Shado na początku nie wiedział po co właściwie mają iść do tej kajuty wszyscy. Nie było przecież potrzeby na wizytę trzech uzbrojonych ludzi u człowieka, który po prostu nie chce pokazać biletu. Kiedy Khamea opowiedziała o dziwnym uczuciu jakie spowodował, twi’lek zaczął się zastanawiać. Może to kolejny upadły Jedi... lub Sith... Patrząc na sprawę pod tym kątem Shado zaczynał się martwić. -Nie mogę wykonać misji bez żadnej wpadki... Nigdy...- burknął pod nosem. Zawsze jak zaczął coś robić wynikały niespodziewane okoliczności.
Doszli właśnie do kajuty i zaczęło się „grzeczne wypytywanie” o bilet. Dalsze sprzeciwy, jak się twi’lek spodziewał, wywołały tylko niecierpliwość u mistrzyni Oleme. Jednak to, że miecze zostały dobyte od tak zaskoczyło Shado. W następnej chwili drzwi otworzyły się i zostali wciągnięci do środka. Wciągnięci ewidentnie mocą. Po chwili szarpaniny sytuacja wyklarowała się i przed trójką stanął twi’lekiański rycerz Jedi. Informacja o napadzie i planowanej zasadzce była zła. Bardzo zła. -Nigdy spokoju...- powtórzył myśl sprzed kilku minut. Szybkie spojrzenie na Khamee upewniło go, że nie tylko on chce być jak najdalej stąd. W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i zrobił niewyraźną minę. Dokąd mieliby niby iść...
__________________ Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia. |