| post wspólny z Autumm Keldabe poranek 10 Tarsakh
Tibor Oestergaard podniósł się znad ogromnej niedźwiedziej czaszki i rozejrzał dookoła. Reszta szkieletu, zdruzgotana i rozszczepiona potężnymi ciosami, zaścielała brudny śnieg i ziemię a Zwiastun Świtu na próbę stanął na jednym z łopatowatych żeber i spróbował je złamać. - Panie Poranka, jak zabić takie bydlę - mruknął gdy kość dopiero po kilkukrotnym kopnięciu trzasnęła, ale jego uwagę przykuła widoczna między namiotami druidka. Podszedł do niej, rozglądając się czy ktoś jeszcze nie potrzebuje jego pomocy; podobnie jak szamani i półorkini nie szczędził sił i mocy otrzymanej od swego boga by jak najwięcej rannych postawić na nogi. Po tej iście piekielnej nocy nie dziwił się że wszyscy tutaj powłóczą stopami. A co jeśli roztopy miały uwolnić jeszcze większe ilości ożywionych trupów? Zadrżał na tę myśl. - Cieszę się, że przeżyłaś - odezwał się po chwili milczenia w czasie której kobieta przyglądała się czemuś w swoich dłoniach. Zwiastun Świtu w tym czasie obrócił twarz ku promieniom słońca i z przymkniętymi powiekami cieszył się ich dotykiem. - Powinniśmy wyjechać stąd jak najszybciej, jeśli nasza wyprawa ma przynieść coś więcej niż … pomoc jednej osadzie. Teraz potrzebuję wymodlić potrzebne łaski, później chciałbym z tobą porozmawiać. - Pójdę z tobą. Też przyda mi się chwila zadumy… - odpowiedziała Kostrzewa nadspodziewanie łagodnym głosem. Wytarła zakrwawione dłonie w szmatkę i zgarnąwszy swój skromny dobytek, ruszyła za kapłanem, ciężko powłócząc nogami. Warto było się wybrać poza obozowisko, chociażby po to by pozbyć się z nozdrzy smrodu śmierci i zgnilizny. Ból ran i siniaków odzywał się w dziesiątku miejsc na ciele chłopaka, a po druidce również było widać zmęczenie i osłabienie. Nie było więc co daleko się zapuszczać i tracić siły. - Rozmawiałem z Varem - zaczął Tibor, rozglądając się po błyszczącej połaci śniegu. Błyszczącej tam gdzie nie skaziły go ślady wyryte przez ciągnących na obóz nieumarłych - na temat tego co niedawno znalazł. Pamiętasz zwoje które wyciągnęliśmy z Shando z tubusa? Dwa potrafiłem odczytać, Kostrzewo. Na jednym z nich zapisany jest rytuał przywołujący demona, pozwalający zadać mu pytanie - trzy pytania - na interesujący przywołującego temat. Na drugim jest lista potrzebnych do przeprowadzenia rytuału komponentów. Nie mam zamiaru tego użyć - zastrzegł się, spoglądając na półorkinię. - Za krótki w uszach jestem żeby z demonami paktować i to samo powiedziałem Varowi. Mogłoby się okazać że nieumarli są mniejszym problemem niż konsekwencje przeprowadzenia rytuału. Ale uznaliśmy obaj, że mądre głowy w Ybn może lepiej się na tym rozumieją ode mnie i one coś postanowią. Mówię ci to ponieważ obaj z Grzmotem możemy paść w walce, lepiej żebyś wiedziała o tych pergaminach. - I tak zamierzasz je targać w tę i z powrotem? - Kostrzewa uniosła brew - Mi to tam jednako, demony czy nie, choć tragiczna sytuacja czasem wymaga drastycznych środków. Choć chyba jeszcze tak źle z nieumarłymi nie jest… - zamyśliła się - Zakop gdzieś ten tubus, miejsce zapamiętaj… będziemy wracać bezpiecznie, to zabierzemy. Nie wrócisz z wyprawy, to złe zaklęcie przepadnie pod śniegiem… - doradziła - Hmm… niegłupie - Tibor zastanowił się i rozejrzał. - Tylko gdzie? Jeśli twoi pobratymcy przeniosą obozowisko możemy nie odnaleźć tubusa. Poza tym chciałem też jeszcze pochylić się nad tymi zwojami, miałem je na razie w rękach przez chwilę. A poza tym… tak jak mówisz, może się zdarzyć że sytuacja pogorszy się tak bardzo że jednak - zawahał się i