Wolf puścił mimo uszu gadanie o Koflarze. Nie lubił polityki. Zawsze była brudna, niezależnie od intencji. Z drugiej strony kompletnie się na niej nie znał.
- Dobre wieści - rzekł Wolf - Będziemy ruszać w drogę najdalej za dwa dni. Nie chcę zamarudzić w Styratii zbyt długo. Zrobimy zapasy, spotkamy sie z baronem i zbierzemy siły...
Najemnik zawahał się na moment i spojrzał na towarzyszy. W zasadzie przydałby im się dłuższy postój. Kto wie czy Galvin nie dowie się czegoś więcej o ich zadaniu?
- Panie Mercuccio, skoro zaś przy pobycie w Styratii już jesteśmy. Rzeknijcie czy jest jakieś bezpańskie i dobrze płatne zadanie, na które nie mielibyście chętnych?
Odstawił kufel i sięgnął do półmiska po pieczone żeberko, które zaczął pałaszować. |