- Nie nasza sprawa – Isobel spojrzała znacząco na Daniela. – Mamy przed sobą drogę i zadanie. Zbieramy się.
Noc nie przyniosła wypoczynku, kobieta była zmęczona i zła. Poza wszystkim - dużo lepiej czuła się w mieście, wśród ludzi, niż w tych odstępach. Pieprzony kuzyn Jose! Choć w sumie jej wina, nie musiała akurat u tego dupka się zatrzymywać. Wszystko układało się nie tak.
Zahaczyła spojrzeniem o dziewczynę we flaneli. Trudno, każdy musi zebrać swoje baty, póki nie nauczy się poruszać w tym świecie. Taki life. Nie mogli mitrężyć czasu na zabawę w ratowanie uciśnionych dziewic. Jeszcze kilka lata temu pewnie zareagowała by inaczej - teraz nauczyła się, poprawka: życie ją nauczyło, stąpania twardo po ziemi. I pilnowania przede wszystkim własnego tyłka. - Daniel! – syknęła nagląco, przyśpieszając kroku.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |