Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2014, 00:49   #2
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
- Odsuńcie się... Będę rzygał... - rzekł jęczący młodzian wygrzebując się ze swojego kokonu. Sądząc po minie i tego jak się wychylił poza krawędź swojego "łóżka" faktycznie można było dać się nabrać na ten numer. No ale, że robił go zawsze po skoku, odczuwalne dolegliwości były realne i miał dość niewyraźną minę to ktoś kto widział go w takiej sytuacji po raz pierwszy faktycznie mógł sądzić, że on tak na serio...

- No albo nie... Najpierw coś zjem a potem se porzygam... Będzie czym no nie? - uśmiechnął się swoim wręcz firmowym, promiennym i ciepłym uśmiechem od którego i innym często robiło się cieplej na duszy. Powiadano, że póki Ross się usmiecha to na pewno nie jest tak źle by się jeszcze nie można było wygrzebać z tarapatów. Młody skaner roztaczał wokół siebie pogodną i optymistyczną aurę co w połaczeniu z sumiennością i w wykonywaniu obowiązków sprawiało, że w codziennej bytności na pokładzie i poza nim miał zdecydowanie mniej kłopotów i nieprzyjaciół.

Gdy już doszedł do siebie i znalazł się na mostku na swoim stanowisku zajął się standardowym poskokowym sprawdzaniem co z aparaturą na pokładzie i jak wygląda sytuacja poza nim. W milczeniu słuchał słów kapitana potwierdzając przyjęcie rozkazów. Teraz dla odmiany pochylony nad swoim kokpitem był skupiony i poważny. Chodź bez śladu zaniepokojenia bo na razie nie widział czym mieliby sie martwić.

Morgan mimo, że poza służbą zdawał się być nonszalanckim zgrywusem i lekko duchem to jednak do swoich obowiązków podchodził poważnie. Często jak miał jakiś pomysł czy uwagę, nawet spoza swojej specjalizacji to się nią dzielił. Potrafił się też wykazać inicjatywą a nie być biernym wykonawcą rozkazów. No i jak chyba każdego rasowego członka jednostki zwiadowczej cechowała go naturalna ciekawość. Lubił próbowac nowych rzeczy i sztuczek, chętnie słuchał nowych wieści zwłaszcza pod kątem swojej specalizacji.

- Ta je szefie. Nasze systemy łaczności, skanery, maskowanie są sprawne i gotowe do akcji. Maskowanie mamy właczone, pozostaje na nasłuchu. Wszelkie aktywne skanery są obecnie wyłaczone. - rzucił meldując kapitanowi stan swojego stanowiska. Obecnie priorytetem było "zniknięcie" dlatego zameldował o wyłacznie pasywnej obserwacji fal eteru swoich czujników. W razie potrzeby mógł w każdej chwili właczyć i aktywne które były dużo wydajniejsze i dokładniejsze no ale wówcza jak ktoś nasłuchiwał jak oni w tej chwili miałby ich pewnie jak na widelcu. Co prawda nadal mieliby torchę opcji, zwłaszcza za sprawą Ross'a i van Belzen no ale już musieliby się nakombinować. Zwłaszcza jak ktoś miał zblizone do nich mozliwosci techniczne.

- Z tą sondą... Mamy dość dokładny rejon gdzie powinna się znajdować. Zarzuciłem sieć. Jak nasza rybka gdzieś tam jest to się nam powinna złowić jeśli tam jest. Jak nie to coś musiało się z nią stać i to pewnie niezbyt fajnego. - zameldował kolejno o wykonaniu polecenia oraz o swojej opinii co do losu automatu. Pozostawało mu teraz czekać aż radio lub radary przekażą mu na konsoletę wyniki poszukiwań. Czekając na to poczekał czy ktoś jeszcze ma z nim do pomwienia pilnego i zaczął przywdziewać kombinezon ochronny.

Uważał, że sonda może ma jakiś problem z przesyłem danych ale miał nadzieję, że sam jej nadajnik działa i wychwycą jej sygnał. To by znaczyło, że wszystko gra. Mógł jeszcze nadać skumulowany komunikat czyli coś jak wezwanie do odpowiedzi. Wówczas sonda jak z nią wszystko gra powinna odpowiedzieć. Choć istniał cień szansy, że ktoś mógłby śledzić jej meldunki i w ten sposób namierzyć ich okręcik. Choć nadal była szansa, że namierzy tylko ogólny kierunek bo by ich wykryć przy pełnym wyciszeniu to już skubaniec musiałby mieć sprzęt niebywałej klasy. A na tę okoliczność to spokojnie chłpaki z mysliwca też mogli nadać takie wezwanie i przekazać na pokład korwety. Wówczas sytuacja wyglądała podobnie ale było o tyle lepiej, że wykrycie mniejszej jednostki było jeszcze trudniejsze a już wysledzenie co i gdzie ona nadaje tak samo.

No istniała jeszcze możliwość wykrycia radarowego sondy. Zwłaszcza jakby nadajnik miała uszkodzony lub w ogóle wrak przypominała. Wówczas na ekranie przypominałaby kolejną drobinę na orbicie. Jednak dość czysto metaliczną drobinę przez co dającą dobry sygnał. A, że miał jej orbitę i potencjalne połozenie uważał, że mógłby ją zlokalizować nawet tak głównie poprzez drogę eliminacji innych syfów. No a przynajmniej na tyle zawęzić obszar by posłac chłopaków w mysliwcu na dość pewny namiar.

Raczej odpadało wykrcie cieplne. O ile sonda się właśnie nie jarała to była tylko chłodnym kawałkiem metalu. Ale jej metaliczne i gładkie powierzchnie można jeszcze było wykryć jak odbijają światło gwiazd zwyczajna optyką. Zwłaszcza jak się przeszukiwało dośc ograniczoną przestrzeń gdzie powinna być.

Podsumowując te swoje plany i teoretyzacje podczas ubierania kombinezonu które po części wykonywał dla sportu i przyjemności to Morgan był pewien, że jeśli ta sonda tam jest to on ją znajdzie. Podobnie sprawa miała się z zaginionym okrętem obcych. Choć tu już sprawa była znacznie bardziej skomplikowana.
 
Pipboy79 jest offline