|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-11-2014, 13:47 | #401 |
Reputacja: 1 | Jako pierwszy wyrwał się Karl. Wzbudził on lekką pogardę w oczach Grona. Drugie krasnolud stał przy boku i dokładnie się przyglądał. - Znałem takich jak Ty. Z pewnością nie muszę opowiadać Ci jak skończyli. Czyli jednak nic Wam nie wiadomo na temat jakichś magicznych wydarzeń. Tam gdzie byliście nic się nie stało? - powiedział pytająco przyglądając się bohaterom, jego uwagę wzbudził Randulf i Hargrom bowiem wyglądali na poturbowanych, z czym krasnolud był jeszcze porządnie okurzony. |
03-11-2014, 20:09 | #402 |
Reputacja: 1 | - Ano nie dziwota żeśmy poza wsią byli, wszak praktycznie co dzień gdzieś poza nią jesteśmy, starając się rozwiązać sprawę potwora zagrażającego okolicy. Szkoda że chyba tylko my jedyni staramy się coś w tej sprawie uczynić. Ale cóż zrobić...? Wyjaśnił Oswald. - A dziś znowu nie mieliśmy szczęścia i nie dopadliśmy bestyji, to i nastroje coraz to gorsze. Na magiji nie znamy za cholerę, lecz dzisiaj zupełnie dziwnie pociemniało niebo. Niepokojące to było, a jakże! Ale tak czy inaczej dzisiejszego wieczora chcemy zasadzkę na bestyję urządzić, czy niebo ciemne czy nie. Liczę że szanowni Panowie łowcy zechcą wziąć w niej udział. Trudno w tych stronach o prawdziwych profesjonalistów, jak pewno wam wiadomo. Zaproponował Bosch.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
04-11-2014, 11:08 | #403 |
Administrator Reputacja: 1 | Przez sekundę Randulf zastanawiał się, jak by wyglądali obaj łowcy w studni, najlepiej wrzuceni głowami w dół. Nim jednak ta wizja przybrała konkretny wygląd jej twórca zrezygnował z wprowadzenia tego zamiaru w czyn. Pewnie już nigdy nikt by nie mógł z tej studni korzystać. - Nie lubię magii i się na niej nie znam - powiedział - nie potrafię więc powiedzieć, czy ktoś rzucał jakieś zaklęcia. Poza tym rozglądaliśmy się raczej za śladami bestii, bo ona musi mieć swoją kryjówkę gdzieś w okolicy. Nawet nie wiedzieliśmy, że gdzieś niedaleko jest jakiś mag. - Czy te zaklęcia mogą mieć coś wspólnego z bestią, która porywa dzieci? - spytał, zainteresowany ale i przestraszony równocześnie. - Czy dlatego potrafi się owa bestia rozpłynąć w powietrzu? |
04-11-2014, 11:40 | #404 |
Reputacja: 1 | Krasnolud wysłuchał giermka i odparł: - Nie tylko Wy, my z Ketilem także pracujemy, ale nie byliśmy do tej pory pewni czy za tym wszystkim stoi czarownica. Zasadzkę na bestyję urządzić - powtórzył za giermkiem - To bardzo bardzo dobrze, jeśli więc potrzebujecie wsparcia to bardzo dobrze się składa, bo mój uczeń Ketil może zostać z wam, gdy ja wyruszę dzisiejszej nocy do lasu, ktoś musi to dobrze zbadać. Ketil jest niemową dlatego nie liczył bym na waszym miejscy na to, że cokolwiek Wam powie. Gdy głos zabrał Randulf, krasnolud wysłuchał i jego z lekkim przekąsem odparł: - Nie wiem czy to mag, czy czarownica, jedno jest pewne jeszcze jutro spłonie. Zaklęcia mogą jak najbardziej mieć coś wspólnego z tymi makabrycznymi morderstwami dzieci. Być może to zaklęcia przemiany - dodał ściszając głos jak gdyby zastanawiając się. - I tak byście tego nie zrozumieli, na ten czas lepiej trzymajcie się z daleka od lasu, tam może czaić się zło jakiego jeszcze sobie nie wyobrażacie. Nie chcecie przecież mieć do czynienia z magią. Pewnie nie przeżyli byście ani chwili w potyczce z takowym chaotycznym pomiotem. - powiedział spluwając na ziemię -Ketil - zwrócił się do towarzysza - wiesz co masz robić. Pójdziesz z nimi i pomożesz z tą zasadzką, my spotkamy się jutro w karczmie. Gron nie żegnając się z bohaterami, a jedynie pokazując jakieś znaki rękoma drugiemu Łowcy Czarownic odszedł w kierunku lasu, w kierunku z którego przybyli bohaterowie. Robił się powoli wieczór, to był z pewnością ten czas, czas aby wyruszyć do sołtysa na ówcześnie zaplanowaną zasadzką na mordercę. Ostatnio edytowane przez Inferian : 04-11-2014 o 11:45. |