ciągnął z niechęcią - że jednak lepiej żeby te pergaminy były pod ręką. - Północ jest o tam - druidka wskazała kosturem kierunek bez patrzenia - A po cieniu patrząc, wiadomo, gdzie co jest… - machnęła ręką - Ale niech będzie. Zdejmę to brzemię z twojego stygnącego trupa, to mogę obiecać. Jeśli sama jeszcze będę żywa - wyszczerzyła kły - I tylko po to, żeby się o jakiś świstek zapytać, mnie ciągnąłeś w ten śnieg… ? Tibor na przekór samemu sobie uśmiechnął się. - Wiedziałem że mogę na ciebie liczyć - powiedział z rozbawieniem. - Tak, z tego powodu chciałem cię wyciągnąć, z dala od Shando czy twoich pobratymców. Porozmawiać o innych sprawach również chciałem, niekoniecznie tutaj. A twojej i twego ludu wiedza jest tu potrzebna. Na przykład - dlaczego teraz się to zdarzyło? Nie pasuje mi pora - jeśli ten kto to wszystko rozpętał chciałby uniemożliwić pokrzyżowanie mu szyków, powinien zaatakować - rozpętać rytuał - wcześniej, by takim jak nam utrudnić podróż. Jeżeli chciał zabić wszystkich żyjących zalewając ich nieumarłymi w jednym ataku powinien poczekać do roztopów. Może data jest ważna? Jeśli nie konkretny dzień, to może tydzień czy miesiąc? Kojarzy ci się to z czymś? - To nie tak, że nieumarłych ktoś tworzy… - Kostrzewa pokręciła głową - Raczej nie odchodzą. Jakby coś ich wciąż trzymało tutaj, przy tym życiu - nieżyciu. Nie sądzę, by Kor Pheron był tak potężny, by zasłużyć sobie na proroctwo czy spowodować zaćmienie słońca - raczej skorzystał z okazji jaką dało to zdarzenie. Jeśli to on, rzecz jasna. - dodała z powątpiewaniem - Spójrz - wyciągnęła spod szaty zasuszoną gałązkę jemioły i podsunęła Tiborowi pod nos - Co widzisz? - Zaćmienie słońca nie było przewidywane - Tibor odpowiedział powoli. - Wiem bo pytałem w Ybn. A to… to jemioła… tak? - Tu - druidka trąciła szponem mały, zielony listek, wyrastający z uciętej roślinki - Tego być nie powinno, bo kto widział, żeby roślina bez korzeni i bez słońca rosła? To też magia… jakaś. Im więcej wiemy o tej pladze… Tym bardziej pewna jestem, że to wiele zjawisk na raz, nie jedno. Powiązane ze sobą, owszem. Ale nic, co da się prosto rozwiązać mieczem czy zaklęciem. Niespokojne czasy i zawirowania mocy budzą różne siły… których efekty oglądamy. Ale nie musi być wcale tak, że one są przyczyną, jeno mogą być tylko skutkiem. - Ja się nie znam na druidzkich ścieżkach - Zwiastun Świtu bezradnie potrząsnął głową, spoglądając na roślinkę. - Może masz rację. Jak wykluczym że bogowie stoją za plagą - a na ich poczynania nie mamy szansy cokolwiek poradzić - to zostają ludzie. Ludzkie plany możemy próbować rozwikłać. Podrapał się po szczęce i spojrzał raz jeszcze na gałązkę. - Może… na naszą wyprawę bogowie patrzą łaskawym okiem? - szepnął. - Chyba tylko bogowie chaosu mogą patrzeć na nasza zbieraninę inaczej niż ze śmiechem… - mruknęła nieprzekonana kobieta. - Nie zapominaj że jesteś jej częścią. Jeszcze jedno, Kostrzewo. Var chce nawiedzić Dougan’s Hole w poszukiwaniu Morheima. Jeśli Kor Pheron nie żyje - i nie “wrócił” - tak samo jak wszyscy jego uczniowie, to ktoś inny podjął jego eksperymenty. Nie wiem czy uczciwego człowieka nie kalam podejrzeniem, ale jako jedną z ewentualności biorę że ktoś kto wybrał się z wojownikami ukrył część zapisków czy czegoś innego i kontynuował jego “dzieło”, nawet jeśli zrazu w dobrych intencjach - by, powiedzmy, wiedzieć jak zwalczać groźbę nieumarłych. Druidka pogrzebała końcem kija w śniegu i odwróciła się do Tibora, mrużąc oczy. - Nie łapmy dwóch ptaków na raz, młodzieńcze. Kto wie, czy i z czym wrócimy od