Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2014, 00:10   #168
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
post wspólny

Pełna, wyraźna iluzja pani na Szkole Magii w Ybn Corbeth zaskoczyła wszystkich podróżników, ale jej wypowiedź dała im czas na ochłonięcie ze zdziwienia.

- Pani, ile mamy czasu? Jak długo komunikacja będzie trwała? - Shando postanowił zapytać, by wiadomo było jak bardzo pośpiech jest konieczny w przekazywaniu informacji.
- Dopóki ktoś zbytnio mi nie przeszkodzi - wzruszyła ramionami arcymagini - albo godzinę. Macie więc czas na szczegółowy raport.
- Arcymagini - Shando odezwał się z szacunkiem - Właśnie opuściliśmy barbarzyńską osadę Keldabe. Nieumarli tu są liczniejsci i bardziej zajadli, co gorsza - można odnieść wrażenie, że nie atakują osady przypadkowo, a celowo. Odbyliśmy rozmowę z szamanem Kamiennych Żmij i mamy nowe hipotezy. Myślę, że moi towarzysze, Butterburr i Oestergard przedstawią to lepiej, gdyż sam raczej unikałem rozmów z miejscowymi. Nie lubią czarodziejów - calishanin ruchem ręki przekazał głos niziołkowi i kapłanowi.

Zwiastun Świtu spojrzał na Burra. Kostrzewa i Var woleli zająć się poszukiwaniami żywności niż gadaniną… Cóż było robić - musieli jakoś zdać relację, Tibor był obecny podczas części rozmów, Butterbur przy innej, trzeba się było podzielić gadką. Przysunął się o pół kroku do iluzji i skłonił głowę.
- Tibor Oestergaard, jestem kapłanem Lathandera - przedstawił się dla porządku, bowiem wcześniej nie miał okazji na poznanie elfki. Czarodziejka skinęła głową. - Nie wiem, pani, o jakim Jocelynie mówisz, nie słyszałem o takiej osobie a w liście przekazanym przez Jehana takie imię chyba również się nie przewinęło. Burro, Shando, o co chodzi z tym Jocelynem? - na chwilę odwrócił się do towarzyszy. Z Jehanem miał mniej do czynienia niż z Kostrzewą, Varem czy siwowłosym z Południa. Znowu spojrzał wprost na równie zdumioną czarodziejkę.
- Dla ścisłości w Kaledonie nadal panuje plaga, krasnoludowie narzekają na ataki zjaw na miasto. Klątwa sięgnęła również do podziemi pod Drogą Królów, nieumarli i tam powstają. - arcymagini przytaknęła. Wiedziała już o tym z relacji burmistrza Ybn i Jehana. - Po dotarciu do Doliny bezpiecznie nocowaliśmy - nic nas nie odnalazło w nocy - za to same Keldabe, tak jak Shando powiedział, jest pod ciągłym atakiem; od zapadnięcia ciemności aż do poranka ożywieńcy nadciągają nie bacząc na świt, dopóki nie zostaną zniszczeni. Keldabe postanowiło nam pomóc właśnie ze względu na te ataki - podkreślił. - Choć wódz nie był zachwycony gdy powiedzieliśmy z czym przychodzimy.
Dai’nan Springflower milczała, więc Tibor kontynuował.
- Zaczęliśmy od sprawy Kor Pherona, bo o niej najwięcej wiedzieliśmy dzięki rozmowie Burro z Albusem Blackwoodem i pamiętnikowi. Szaman Kamiennych Żmij potwierdził, że czarodziej Morheim z Dougan’s Hole pomógł w zablokowaniu jego magii. Sam Kor Pheron w momencie ostatecznej walki był żywą istotą, nie ożywieńcem; był raczej na etapie eksperymentowania z nekromancją niż mistrzostwa - Tibor wzruszył ramionami, bo jak zdecydować co jest jeszcze eksperymentem a co już nie? - Miał dwóch czy trzech popleczników którzy też najprawdopodobniej zostali zabici. Miało to miejsce w okolicach jeziora Redwaters albo Bryn Shander. Pozostałości i dobytek odszczepieńca miały zostać spalone. Wiemy jednak że przez “chwilę” podróżował po Dziesięciu Miastach, w trakcie czego przywracał do życia zmarłych pobierając za to opłaty. Wyznawał wtedy Bhaala w miejsce Temposa. Podejrzewam że właśnie wtedy wiedza o jego eksperymentach wypłynęła na tyle szeroko by pojawili się naśladowcy, jak Albus. Karl Skirata opowiedział o tym momencie że “niektóre zabójstwa zlecał, innych zmarłych nie wskrzeszał, a więził ich dusze lub zmieniał w nieumarłych” - zacytował, korzystając z wyćwiczonej pamięci. - Jak by nie było, jeśli Kor Pheron nie zabezpieczył się w jakiś sposób przed śmiercią, wydaje się że plaga nie jest jego sprawką. Ale nie możemy wykluczyć jego uczniów czy kontynuatorów.