04-11-2014, 12:17 | #405 |
Reputacja: 1 | Ketil stał obok swego mistrza i wsłuchiwał się w każde wypowiedziane słowo. Jego twarz praktycznie nie zdradzała emocji. Jedynie uważny obserwator mógł dostrzec, że wzrok krasnoluda prześlizguje się po stojących naprzeciwko niego najemnikach. W tej parze łowców, to Gron grał pierwsze skrzypce. Nie tylko dlatego, że był starszy i bardziej doświadczony. Ketil jako niemowa miał mocno utrudnione relacje z otoczeniem i przez to wielu uważało go za gbura i unikało. Ketil wysłuchał wyjaśnień najemników, ale trudno było orzec jakie wywarły one wrażenie na łowcy. Mięśnie jego twarzy, ani drgnęły, a oczy nadal pozostały pozbawione emocji, a niektórzy mogliby nawet powiedzieć życia. Spojrzenie krasnoluda o wiele bardziej przypominało mętne, rybie oko, bez wyrazu i blasku. Ktoś obyty w świecie mógł łatwo się domyślić, że za tym zdawałoby się obojętnym wzrokiem, kryje się wielka tragedia. Ketil na pewno doświadczył w życiu wielkiego cierpienia i to ono mocno odcisnęło się na jego wyglądzie i sposobie bycia. Gdy Gron nie jako z marszu oddelegował Ketila do pomocy drużynie najemników, rysy łowcy wyraźnie stężały. Widać było, że pomysł mistrza nie do końca mu odpowiada. Mimo to nie protestował w żaden sposób przeciwko temu poleceniu. Zamiast tego skłonił się przed najemnikami, kładąc prawą dłoń na sercu. Po tym powitaniu i oddaniu szacunku, wskazał dłonią na swój topór, a później wyciągniętym palcem wskazującym i środkowym dotknął oczu. Chciał w ten sposób pokazać w czym jest dobrym i w czym może pomóc drużynie. Po tej krótkiej prezentacji krasnolud, założył ręce na piersi i czekał na reakcję najemników. |
04-11-2014, 13:50 | #406 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | A wiec jednak obawy Otwina wzgledem lowcow nie byly do konca zasadne. Chociaz z drugiej strony z takimi nigdy nic nie wiadomo. Byly giermek wolal sie nie odzywac. Najpierw druzyna zganila jego nadmierna bohaterskosc a pozniej potwierdzil ich zdanie lowca czarownic. Nie bylo co sie dalej upierac. Otwin skierowal sie w strone bosha: - to jak w koncu robimy? Paliki sie przydadza? Co mam robic? Nieopodal stal Eduardo ktory jak zwykle ze spokojem zul trawe, uspokoil sie gdy niebosklon odzyskal swoja dawna barwe. |
04-11-2014, 15:24 | #407 |
Administrator Reputacja: 1 | Jeden z głowy, pomyślał Randulf. Szkoda, że niedługo wróci. Zapewne. - Randulf - przedstawił się i skinął głową. - Chodźmy więc do tej wioski, bo bez nas wójt zapewne zdoła jedynie znaleźć własne łóżko, a czasu zbyt wiele nie mamy, żeby się przygotować przed nastaniem mocy. |
04-11-2014, 15:49 | #408 |
Reputacja: 1 | Karl nieodpowiedział na zaczepkę łowcy a jedynie odpowiedział. - Nie potrzebujemy żadnej pomocy. Więc nie wiem po co go nam zostawiasz - powiedział wskazując na niemowę ~Popieprzyło tego Bosha, po co nam na głowie jakiś łowca czarownic? Rzucił mu piorunujące spojrzenie, pewny że zrozumie jego aluzje. Jak tylko będą sami to go opieprzy za gadanie trzy po trzy -Zabieraj go i lepiej Ci się przyda przy poszukiwania. My sobie dobrze radzimy póki co i nie potrzeba nam niczyjej pomocy. |
