"Skrót do R'lyeh" wspominam bardzo dobrze. Chociaż musiałbym to sobie wszystko odświeżyć, aby sprawdzić jakie wrażenia byłby dzisiaj.
Na przykład przygoda "Dom I i Dom II", którą z jakiś względów wspominałem bardzo dobrze (odnalazłem ją dzięki pomocy tutejszych userów), okazała się bardzo łopatologicznym horrorem. Było w niej kilka ciekawych pomysłów, ale całość sprowadzała się do zabijania po kolei spotykanych NPC-ów, a liniowość tej przygody jest wręcz porażająca.
Zew Cthulhu to było jednak coś zupełnie innego, chociaż to też w sumie w jakiś sposób na pewno zasługa takiego, a nie innego nastawienia przez ludzi z MiMa.
Jak się spojrzy na oficjalne przygody do Cthulhu, to są one bardzo pulpowe. "Skrót do R'lyeh" pokazywał ten system zupełnie inaczej.
I byłbym skłonny stwierdzić, że tutaj "jesienno-gawędowe" podejście sprawdziło się o wiele lepiej. Jakoś pulpowy Cthulhu do mnie nie przemawia i wolę właśnie to nasze polskie podejście do tego systemu. Gdzie BG są pyłem w obliczu Wielkich Przedwiecznych, a nie strzelają do Cthulhu, czy innego Nyarlathotepa z broni maszynowej i granatów.
A jeżeli chodzi o Młotka, to w moim odbiorze był on zawsze czymś przeciwstawnym wobec dedeków. DnD było cukierkowate, lekkie i heroiczne, a w Młotku stawiało się właśnie na realizm (mniej więcej to co napisał Clutterbane ) To jest niewątpliwie wpływ "Jesiennej Gawędy"
Chociaż jak już pisałem Młotek może być tak samo heroiczny, jak dedeki. A dedeki mroczne, jak się zagra jakąś ciekawą przygodę w Ravenlofcie. Zasady strachu i mutacji za złe czyny, fajnie wspomagały MG w budowaniu napięcia i poczucia zagrożenia.
Ostatnio edytowane przez Ereb : 08-11-2014 o 11:52.
|