Elizebeth skinęła Liasowi i ruszyła w kierunku drzwi, oglądając się przez ramię, czy wszyscy za nią idą. Jeszcze nigdy nie przewodziła żadnej grupie, woląc własne towarzystwo.
Dziewczyna zatrzymała się przy progu, wychylając się ostrożnie zza drzwi. Zawsze lepiej się upewnić, czy za rogiem nie czeka zwierzoczłowiek gotowy do ataku. Okolica jednak wydawała się spokojna (chociaż raz!) i Elizebeth odetchnęła z ulgą. Mogą zachować siły na później. A skoro o później mowa...
- Zapomniałam zapytać, czy ktoś z was zna się na tropieniu? Ślady mogą być już bardzo niewyraźne. |