- Morheim… Spróbuję się z nim skontaktować, ale podejrzewam, że gdy staniecie na progu jego domostwa zdziałacie dużo więcej. Pewnie też będzie potrafił wam wskazać miejsca czy ludzi związanych z Korferonem - jeśli tacy jeszcze żyją. Kontynuuj proszę.
- Więc jeszcze nie próbowaliście…?? -Tibor nie zdołał powstrzymać zdumienia.
- Magia to nie gołąb pocztowy, niełatwo nawiązać kontakt z kimś, kogo się nie zna… i kto nie lubi by go nagabywać z tego co słyszałam - sarknęła elfka. - Poza tym co mu miałam powiedzieć? Czy zabity przez niego (czy tam nie jego) mityczny szaman Kamiennych Żmij nie wskrzesza zmarłych w regionie? - spytała z przekąsem.

Kapłan milczał przez chwilę i wreszcie potrząsnął głową.
- Nie mnie wnikać w sprawy czarodziejów - powiedział pojednawczo - Skoro mowa o kontaktowaniu się to informuję dla porządku że przynajmniej jeśli o Keldabe chodzi wszelka komunikacja ustała - barbarzyńcy ponoszą zbyt wielkie straty by kogokolwiek wysyłać do innych osiedli. Ożywieńcy ściągają tutaj, w okolice Keldabe, tak przynajmniej wydaje się szamanowi Kamiennych Żmij - Zwiastun Świtu uważnie przyglądał się mimice elfki. - Barbarzyńcy podobno poznawali wśród nich wojowników padłych w bitwach z Dziesięcioma Miastami i obawiają się co będzie gdy roztopy uwolnią zamarzniętych głębiej, a nieumarli z południa również tu dotrą. Ale to także MOŻE oznaczać, że to co albo kto je wezwał znajduje się w pobliżu. Jeżeli faktycznie doszło do uszkodzenia, przerwania granicy między planami czy jak to zwał to założyliśmy, że do tak wielkiej manifestacji mocy mogła być potrzebna każda możliwa pomoc, jak odprawienie rytuału w miejscu koncentracji magii albo świętym - albo wręcz przeciwnie, może przeklętym?
- To prawda, taki węzeł mocy mógłby być bardzo pomocny - potwierdziła arcymagini, z zainteresowaniem pochylając się do przodu.

Tibor mówił dalej równym, spokojnym głosem, ciągle badając wzrokiem twarz elfki.
- Dzięki Karlowi Skiracie i temu co Burro się dowiedział wytypowaliśmy kilka takich miejsc. Jednym z nich, najlepszym wedle szamana, może być Lodowiec Reghed, ze względu na “bliskość bogów” w tym miejscu. Ale dostęp tam jest praktycznie niemożliwy. Z drugiej strony - ciągnął dalej z namysłem - ktoś kto byłby w stanie odprawić rytuał o takiej potędze raczej nie obawia się żywiołów... My tam nie dotrzemy, przynajmniej nie o tej porze roku - stwierdził spoglądając kobiecie w oczy ze spokojną akceptacją. - Nie damy rady.
- To, że ktoś jest sprawny w jednym magicznym rzemiośle zwykle oznacza, że jest słabszy w drugim. Im większa specjalizacja tym bardziej zaniedbywane są pozostałe dziedziny. Czarodziej musiałby mieć duży zasób różnorakich zaklęć lub zwojów by samotnie wyruszyć w taką podróż. To implikuje solidne zaplecze finansowe… - zamyśliła się Dai’nan Springflower.
- Szaman mówił również o krasnoludzkich świątyniach z Kopca Kelvina, na pewno o świątyni Dumathoina, ale nie wiedział czy stoi w jakimś szczególnym miejscu. Czy desekracja takiego uświęconego przybytku byłaby pomocna do takiego czynu? Może wy będziecie mogli coś więcej powiedzieć… - Oestergaard poruszył lekko dłonią w kierunku iluzji elfki.
- Zapytam helmitów i wyślę gońca do Kaledonu, ale o ile pamiętam Bhaalowi daleko do krasnoludzkich bóstw, więc nie wiem jaki jego ewentualny kapłan mógłby mieć w tym interes. Poza tym desekracja całej świątyni wymaga zapewne również dużych nakładów jeśli chodzi o składniki czy też nawet ofiary. Jeśli zaczniecie rozpytywać w Dekapolis zapewne szybko wpadniecie na jakiś trop.
Chłopak skinął głową, doceniając radę.
- Bhaal jest idealnym bóstwem do tego typu działań, jeśli można to tak ująć - odezwał się naraz nowy, zadyszany głos. W polu działania czaru pojawiła się drobna sylwetka Arli Hightower. Paladynka była odziana nie w zbroję, a w prostą tunikę i oddychała szybko.
- Wybacz spóźnienie pani, przybyłam jak tylko znalazł mnie twój posłaniec z informacją o próbach komunikacji - skłoniła się najpierw elfce a potem widocznym w iluzji podróżnikom.
- Bhaal? - przypomniała arcymagini ignorując uprzemości dziewczyny.
- Bhaal. Bóg śmierci, przemocy, asasynów i okrutnych rytualnych mordów - wydeklamowała młoda paladynka. - Jego sojusznicy to Bane, Myrkul, Loviatar, Malar i Talona. Jeden z jego awatarów ma postać ludzkiego trupa. Wedle doktryny jego kapłanów każdy mord wzmacnia moc Bhaala… ale ofiary muszą wiedzieć w czyje imię giną - zakończyła niepewnie. To ostatnie nieco nie pasowało do obecnego obrazu sytuacji.

Tibor ukłonił się paladynce i przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami. Może później będzie to miało znaczenie, teraz jednak nic mu się nie nasuwało. Tyle że jej pojawienie się sprawiło też, że sprawa zwojów w jego posiadaniu (po szybkiej rozmowie przed odejściem z Kostrzewą Var przekazał mu tubus) naraz powróciła. Ale to mogło poczekać.
- Karl Skirata wspomniał też miejsca, w których stały kryształowe wieże Kessella pomiędzy Caer Dineval, a Termalaine oraz w górach za Kopcem Kelvina i Icewind Pass, ale wieści o nich to w zasadzie plotki, nic pewnego.
- Ludzie chętnie tworzą legendy o polach bitwy - machnęła lekceważąco ręką elfka, po czym odchyliła się na krześle. - Jednakże Kessell w przedziwny, niespotykany wcześniej sposób panował jednocześnie nad umysłami setek żywych istot. Zbiorowe kontrolowanie rzeszy nieumarłych zasadniczo pasuje do jego modus operandi…
- Może więc powinniśmy bardziej wypytać w Keldabe, wydało mi się jednak że plemię Żmij nie miało zbytnio do czynienia z Kessellem - Zwiastun Świtu rozłożył bezradnie ręce i spojrzał na towarzyszy.
- Nie. Po bitwie odwiedziłam miejsce, z którego Kessell zniszczył Targos i inne miasta - westchnęła elfka. - Ziemia emanowała wręcz pozostałościami rzucanych tam zaklęć, lecz nie było to nic, co można by wykorzystać lub co naprowadziłoby mnie na trop sposobu w jaki przyzywał i kontrolował swoich niewolników. Niemniej jednak sam Kessell zginął pod lawiną - najprawdopodobniej zginął, kto wie - więc jeśli miał jakiś magiczny przedmiot nie sposób już go odnaleźć pod zwałami śniegu. Możliwe, że Drizzt Do’Urden lub Regis z Lonelywood wiedzieliby coś więcej, lecz z tego co słyszałam wyruszyli wraz z Bruenorem Battlehammerem na południe, na poszukiwanie Mitrylowej Hali. Co do miejsca w którym stała druga wieża była to któraś z kotlin głęboko w Grzbiecie Świata, lecz chyba nikt nie potrafi wskazać dokładnie jej położenia.

Chłopak skrycie odetchnął z ulgą; jeszcze tego by brakowało żeby przez skupienie się na historii Kor Pherona przegapili możliwość wywiedzenia się o zagrożenie z zupełnie innej strony.
- Są jeszcze dwa tropy - trzy jeśli liczyć to, by udać się do Dougan’s Hole, do czarodzieja Morheima, który jest chyba już jedyną osobą która brała udział w walce z Kor Pheronem. Jednym z nich jest - choć nie jesteś przekonana, pani, do prawdziwości ludzkich legend - od dawna zniszczona ostoja w której rozegrała się jakaś okrutna bitwa. Podobno jedyne co tam się znajduje to demony, potwory i masa zwłok które zapewne odpowiedziałyby na rytuał. Szaman powiedział że to “złe miejsce, lecz nie wie czy nawet kapłan czy mag służący złemu bóstwu mógłby zapanować nad obecnymi tam teraz mocami”. Dostaliśmy wskazówki jak je znaleźć - stwierdził Tibor nawet nie usiłując ukryć braku entuzjazmu i obejrzał się na niziołka. - Jest jeszcze jedno miejsce które chcemy sprawdzić, ale o tym może opowie Burro… Przy okazji, pytałem też czy data zaćmienia słońca i początku plagi pokrywa się z jakimś znaczącym według barbarzyńców momentem, ale Skirata nie potrafił niczego takiego przytoczyć.
- Odnośnie tego Jocelyna, to tylko robocza teoria, ale Jehan miał na pieńku z jakimś magiem, radził się mnie w Kaledonie - Shando z krzywym uśmiechem wtrącił do przemowy Tibora, gdy Dai’nan niemal już otwierała usta by odpowiedzieć kapłanowi. - Coś mi szepcze do ucha że został, by upiec na ogniu polowania na nekromantę swoją własną pieczeń.
- Co ty nie powiesz - migdałowe oczy elfki zwęziły się niebezpiecznie.
- Jeżeli to prawda, jak wrócę do Ybn połamię cherlaka tak, że zmieści się do sakiewki. Potrzebował pomocy, mógł poprosić. Knucie za plecami nie przysporzy mu przyjaciół - tu mag zacisnął pięści, aż chrupnęło. Mina arcymagini świadczyła jednak o tym, że Jehan może nie doczekać spotkania z shandowymi pięściami w jednym kawałku… lub w swojej pierwotnej postaci. Burro jednak czuł, że sprawiedliwość w postaci kruczowłosej paladynki, wyraźnie oburzonej postawą Lahance’a dopadnie Jehana szybciej. - No, powiedz o źródłach Burro.
Tibor odsunął się i szepnął Shando do ucha by nie przeszkadzać niziołkowi: Masz rzeczy przy sobie?
Wishmaker kiwnął głową potakująco i odszepnął: Najpierw raport.
Oestergaard omal nie rzucił ciężkim słowem. Ostatnie czego potrzebował to pouczanie co jest ważne, a co nie ze strony Południowca…
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline