Łowca szedł z tyłu grupy. Jego mistrz wydał mu polecenie i on zamierzał je wykonać najsumienniej, jak potrafił. Najemnicy udali się do domu sołtysa, który jak się okazało niecierpliwie czekał na ich powrót. Z krótkiej wymiany zdań, jaka się wywiązało wynikało, że najemnicy mają jakiś plan.
Z każdą jednak chwilą ta idea coraz mniej podobała się Ketilowi. Już w momencie, gdy zobaczył małą dziewczynkę i usłyszał historię o króliczkach, chciał reagował. Powstrzymał się jednak, gdyż oceniając to na chłodno nie było w tym niby nic zdrożnego.
Dlatego też Ketil spokojnie czekał i szedł za grupą.
Gdy zorientował się, że grupa idzie w stronę cmentarza w jego głowie pojawiły się liczne złorzeczenia pod adresem najemników. Tego było już po prostu za wiele.
Sołtys usadził dziewczynkę na niewielkim pniaku, a sam wraz z grupą najemników zamierzał schować się w pobliskich zaroślach. W tym momencie Ketil zaczął działać.
Zbliżył się do dziecka starając się nie przestraszyć małej. Przyklęknął przy niej i kilkoma prostymi gestami pokazał, że nie chce jej nic złego zrobić. Potem zrobił głupią minę, a jednocześnie obie dłonie uniósł za głowę i ułożył palce na kształt króliczych uszu. Dziewczynka roześmiała się szczerze.
W tym momencie Ketil wstał z kolan i chwycił małą za dłoń i zaczął iść kierunku wyjścia. W prawą dłoń chwycił swój topór i spojrzał wyzywająco w kierunku grupy najemników. Miał nadzieję, że jasno rozumieją jego przekaz. Lepiej niech żaden z nich nie staje mu na drodze.
Niezłą sobie zasadzkę wymyślili głupcy. Głupcy, albo ukryci czciciele chaosu. |