źródeł? Jak nam się uda tą sprawę zakończyć, to pomyślimy co dalej. Wtedy można się i do Dougan Hole wybrać, i gdzie indziej jeszcze. A teraz to nie ma co gdybać, bo zwykle tak jest, że zamierzania są piękne i dalekie, a życie swoje plecie… - ucięła spekulacje. - Twoi współplemieńcy twierdzą że Kor Pherona i jego uczniów zabili, a tymczasem wiedza o nim i jego “dokonaniach” żyje do dziś. Myślenie nie boli, a myśleć można zawczasu - odpalił Tibor. Odwrócił się do obozowiska. - Chodźmy, Karl Skirata obiecał że porozmawia jeszcze z nami, liczę na to że coś podpowie, jeśli Dolina Żywej Wody jest fałszywym tropem… Jak sądzisz, czy po rozmowie z nim powinniśmy wysłać wiadomość do Ybn, korzystając ze zwojów od magów? - A co mnie tak cały czas pytasz, przecież ci ślubną nie jestem - Kostrzewa uniosła brew - Wiedzący przeca ma świadomość, w czyim imieniu idziemy. Mówiąc nam to, co mówił, to jak by Ybn mówił, prawda? Ale zapytać się *jego* o zdanie nie zawadzi. Zawsze to lepiej… - przygryzła wargę - Ale *wiesz* o czym lepiej ani jemu, ani miastu nie mówić. O wodzie. I resztę też ostrzec, coby nikt się przypadkiem nie wypaplał, gdzie to zmierzamy teraz… Zwiastun Świtu westchnął i ze znużeniem uniósł głowę. Obejrzał sobie chmury, spojrzał w stronę słonecznej tarczy. - Cenię sobie twoje zdanie - powiedział wreszcie. - Dlatego pytam. A co do wiadomości do Ybn to mam na myśli czy Shando ma użyć zwojów by dać znać czego się dowiedzieliśmy, czy to już właściwa pora na pierwszy raport. I tak, WIEM co mówić a czego nie. - Wiesz, co myślę o burmistrzu i magu… Lepiej daj znać swojej babie - Kostrzewa trąciła Tibora pięścią w ramię - Ybn nie wyśle posła do wioski, a wioska do Ybn już prędzej. A ona tam bidulka się pewnie zamartwia, i jak wrócisz, to w sieni będziesz spał razem z kundlem, a nie w małżeńskim łożu… - ziewnęła, ukazując wszystkie ostre kły. - Zmęczona jestem. Złapmy trochę snu, potem pożegnajmy się z Wiedzącym, i wtedy będziemy myśleć co dalej, z jasnym umysłem. I co do głów reszcie nakłaść, żeby się nasza mała wyprawa nie wydała podejrzaną… Chłopak popatrzył ponuro na druidkę. - Chętnie - mruknął idąc obok niej. - Znaczy, żeby do Cadi się odezwać. Ale jednak powinniśma prosto do magów i kapłanów dać znać czegośmy się dowiedzieli… - wolał się nie wdawać w publiczne rozważania z kim i gdzie będzie sypiał po powrocie do Cadeyrn. - Pamiętasz ten jeden flakon, pełen zgubnej wody, który znaleźliśmy we wnętrzu góry? - zagadnął naraz. - Myślałem żeby wylać paskudztwo, ale… przy tym co się dzieje ze względu na plagę to może to lepiej jakoś inaczej … nie wiem, potraktować czym? - Pokaż - druidka wzięła fiolkę w łapę, potrząsnęła, przyłożyła do ucha, a nawet odkorkowała i powąchała. Zrobiła nawet gest, jakby chciała polizać zawartość, ale ostatecznie się powstrzymała. - Paskudne - skrzywiła się - Ale to nadal woda… choć bardzo skażona. Natura potrafi ją oczyścić… Lub łaska dobrych bogów. Mam to zrobić? - podniosła pytająco flaszkę. - Tylko nie niszcz butelki, przyda nam się - Oestergaard skinął głową i popatrzył z ciekawością na Kostrzewę. - Co wymyśliłaś? - Odprawię nad nią rytuał oczyszczenia. Usunie to co złe… i znów będzie to tylko woda. Jakim trzeba być odszczepieńcem, by w ogóle tworzyć coś takiego… magowie, tfu, i ich “sztuka” - splunęła na ziemię z wyraźnym niesmakiem. Zwiastun Świtu odwrócił spojrzenie ku ganiającemu po wiosce Ferengowi. Kor Pheron miał być synem szamana. Na prosty rozum chłopaka prędzej człeka należało winić niż magię…
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |