Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2014, 18:17   #110
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Rudiemu i jego pobratymcom jakoś udało się dostać na trybuny rozstawione wokół Placu Różanego, gdzie zjawiło się chyba cale miasto, nawet rodziny z dziećmi przyszły obejrzeć widowisko, najwidoczniej Volgen nie było miastem rozrywkowym i każda okazja musiała być wykorzystana. Również Anzelm został usadzony na trybunach, troche bardziej z przodu i w obstawie, tak aby nie mógł uciec i tak aby ludzie widzieli, że to on jest sprawcą całego zamieszania.
Anzelm doskonale widział całą arenę przygotowaną na środku placu, na którą wszedł już wywołany przez herolda Gerard, który był zarówno wielki, jak i brzydki jak czarny ork, w ręku trzymał olbrzymi morgenstern. Oparł się o barierkę i czekał na Maksa, który wolnym krokiem zmierzał w stronę swojego przeznaczenia. W ręku trzymał miecz, który w porównaniu do broni olbrzyma wydawał się jedynie zabawką a na karku czuł wzrok rozwrzeszczanego tłumu oczekującego na rozrywkę. Tłum jeszcze nie wiedział jak bardzo jest w błędzie.

Kiedy graf von Volgen wstał aby zaszczycić zebraną ludność spojrzeniem i skinieniem głowy do Rudiego podszedł niziołek, którego wcześniej jednak w kryjówce nie napotkał.
- Panie Rudi szanowny - odezwał się przybysz - pan pozwoli ze mną, jak mniemam chce pan się wydostać z miasta. Przysłał mnie znany skądinąd panu zapewne wynalazca Kugelschreiber - powiedział i zaczął iść w stronę wyjścia z placu oglądając się czy Rudi za nim pójdzie. Jan, jeden z niziołków towarzyszących Rudiemu potwierdził, że zna przybysza i że można mu zaufać w związku z czym Rudi postanowił podążyć za nim. Nie zdążyli dojść do końca trybuny kiedy przemówienie herolda, który witał zgromadzonych, zostało przerwane przez odległy wybuch i dziwny dym wydobywający się z kanałów. Dym szybko ograniczył widoczność na placu, jednak tego Anzelm nie zdążył już zauważyć, za plecami usłyszał jedynie krótkie "teraz" i ktoś zgasił światło. Max natomiast zdezorientowany nie zdązył zareagować kiedy dwie pary małych rąk pochwyciły go i wykrzyczały do ucha
- rusz sie wreszcie wojowniku, jak zaraz z nami nie pójdziesz to cały plan padnie jak chore ciele!


Nie minęło kilka minut kiedy cała trójka gramoliła się już do powozu prowadzonego przez niziołka ubranego w dosyć osobliwe szaty i gogle.
W środku ku zdziwieniu Rudiego i Maxa siedziała już Kat, która wyglądała na tak samo zdezorientowaną jak reszta.
-Panowie, i pani trzymajcie sie mocno bo to nie jest niedzielna wycieczka do lasu - zawołał niziołek i z kopyta ruszył w strone bramy Nuleńskiej, minął ją niczym wicher i popędził traktem.
- z pozdrowieniami od Kugelschreibera - zawołał - mój pracodawca docenia wszystkich którzy przysłużyli się nauce, a wy w swoich staraniach niemalże utraciliście życie.



Co było dalej pewnie spytacie jednak to już opowieść na kolejną historię.

koniec
 
piotrek.ghost jest offline