Wszystko szło po myśli jak się okazało Krzysztof wcale nie musiał używać zapalniczki. Z drugiej strony i tak nie miał jak jej użyć, był to jak dobrze zrozumiał czysty blef, którego Michael nie miał zamiaru przerywać. Jeden z napastników poddał się po dobroci, co nie zawsze się udaje.
Gdy tylko otrzymał z powrotem swoją własność wyciągnął swój pistolet i udał, że coś przekłada lekko wyciągając i wkładając ponownie magazynek idąc tym samym w kierunku napastnika.
-Dzięki, takie naboje zawsze się przydają - kontynuował swoje kłamstwo tak aby ciągle bawić się przekonaniem schwytanego
- pomyśl co myśmy zrobili gdyby ten teraz nie chciał nam odpowiedzieć na nasze pytania. Jeden strzał z takiego naboju, a jego brzydka buźka osmaży się w naukowym słońcu. - mówił to głośno, specjalnie na tyle aby każdy mógł to słyszeć.
- Lepiej się trochę od niego odsuń bo z tymi nabojami nic nie wiadomo, jak błyśnie to może jeszcze Cię poranić, a wiesz jak to boli. - mówił to z takim przekonaniem jak gdyby naprawdę miał pistolet załadowany nabojami ultrafioletowymi. Gdy doszedł do nich trzeci towarzysz ciągnął dalej pozwalając aby fan komiksów mógł wyrazić swoją ekscytację co do światła ultrafioletowego, z pewnością w fikcyjnej twórczości musiała być gdzieś o nich wzmianka, a to może jeszcze bardziej pogrążyć schwytanego.
-Nie każ mi tego używać - zwrócił się do wampira
- skąd wiedzieliście, że nas tutaj znajdziecie? Kto cię wysłał? - mówił to ewidentnie pokazując zainteresowanie swoją bronią, tak, że mogło to wskazywać, że w każdej chwili może z niej strzelić.