- Trzeba jakoś funkcjonować - mruknęła Ravnoska na temat bałaganu i przeprosin. Ton jej głosu oscylował między chłodnym dystansem, a skromną grzecznością zdecydowanie unikając wszelkiego rodzaju lizodupstwa.
- Zwracają się do mnie Liliana, bądź Lilith. - W myślach obiecała sobie, że jak tylko będzie miała okazję to ten zwany Garonem straci kilka swoich cennych paluszków.
Cała atmosfera panująca w Elizjum księżnej przypominała jej nieprzyjemnie wzorzec z przeszłości. Do tego odniosła wrażenie, że egzekucja przed chwilą miała stać się dla niej swego rodzaju ostrzeżeniem.
I tym właśnie się stała, choć podejrzewała, że księżna nie byłaby zachwycona tym jak to ostrzeżenie zostało odebrane.
- W czym mogę ci pomóc pani? - zapytała spokojnie i wprost.
Zależało jej na szybkim skończeniu dyskusji i opuszczenia tego gniazda żmij.