Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2014, 22:26   #118
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Praca Wspólna




Swoje strony, możnaby uznać patrząc spojrzeniem normalnego człeka. dokładnie własnie tak spoglądał na średniowspaniałe Starhallow. Odetchnął uśmiechając się wojownik, radośnie potoczył okiem od lewa do prawa. Sympatyczne miejsce, identycznie, jak sympatycznie swojska była wspomniana gospoda.
- No cóż, gadajcie - rzucił do swych bardziej obrotnych towarzyszy wojownik faeruński, który trochę był zawiedziony brakiem awantury. - Pomogę, jeśli ktoś będzie chciał daś wam po uszach.
Kapłanka rozejrzała się po karczmie i przymknęła oczy próbując wyczuć portal. Może dzięki temu będzie w stanie też odnaleźć klucz?
-Państwo czegoś szukają, czy po prostu chcą postać pod dachem? - zapytał karczmarz, niecierpliwie wystukując na ladzie rytm.
- Czegoś do picia dla tej dwójki. - Odłamek wskazał lekkim uniesieniem dłoni wojownika i kapłankę. - Oraz klucza do portalu do Sigil. - Garion przekazał karczmarzowi i dwójce swoich towarzyszy, kierując się ku kontuarowi. Wstrzymał się od komentowania słów wojownika, gdyby ktoś im próbował dać po uszach, zapewne oberwałby od anioła.
Rudowłosy nie zastanawiał się długo i napełnił dwa kufle piwem. Skoro klienci nie domagali się niczego konkretnego, w każdej karczmie jak plany długie i szerokie domyślnie podawało się piwo. No, chyba że właścicielem był elf, to wtedy zamiennikiem było wino.
-Cztery srebrne się należy -oznajmił beznamiętnie. -A tu jest gospoda, nie ślusarz. Skąd pomysł, że sprzedaję klucze? - dodał szorstko, choć Estel zdało się to trochę teatralne.




Karczmarz niewątpliwie wiedział, co jest grane. Czyzby był to taki dziwaczny sposób targowania? Chyba własnie tak wyglądało, bowiem karczmarze chyba należą do najlepiej poinformowanych osób. Wszyscy poszukiwacze przygód doskonale wiedzą, iże właśnie od nich należy wydębiać wieści.
- Bo jak ktoś prowadzi karczmę na skrzyżowaniu z Klatką, to zwykle wie skąd mu goście znikają i czemu. Niekoniecznie je sprzedajesz, ale może wiesz co jest kluczem i gdzie go zdobyć. Przydałoby się, zanim tutejsza emanacja sprawi że całkiem stracę nad sobą kontrolę. - Rozsypał się na tysiące drobnych kawałków i pojawił na stołku niedaleko barmana. - Nie wiem czy dalej zachowywałbym się chociaż po części logicznie i cywilizowanie. - Garion siedział wyprostowany, z dłońmi założonymi jedna na drugą, w całkowitym bezruchu. Jedynie usta, próbujące się rozciągnąć w lekki uśmiech, zdawały się minimalnie poruszać. To jednak mógł być z kolei jedynie odblask światła.
Rudowłosy z zaciekawieniem przyglądał się zachowaniu odłamka. Zdawało się, że zrobiło na nim wrażenie.
-Może i wiem, co jest kluczem, może i nie wiem -rzucił filozoficznie. -Oto i zagadka. Jak ten jeden raz, gdy spotkałem sfinksa. Wiecie co to sfinks? Taki lew z babską głową. I zupełnie jak z babą, cały czas gada zagadkami. Ech, to było spotkanie. Chcecie o nim usłyszeć? - no i masz, na historyjki mu się zebrało.
- Powiedz mości karczmarzu - rzucił faeruński wojownik licząc na to, że owa zagadka oraz sfinks to tak naprawdę wstęp do odpowiedzi na pytanie o portalowy klucz.
Mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu, w którym kryła się zarówno radość jak i drapieżność.
