Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2014, 10:26   #12
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Trzeba było przyznać, że Davis uważnie słuchał uwag zebranych. Widać było że chciał im pomóc tak bardzo, jak tylko mógł. Nie zrażało go, to iż pytania zadawał młody Hindus.
- Cóż, chyba źle zostałem zrozumiany. Gorman znalazł ciało w bawialni. Gdy po spacerze wrócił do domku pokojem, do którego wszedł była bawialnia. Co do kluczy, to z tego co ustaliliśmy miał je tylko Gorman i Brown.
Davis spojrzał na Adamsa z zakłopotaniem.
- Co do widzenia z Gormanem, to mogę to załatwić z jego adwokatem. Ja niestety muszę się zająć innymi sprawami, pewnymi wyłudzeniami finansowymi, ale będzie mnie można bez trudu znaleźć na komisariacie w Winchester.
- Ja zaś niestety wyjeżdżam za dwa dni do Genewy na konferencję. Może Cię to zainteresuje Abrahamie. Spotykamy się, paru emerytów, by omówić pomysł Austriaków powołania międzynarodowej policji. Zatem nie będę mógł na razie póki co służyć Wam pomocą, ale widzę że poradzicie sobie.

Henry uśmiechnął się pod wąsem.

***

Może to nie był Hotel Ritz, nawet na pewno nie, ale „Jagnię” było całkiem przyzwoitą gospodą prowadzoną przez starsze małżeństwo. Państwo Samuela i Ednę Bushów. Pokoje były czyste, a narzuty na łóżku w wielkie pąsowe róże. Wszędzie były solidne, drewniane, wiktoriańskie meble, a kuchnia oferowała proste, ale pożywne wiejskie jedzenia.
Pewne siebie zachowanie Pana Adamsa wywarło wrażenie na Bushach, że oto mają do czynienia z bogatym amerykańskim biznesmenem i oboje starali mu się nadskakiwać, jak tylko mogli, ciągle usprawiedliwiając się i żałując, że nie mogą mu zaoferować wyższego standardu.

***

Pokój widzeń w miejskim więzieniu w Winchester sprawiał przygnębiające wrażenie. Był nieduży o ścianach pomalowanych szarą farbą, a z niewielkiego zakratowanego okienka umieszczonego przy samym suficie dostawało się niewiele światła. Dzień był pochmurny i od rana mżyło. Na środku znajdował się tylko niewielki stół o metalowych nogach i dwa niewygodne krzesła. Za stołem siedział przyprowadzony przez strażnika James Gorman ubrany w więzienny, sprany drelich nijakiego koloru i prostą czapkę bez daszka. Mężczyzna wbił zrezygnowany wzrok w blat stołu i nie odzywał się. Jeśli było prawdą, że mordercy byli aroganccy i pewni siebie, to Gorman zdecydowanie taki nie był.

***

Shawford okazało się być, zgodnie z tym co powiedział Davis, małą ale sprawiającą miłe wrażenie miejscowością. Bez trudu odnaleźli dom gościnny Państwa Summers „Na Smugach”. Młodego małżeństwa, które dopiero niedawno przeprowadziło się do Shawford z Indii, gdzie Pan John Summers służył w wojskach kolonialnych w stopniu kapitana.
Znaleźli się w pokoju, który pokrywała spłowiała tapeta w stylu Morrisa. Staloryty o niezbyt pociągającej treści wisiały krzywo na ścianach razem z jednym lub dwoma dobrymi olejami. Obicia foteli były tyleż spłowiałe, co brudne, a dywan, który nigdy nie miał ładnego wzoru, straszył dziurami. Wszędzie bez ładu i składu stało mnóstwo najróżniejszych drobiazgów. Stoliki pozbawione kołek chwiały się niebezpiecznie. Jedno okno było otwarte i najwidoczniej żadna siła na niebie i ziemi nie była w stanie go zamknąć. Nie
zanosiło się na to, aby drzwi, w tej chwili zamknięte, długo zamknięte pozostały. Zamek nie trzymał, z każdym powiewem wiatru otwierały się i zimny przeciąg hulał po całym pokoju.
Drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wpadła razem z wiatrem pani
Summers. Rozejrzała się, krzyknęła do kogoś w oddali:
— Co? — i wyszła.
Pani Summers miała rude włosy, piegowatą twarz o regularnych rysach i zwykle w roztargnieniu gdzieś coś kładła albo czegoś szukała. Tym niemniej pomimo niewątpliwego bałaganiarstwa, a może właśnie dlatego Mary była osobą niezwykle uroczą.


Chwilę później drzwi otworzyły się na nowo i raz jeszcze pojawiła się pani
Summers. Tym razem niosła wielką emaliowaną miskę i nóż. Pani Summers rzuciła się na krzesło i zaczęła z gorączkową energią i wyraźną niezręcznością łuskać groch.
- Och przepraszam Panów mam tyle do roboty, tak trudno tu wszystko ogarnąć. Mąż zaraz przygotuje pokoje, a obiad będzie za … godzinę.
Uśmiechnęła się promiennie.
- Przydałby się służba, ale próżne nadzieje. Nie mogę nawet
nikogo dostać na przychodne. Naszą jedyną dobrą służącą zamordowano. Tylko
mnie, z moim pechem, mogło się to zdarzyć.

Smutek przysłonił jej ładną buzię.
- Nazywała się Brown. Boże, jak mi jej brak. Oczywiście, zrobiła się z tego
wielka sensacja. Pierwsze morderstwo w rodzinie, że tak się wyrażę, ale jak mówiłam Johnniemu, myśmy przy tym mieli strasznego pecha. Bez pani Brown zupełnie nie daję rady. A czy Panowie na długo zamierzają się u nas zatrzymać?

Spytała przyglądając im się z zaciekawieniem.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 06-11-2014 o 13:48. Powód: Poprawa graficzna postu. Bez zmiany treści.
Tom Atos jest offline