Szpieg syczał niczym wąż, ale Zbigniew już go nie słuchał. Wielcy bohaterowie nie są na sprzedaż! Mały robak sącząc jad sam przypieczętował swój los, a bogowie będą świadkami. Zbigniew chwycił pewnie swoje toporki w obu dłoniach, skrzyżował je w powietrzu po czym wziął głęboki oddech, tak że aż zakręciło mu się w głowie. Rozejrzał się dookoła. Kątem oka dostrzegł dwa konie: pierwszy był czarny jak piekło, a oczy miał czerwone jak ogień. Rżał donośnie, a z nozdrzy wydobywał się dym. Trzygłów. Drugi był gniady, spokojny i cichy, jednak w jego ślepiach była obojętność i brak litości. I jakby miał brodę. To Teutates. Wojownik spojrzał wyżej, ku niebu by się upewnić że nie spada im na głowy. Zobaczył trzy ptaki. Pierwszym był orzeł, symbol Jowisza i Zeusa. To właśnie pod jego przewodnictwem Aleksander podbił pół świata, a rzymskie legiony poskromiły całe Morze Wewnętrzne. Drugiego ptaka się tutaj nie spodziewał: był to gołąb. A więc Jahwe też mu się przyglądał? Ciekawe. Ostatnim ptakiem był kruk, ciekawe czy był to Myśl czy Pamięć. Starzec bez oka też patrzy. Zamknął na chwilę oczy i gdy je otworzył zwierzęta zniknęły mu z pola widzenia. Wszystko to trwało tylko chwilę, ale wąsaty szpieg zdążył się zorientować co się święci. Nici z zaskoczenia. Nie miało to już jednak znaczenia. Bogowie patrzyli i zobaczą jak zgniecie tego robaka.
Śmierć idzie - krzyknął rzucając w gnidę pierwszym toporkiem - po Ciebie! - rzucił drugim. Warknął i wyrwał przerażonemu stajennemu widły, którymi ten przerzucał siano. Nie jest to co prawda miecz który ma dwa ostrza, ale słyszał kiedyś o potężnym wojowniku który zginął pokąsany tymi trzema zębami. Tak uzbrojony ruszył w stronę budynku, szukając wejścia na dach, lub czekając aż wąsacz sam zeskoczy na dół.