Popatrzył po Roranie smutno.
- Nie zrozum mnie źle, ale... nie zrozumiesz tego. - rzekł - Ja... czuję coś... pierwotnego. Złego. Drapieżnego. I strach, ból. Śmierć.
Wziął topór i torbę podróżną. - Schodzę. I niech Valayia ma mnie w opiece, a Grimnir prowadzi mą dłoń. - rzucił ruszając w dół - Wy zróbcie co chcecie, nie musicie ryzykować. Macie latarnię, albo pochodnię? |