy sobie innej. Nie mając wielkiego wyjścia, zabójczyni zaproponowała, że dołączy do nich. Klient będzie zadowolony, a i ona nabierze ogłady wśród wybrańców Wernera.

Podstęp udał się, choć Wutend początkowo wzbraniał się mocno, i Sole została przedstawiona Andreasowi Stallartowi. Ten chcąc od razu zobaczyć z czego dziewczyna jest ulepiona, kazał wejść jej na stół i zacząć tańczyć. Hanna i Anna, bo tak miały tamte dwie dziewczyny na imię, zaczęły masować mu barki i całować szyję. Sole nie miała innego wyjścia jak grać do końca swoją rolę. Mężczyzna praktycznie nie pił, i jadł dość mało, oczywiście pierw dając spróbować dziewczynom jedzenia. Te, go nie odstępowały na krok, bacznie patrząc na nową konkurentkę.
Po tańcu Andres postanowił podgrzać atmosferę i Sole wraz Anną miały zabawiać się na jego oczach. Gdy Anna pieściła Sole, bo takie było życzenie “pana”, Hanna rozpięła spodnie i zaczęła pieścić i ujeżdżać penisa Andreasa. Ten mimo iż był w dość zaawansowanym wieku, mógłby zawstydzić młodszych od siebie żaczków sprawnością i wytrwałością. Wszystko to, bowiem gdy Hanna skończyła, ten zabrał się za Sole. Nie było w tym ani krzty delikatności, bowiem brał ją możliwie jak najbrutalniej i dziko. Hanna i Anna patrzyły nienawistnie na Sole, która wiła się na stole we wszystkie możliwe strony….

Powoli nadchodził wieczór i Andreas postanowił udać się do pokoju przespać się. W tym czasie dziewczyny miały się odświeżyć i przygotować mu posiłek, bowiem miał dla nich przygotowane coś specjalnego….

Sole spokojnie usiadła w bali gorącej wody. Czuła jak jej ciało jest poobijane w każdym możliwym miejscu, a miała przeczucie, że to jeszcze nie koniec. Nogi, piersi, usta, pochwa i tyłek piekły i bolały. Miała wrażenie, że orała pole cały dzień, lecz to ona była pługiem w tym wypadku a Andreas orzącym. Choć dostała się w pobliże celu, mogła przypuszczać
Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline