Randal popijał dobre acz słabe piwo, zagryzał jabłkami wrzucając ich koszyczki z nasieniami do sakiewki. Było miło ciepło od kominku grzało go w plecy, Łata mruczał zadowolony rozwalano na gzymsie kominka. Wtedy to wuj zaczął przekazywać wieści z okolicy, były jak można się domyśleć nader niepokojące. Sam fakt uszkodzenia rozstajów oraz pojawienie się w ich pobliżu orków był ostrzeżeniem o nienadciągających kłopotach. Młodzieniec zafrasował się nieco, lecz szybko zagościł z powrotem na jego twarzy uśmiech.
- Trzeba będzie to zbadać. Czasu od powodzi minęło wiele zdążyłem się tym czasie wiele nauczyć. Na Matkę nie będę siedział bezczynnie, gdy ktoś niszczy lasy i ogrody.
Dalsze przemowę Randala przerwała głośne śmiechy oraz obraźliwe okrzyki dochodzące od stolika stojącego w pobliżu a zajmowanego przez hałaśliwą zgraję najemników z Bandy Żelaznej Obroży.
- Dokończymy później teraz muszę zrobić porządki i trochę pozamiatać.
Po tych słowach wstał przeskoczył ławę wziął swój kij wykonany z konaru jazodrzewa, który znalazł kiedyś po gwałtownej burzy i stóp jednego z najstarszych jazodrzew w lesie.
- Zostań.
- powiedział w druidycznym do łaty. Ryś leniwie otworzył oczy po czym tylko zmienił pozycję. Tylko dwóch komend, jak do tej pory udało się nauczyć zwierzaka, zostań i za mną. W tej chwili komenda zostań całkowicie odpowiadała rozkoszującemu się ciepłem Łacie.
[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/-bd9--lwrMZc/UspGrRRQlVI/AAAAAAAAATA/YdulA8b2-0U/s1600/d.jpg[/MEDIA]
Szybko zastąpił i zagrodził drogę kijem Malakaiemu.
- Pozwól, że ja to załatwię. Nie są godni abyś się nimi zajmował sam.
Potem podszedł do stołu zajmowanego przez najemników, oparł się o drąg i czekał. Szybko najemnicy dostrzegli Randala.
- Czego. Przynieś jeszcze piwa miast się gapić.
- Skoro już zwróciłem waszą uwagę.
- przy tych słowach strzyknął kącikiem ust śliną, na podłogę, w geście podpatrzony u najemników i ochron karawan, dając do zrozumienia, iż mierzi go towarzystwo takich typów.
- Przeprosicie Panie za swe grubiaństwo.
Na słowa Randla najemnicy wybuchli gromkim śmiechem.
- Uciekaj dzieciaku, póki jesteśmy dobrym humorze.
Randal strzyknął ponownie gęstą śliną, tym razem dokładnie w twarz prowodyra.
- Zatem porachuję wam po kolei kości tą oto miotłą.
- to mówiąc wskazał na drąga, który dzierżył.
- Na pewno znajdzie się tu dla was jakiś drąg. Czekam na was przed oberżą. Nie dajcie na siebie długo czekać, bo pójdzie fama, że najemnicy z Żelaznej Obroży to tchórze, którzy zlękli się nieopierzonego młodzika.
Po tych słowach ruszył do drzwi, po drodze rzucił do towarzyszy.
- Chodźcie ze mną. Dopilnujecie by szli na mnie pojedynczo i bez mieczy czy innej broni poza drągiem.
Przed oberżą zatrzymał się przesunął tarczę i chwycił ją. Po czym oprał się o „Zamiatacza”. Potem nastawił się na czekanie na przeciwnika. Miał nadzieję, iż nie będzie musiał długo czekać.