Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2014, 20:55   #11
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Z wprawą alchemika i podejrzliwością szczura kanałowego Sarga przyglądał się obrządkowi odprawianemu przez Belisarę. Coś tam nawet za nią powtarzał i podśpiewywał, ale gdy kapłanka nie patrzyła, szybko złożył palce rąk w kilka skomplikowanych figur i wyszeptał zaklęcie wykrywające magie.
Skupił się na kobiecie wierząc, że nawet odprawiany objawiony obrządek powinien być dla niego wyczuwalny.
Nie zdziwił się jednak czując, że aura rudowłosej nie zmieniła się ani krztyny. Gnom nie wyczuł nawet najsłabszej emanacji rzucanych czarów, przedmioty - owszem może i jakieś tam miała, ale to go nie interesowało.

Przerwał czar i z ciekawością oglądał szopkę, popatrując co chwila na klęczącą i modlącą się paladynkę, rycerkę, czy jakkolwiek waćpanna raczyła się tytułować.
Na zakutej w stal przedstawienie Bearbeii chyba nie zrobiło należytego wrażenia - jak słup soli, albo dziewica przy pierwszej nocy z mężem w alkowie - tkwiła jak zaczarowana bez ruchu, coś tam sobie mamrotając pod nosem.
-Albo się zakocham albo ją zabije, jeszcze nie wiem... hihihi- burknął Gnom parafrazując jednego poznanego raz w Waterdeep łotrzyka - zaraz, zaraz jak mu tam było Hans Olo, Bolo raczej - jakoś tak w każdym razie. No nie ważne - chyba zeżarł go smok, a może uciukał rycerz w czarną stal ubrany - Sarga zamyślił się kręcąc wąsa - a nie, przeca jakiś łowca głów co czarna magią się parał - w kamień go petryfikował. Tak, tak - teraz pamiętał - jego posąg wciąż stał w pałacu...

Kapłanka przerwała swoje harce, chrząknęła, burknęła coś jak woda gotująca się w dziurawym imbryku i rzuciła obelgą od której gnom spąsowiał.
-Jak głodzone koguty? - Sapnął z niedowierzaniem - o hohoh ho ho! - mały magik nadął policzki, wziął się pod boki, zatrzepotał łokciami jak rasowy kokatryks i wrzasnął:
- Ja sobie wypraszam, mój ojciec to znany wszem i wobec, na całym Torilu Meros Złocistolicy zwany Miodnoustym! Jego ballady śpiewa się wzdłuż i wszerz od Thay po Calimshan, od Górmroku po Lodowiec. Chociażby "Lament po Gatesie", "Ballade o błędnym Garro" albo swobodną "Ode do wąskiego przesmyku" - to taka góralska, co nie Panie krasnolud - znacie zali? I chociaż talentu do muzykowania żem nie odziedziczył po zacnym mym Tatulu, to głos mam dźwięczny niczym fletnia psotnego satyra. Zaraz zaprezentować mogę.
Już już nabierał powietrza, kiedy wzrok jego trafił na lecącą, jakby tak w ich stronę gwiazdę...
- Albo i potem - pisnął - Słabo u mnie z poczuciem odległości ale czy to czasem w nas nie pizgnie? - wskazał mknący daleko po niebie ognik.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 04-11-2014 o 20:58.
Nightcrawler jest offline