-To było lata temu i bardzo, bardzo daleko stąd. Szlajałem się wtedy z grupką podobnych mnie awanturników, od jednej draki do drugiej. W końcu jedna wywiała nas na zupełne pustkowie, zamieszkane przez dzikie plemiona orków i goblinów. Umyślcie sobie, że te tępe bestie wybudowały sobie fikuśną piramidę. No, piramidkę po prawdzie, bo niskie to było. Ale odbiegam od tematu. Wysiekliśmy potworów od groma i dostaliśmy się na tę całą piramidę. A tam, na szczycie, gniazdko uwił sobie sfinks. Te zielone mordy czciły go prawie jak bożka! Znosiły mu mięso i błyskotki. No urządził się tam kot wprost rewelacyjnie - karczmarz zaśmiał się na wspomnienie. -Ale w przeciwieństwie do czeredy orków, sfinks był bystry i nie spieszyło mu się rozstać ze światem. Zaproponował nam umowę. Jeśli odpowiemy na trzy jego pytania, odda nam swe skarby. Jeśli nie... cóż, w takim wypadku wyglądało na to, że po prostu będziemy z nim walczyli tak długo, aż usieczemy. Sami widzicie, że wygrywaliśmy tak czy inaczej- zamachał rękami na podkreślenie swych słów. -No to się zgodziliśmy i ja mówię "dawaj pierwszą zagadkę", na co sfinks "ten, kto to zbuduje, tego nie potrzebuje, a ten kto z tego korzysta, nie wie że z tego korzysta; co to jest"? - powiedział basowym głosem, udając potwora. -Trudne, prawda? Nagłowiliśmy się nad nią.
- Pewnie trumna - wrzucił wojownik, chociaż nie było to dokładne opisanie sytuacji.
Karczmarzowi mina trochę zrzedła, jak usłyszał z miejsca odpowiedź.

-No... tak. Trumna. Prawda - przyznał.-Ale to jeszcze nie był koniec, nie. Sfinks zaraz przedłożył nam inną łamigłówkę. "Był raz czarodziej, co miał trzech uczniów", powiedziała nam bestyja. "Chcąc się przekonać, czy warci są oni jego czasu, ustawił gęsiego jednego za drugim i powiedział im tak - mam tutaj pięć kapeluszy, dwa niebieskie i trzy brązowe. Potem kazał wszystkim zamknąć oczy i założył im na głowy po kapeluszu, a ostatnie dwa schował. Kazał im otworzyć oczy, a że stali gęsiego, to widzieli tylko to, co przed nimi. I zapytał czarodziej swego ucznia, co był z tyłu - jaki masz kapelusz na głowie. A on na to, że nie wie. Potem zapytał tego w środku, ale ten też nie wiedział. Aż zapytał tego, co był na przodzie, a ten już wiedział". No i sfinks kazał nam odpowiedzieć, jaki to był kapelusz tego na przodzie - zakończył rudowłosy i zamilkł, patrząc na swych gości.
- Eee, ten tego, brązowy - odparł wojownik.
Estel dobrą chwilę wpatrywała się w Gariona jak zaczarowana. Takiego zachowania po Odłamku, to się nie spodziewała. Cóż zatem musiało się dziać z Saeverem w samym centrum Arvandoru? Słysząc kolejną zagadkę otrząsnęła się z myśli ale Dotian zdążył już wypalić odpowiedź.
-A może po jednym pytaniu dla każdego? Tak chyba ciekawiej? - uśmiechnęła się zalotnie do karczmarza.
Rudowłosy mruknął coś gniewnie, ale potwierdził, że odpowiedź Twinklestara jest właściwa. Z ochotą rzucił się jednak na propozycję kapłanki i to głównie do niej kierował dalsze słowa.
-Sfinks widząc, że grunt ucieka mu spod łap, zadał nam ostatnie, najtrudniejsze pytanie- oznajmił dramatycznym tonem.-Jakież to zjawy, co je witamy po zmroku, a gdy o świcie odchodzą, nie chcemy ich żegnać?
Dostrzegając spojrzenie kapłanki wojownik obiecał sobie, że będzie miał jakiś czas buzię na kłódkę. Dodatkowo jej słowa wskazywały, że dziewczyna się nudzi, więc obiecał sobie, że bez względu na swoją znajomość odpowiedzi, cyz jej brak, będzie udawał nic nie wiedzącego chłopka.
- Nie mam pojęcia, ale pewnie wy - zwrócił się do swoich towarzyszy.
- To chyba będzie zagadka, na którą wy będziecie umieli odpowiedzieć. Wiem że wy sypiacie, więc może sen, ale… nigdy go nie doznałem. - Przekazał Dotianowi i Eladrince. Dla niego noc była jedynie zmianą natężenia oświetlenia i chwilą, kiedy większość stworzeń idzie spać.
- Nie wiem - odpowiedział faeruński wojownik wierny poprzedniej obietnicy.
-Sen - odparła Estel myśląc to samo co Garion i modląc się w duchu by była to prawidłowa odpowiedź bo okazywało się, że Dotian radzi sobie od niej lepiej w zagadkach.
Rudowłosy zdawał się być zdruzgotany tym, jak szybko towarzysze odpowiedzieli na wszystkie łamigłówki. Osowiały schował głowę w dłoniach i jęknął:
-A myśmy się nad tą odpowiedzią głowili pół godziny.
