-abzdryghmmmmpf?
- Hom się bać
Mlask mlask
- To siedź z nim i daj mi spać..
- On iść...
- Oj tam, oj tam, pewnie chce mu się siku. Nie martw się...
Sarga machnał ręką przed własnym nosem jakby odganiał natrętną muchę i odwrócił się na drugi bok. Po chwili zachrapał smacznie.
Biały szczur siedzący obok jego głowy zmrużył zagniewane ślepia, poruszył wąsikami i prychnął. Po chwili odwrócił się na zadzie i czmychnął z namiotu.
Tymczasem Gnom śnił o dziwo nie o ogniu płynącym z nieba lecz o Lenie paladynce. O jej jasnych puklach spływających blond kaskadą na alabastrowe ciało, o jej oczach jak toń Morza Mieczy w letni poranek, o jej skórze chłodnej jak stal, zimnej i bezdusznej??
Zaraz, zaraz, co tu się wyprawia - zdziwił się gnom przez sen wpatrując się w szary korytarz, który przed chwilą był pałacową komnatą. Piękna wojowniczka Zakonu, której naga skóra zamieniła się w idealnie przylegający, zimny kirys padła na kolana i odrzuciwszy na plecy twarz bez wyrazu rozpoczęła modły.
Stalowe, mechaniczne ciało zgrzytnęło , gdy wzniosła ręce w błagalnym geście, blada twarz zamarła wpatrzona w niebo. Zmatowiałe włosy, zamarły prostym, lepkim wodospadem gdzieś na skraju jej potylicy. Twarz Leny przekrzywiła się, a zimne, martwe oczy zamarły na twarzy Maga.
Zdechniecie.... zaskrzypiał jej głos w gardle...
- Brachu, chyba jej sprężynka trzasnęła. Zupełnie kobitce odkorbiło - powiedział stojący obok biały szczur w surducie i cudacznym kapeluszu.
No ja się zastanawiam, kto tu tak na prawdę jest szalony - rzucił ze stoickim spokojem czarny brytan popijający z różowego imbryczka nalewkę babuni Róży, którą to babunia zawsze chowała przed Sargą na najwyższej półce spiżarki.
-
DOŚĆ - pisnął Iluzjonista i...
Nastał ranek.
Gnom przetarł spoconą twarz i rozglądnął się po swoim namiociku. Nie stwierdziwszy obecności ani swojego wierzchowca ani chowańca, ziewnął donośnie i zwlókł się z posłania. Chwile później, drapiąc się po rzyci wyszedł na zewnątrz.. i stanął jak wryty.
W blasku dwóch słońc
Paladynka, klęcząc zanosiła swe błagania do bogów.
-
Noż cholera, chyba się jeszcze nie obudziłem... sarknął mag przecierając piąstkami oczy. Jednak gdy spojrzał na świat jeszcze raz wciąż widział
Lene żarliwie się modlącą, w tym samym bezsensownym uniesieniu.
-
Żeby jej chociaż co jeszcze sensownego odpowiedzieli - w tym momencie do jego zaspanej świadomości dotarł jeszcze jeden, drobny, malusi wręcz, ale niepokojący szczegół:
Słońca są DWA!!!! - wrzasnął iluzjonista wskazując paluchem na dwie ogniste kule wiszące nad drzewami lasu
- Co wyście narobili.... e nie, czekajcie, nie mogliście. Dobra, zaraz niech no się zastanowię ... a gdzie są muły i.. BEHEMOT!!! Kundlu bury gdzieżeś jest?! - zapominając o bożym świecie Sarga rozglądnął się po obozie.
- tu - pisnął Homunkulonibus wychodząc z krzaków i ciągnąć za uzdę ubłoconego, skamlącego psa wierzchowego.
- No pięknie - mag wziął się pod boki i zatupał nogą wpatrując się w oba zwierzaki.
- siku, nie martwić, ale i poszedłem w jego ślad. Ty masz szczęście - nastroszył się szczur
- Ta... szczęście, widziałeś, że słońca są dwa, a blondyna się znowu modli, całkiem jej w tą płytę na grzało.
Dla postronnego obserwatora mag kłócący się z popiskującym szczurem, może byłby troszeczkę dziwny, ale drużyna przywykła już to drobnych szaleństw blondwłosego gnoma. Nikt za bardzo nie zwracał więc uwagi na Sarge i jego zwierzyniec. Zresztą mieli inne problemy.
W końcu do ogólnej "za mulonej" dyskusji dołączył się i Iluzjonista.
-
A może by wypadało wrócić do Termalain, zobaczyć jak się tam sprawy mają ? - zanim ktoś zdążył zaprzeczyć, Gnom już zmieniał zdanie
- z drugiej strony zapłacili nam za wywiedzenie się czegoś o zniknięciach i wątpię by akurat deszcz ognisty jakoś skutecznie anulował tą umowę. Jestem za tym by kontynuować misje, no i znaleźć muły. W końcu mają nasze żarcie. Tylko dajcie mi godzinkę na zapamiętanie czarów.
Mag przycupnął przy ognisku, wyciągnął z plecaka resztkę własnego prowiantu i żółtą książeczkę.
- Behemot idź się ogarnij chłopie, a Ty Kuleczka poszukaj no z Panami śladów po mułach, ja zaś zajmę się nauką - i ciamkając suchara gnom zatopił się w lekturze.