05-11-2014, 13:59 | #409 |
Reputacja: 1 | Bohaterowie doszli do sołtysa, który to wyglądał na lekko pod denerwowanego, ale na widok bohaterów od razu lekko odetchnął - Bałem się, że gdzieś sobie poszliście i nie wrócicie, bo cały dzień was nie było u nas na wsi. No ale na szczęście jesteście. Mam już wszystko co jest nam potrzebne. - wskazał na przybudówkę, gdzie za oknem dało się zobaczyć siedzącą na jednym z krzeseł dziewczynkę. Bohaterowie wraz z nim weszli od przybudówki gdzie od razu do nich podbiegła dziewczynka. - Idziemy już? Chcę zobaczyć te króliki, czy już, czy już? - piszczała oczekując na potwierdzenie - Tak tak, ci mili panowie nam pomogą, bo to oni wiedzą gdzie są. Musimy tylko pójść razem z nimi. - zapewnił sołtys małą dziewczynkę - nie mamy na co czekać - powiedział do drużyny - przeszedłem osobiście po całej wsi sprawdzając czy wszystkie drzwi i okna są zabezpieczone. Wszyscy ruszyli w stronę cmentarza. - Nie myślałem, że postanowiliście współpracować. - powiedział widząc wśród nich krasnoludzkiego Łowcę Czarownic. Gdy doszli na miejsce dziewczynka ciągle rozglądał się szarpiąc sołtysa za rękaw: - Czy długo jeszcze, gdzie one są, ja chcę je zobaczyć. - ciągnęła swym miłym ale piskliwym głosem. - Gil musisz być cicho, bo je spłoszysz, pamiętasz co Ci mówiłem? - Tak proszę pana. Boję się - odpowiedziała ciszej - Nie masz dlaczego, jesteśmy tutaj przy Tobie. Być może zaraz przyjdą króliki - powiedział chcąc ją pocieszyć - Będziesz musiała usiąść spokojnie i czekać, my w tym czasie schowamy się dalej, bo wystraszą się nas i nie przyjdą, a takiej małej dziewczynki nie przestraszą się o ile będziesz spokojna. - powiedział poklepując dziecko po głowie. - Najlepiej było by gdybyście się ukryli gdzieś w zaroślach, ja mam jeszcze jednego strażnika, który ukryje się tam - wskazał na jeden z większych krzaków. - musimy być czujni może pojawiać się w każdej chwili. |
05-11-2014, 14:31 | #410 |
Reputacja: 1 | Łowca szedł z tyłu grupy. Jego mistrz wydał mu polecenie i on zamierzał je wykonać najsumienniej, jak potrafił. Najemnicy udali się do domu sołtysa, który jak się okazało niecierpliwie czekał na ich powrót. Z krótkiej wymiany zdań, jaka się wywiązało wynikało, że najemnicy mają jakiś plan. Z każdą jednak chwilą ta idea coraz mniej podobała się Ketilowi. Już w momencie, gdy zobaczył małą dziewczynkę i usłyszał historię o króliczkach, chciał reagował. Powstrzymał się jednak, gdyż oceniając to na chłodno nie było w tym niby nic zdrożnego. Dlatego też Ketil spokojnie czekał i szedł za grupą. Gdy zorientował się, że grupa idzie w stronę cmentarza w jego głowie pojawiły się liczne złorzeczenia pod adresem najemników. Tego było już po prostu za wiele. Sołtys usadził dziewczynkę na niewielkim pniaku, a sam wraz z grupą najemników zamierzał schować się w pobliskich zaroślach. W tym momencie Ketil zaczął działać. Zbliżył się do dziecka starając się nie przestraszyć małej. Przyklęknął przy niej i kilkoma prostymi gestami pokazał, że nie chce jej nic złego zrobić. Potem zrobił głupią minę, a jednocześnie obie dłonie uniósł za głowę i ułożył palce na kształt króliczych uszu. Dziewczynka roześmiała się szczerze. W tym momencie Ketil wstał z kolan i chwycił małą za dłoń i zaczął iść kierunku wyjścia. W prawą dłoń chwycił swój topór i spojrzał wyzywająco w kierunku grupy najemników. Miał nadzieję, że jasno rozumieją jego przekaz. Lepiej niech żaden z nich nie staje mu na drodze. Niezłą sobie zasadzkę wymyślili głupcy. Głupcy, albo ukryci czciciele chaosu. |