- Udało wam się w końcu jednak go pokonać zagadkami, bo jakżeby inaczej i zdobyliście skarb sfinksa mam rozumieć? Wracając jednak do klucza, wiesz coś o nim? - Zapytał niewrażliwy na rozpacz karczmarza odłamek.
-Oczywiście, że wiem - odpowiedział, a w jego głosie pobrzmiewał smutek. -W końcu to moja karczma i nie na darmo znajduje się właśnie w tym miejscu. Kluczem jest wino- wyjaśnił-z porzeczek.
- Nigdy bym na to nie wpadł. Poproszę wino porzeczkowe dla trojga w takim razie. Żeby nie było, że to nieuczciwa wymiana, weź to. - Garion podał mężczyźnie oko pomroka, zastanawiał się ile jeszcze zostało mu czasu, zanim będzie niezdatne do użytku, ale dla człowieka możliwość widzenia w ciemnościach mogła się wydawać ciekaa propozycją. - Jeszcze przez jakiś czas powinno pomóc ci widzieć w ciemnościach. - Przekazał mu, dalej nie mówiąc ani słowa na głos.
- Owszem, dobre winko nie zaszkodzi - uznał wojownik.
Estel rozejrzała się lekko zaniepokojona. To już… tak szybko? Wypiją wino i wrócą? Nie mogła… Z przerażeniem stwierdziła, że po prostu nie mogła tak odejść.
-Wybaczcie, ale nie przeniosę się teraz z Wami. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę - tu zwróciła się do Dotiana. - Czy możesz przechować moją część nagrody? Załatwię tu co trzeba i wrócę do Sigil.
- Mogę przechować, ale właściwie gdzie się spotkamy oraz tak myślę, po co mamy udawać się do Sigil? Właściwie kompletnie nie wiem, co miałbym tam robić. Dodajmy ponadto, nie wiem, jak mielibyśmy się tam spotkać - Estel zachowywała się nadzwyczaj dziwnie. Wprawdzie doskonale sobie zdawał sprawę, iż pewne kwestie mogły wyniknąć stąd, iż utracił część pamięci. Jednak jakoś po prostu nie wiedział, jak ma zareagować oraz po co? Dlaczego Sigil miałoby być ich celem, chociaz faktycznie, od kiedy spotkał Estel przed laty, bardzo elfią dziewczynę polubił. Jeśli chciała więc od niego takiej przysługi, to świetnie. Podrałuje biegusiem do tego Sigil, chociaż kompletnie nei wiedział dlaczego.
- Bo mamy coś do dostarczenia do Sigil, dla centaurzycy Annabell, a właściwie jej ducha. - Wytłumaczył odłamek samemu wojownikowi, rozbrzmiewając szeptem wśród jego myśli. - Nie można było tego załatwić wcześniej? - Zagadnął Garion, początkowe obawy na chwilę wróciły, może działała wspólnie z duchem. Tylko po co by jej to było, skoro to Kanciasty miał dostęp do skrzyni i mógł ją sprowadzić do Klatki. Zdecydował że musiało być to coś innego, o wiele mniej logicznego, jak to już z tymi istotami bywało.
-Bo tam jest nasza zleceniodawczyni Annabell i tam też mieszkaliśmy zanim udaliśmy się do Arvandoru - zaczęła też cierpliwie tłumaczyć kapłanka. - Opowiadałam ci to zresztą, gdy tutaj płynęliśmy. Twoja siostra też jest w Sigil. - odwróciła się do Gariona. - Nie można było, bo nie było kiedy - wyjaśniła. - To może mi trochę zająć, a nie chciałam was opóźniać… Przepraszam, że tak nagle. Po prostu muszę się tym zająć, skoro już tu jestem. - Ostatnie dwa zdania wypowiedziała już do obojga towarzyszy.
- Nie ma problemu, nie bardzo możemy czekać z dostawą, bo się jeszcze zepsuje, ale skoro chcesz, to śmiało. - Odparł kobiecie fragment bramy i wrócił do czekania na swoje wino.
- Osobiście bym coś … nieważne, jak trzeba poczekamy - potwierdził wojownik słowa Odłamka.
Estel uśmiechnęła się ciepło.
-Skontaktuję się z tobą jak wrócę do Sigil - zwróciła się do Dotiana i jeszcze raz podała mu gdzie ostatnio mieszkał. - Dziękuję wam za wszystko, uważajcie na siebie. Do zobaczenia, Dotianie. Dygnęła lekko i skierowała się do wyjścia.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline