Adam
Złożył w pół gazetę i wstał, gdy trójka aniołów podążyła w jego stronę. -Witaj Janie-odparł na przywitanie, wtórując przy tym skinieniem głowy.-Domyślam się wagi spraw, jakie go zatrzymały. Więc jesteś w zastępstwie.-mówił już raczej sam do siebie, kłaniając się gdy przedstawiał każdą kolejną osobę.
Gdy ruszyli w dalszą drogę, zagwizdał na jamnika, który szybko podbiegł do nogi "pana". Niby wydało się to zbędne, pies już od początku to wiedział, ale Adam zawsze lubił odtwarzać zwykłych ludzi w najdrobniejszym szczególe. Takie zawodowe zboczenie. -A więc geniusz-zadumał się gdy Jan skończył opisywać cel ich misji-Ma pewnie duży potencjał. Jest świadom swych mocy?...tych bardziej metafizycznych? Mamy go przyciągnąć, brzmi prosto. Gdzie haczyk?-spytał wprost, wbijając wzrok w Jana-Ateista? Zgadłem?
Był to światopogląd dość modny wśród wszelkiej maści ówczesnych naukowców. -Wiemy coś o środowisku w jakim się obraca?-dodał już po chwili zadumy-Przyda się wtopić w otoczenie. Wśród studentów możemy się dość mocno..wyróżniać. |