Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2014, 19:05   #643
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Rozmowy z Mercucciem trwały jeszcze jakiś czas, podczas których dowiedzieli się, że władca Styratii szuka ludzi do swoich kompanii. Z tego względu zjeżdżali się tu wszelakiej maści najemnicy, łowcy nagród czy bandyci. Liczyli na dobry zarobek, który zamierzali roztrwonić w miejscowych zamtuzach. Wojna zbliżała się nieuchronnie i każdy tylko czekał, jakie kroki podejmą władcy sąsiadujących ze sobą ziem. Zielona nawałnica w postaci orczych i goblińskich band, ogarnęła Czarne Góry i wszystko wskazywało na to, że zaleją one Księstwa Graniczne. Oczywiście nie którzy władcy byli za zjednoczeniem się i ruszeniem z pomocą krasnoludom, lecz nie którzy możnowładcy woleli spokojnie czekać na rozwój wypadków. Helnar Koflach był władcą, który na razie czekał, i zbroił siebie przygotowując się do obrony swoich ziem. Oczywiście Styratia była dość dużym miastem, i jeśli ktoś chciał się zatrudnić jako ochroniarz do jakiejś karawany, nie powinien mieć z tym problemów.

Rozmowy trwały do późna w nocy ale w końcu zmęczenie dało o sobie znać wszystkim. Najemnicy dopili więc swoje napitki i ruszyli ku swoim łóżkom. Jak się okazało sen przyszedł szybko dla wszystkich. Wygodne łóżko, ciepło - to było to czego najemnikom brakowało od dłuższego czasu. Niby prosta wygoda ale dająca dużo szczęścia.

Jak noc minęła bez żadnych niespodzianek, smoków, zabójców, orków tak poranek był gwałtowny i dość nie przyjemny. Dźwięk dzwonów, a potem wielki harmider na ulicy obudził wszystkich. Nie dało się po prostu spać przy krzykach, przekleństwach które leciały co chwilę i gniewie, który zdawał się emanować w głosie mówiących. Najemnicy leniwie, powoli wyszli więc na zewnątrz, żeby zobaczyć co się dzieje. Tam na ulicy stał tłum ludzi, który zebrał się by popatrzeć i obserwować na sceny, które miały miejsce. Otóż Mercuccio bił batem jakiegoś mężczyznę, który był ciężko ranny. Co jakiś czas można było usłyszeć takie słowa jak: “tchórz” , “syn snotlinga” , “goblin ma więcej odwagi niż ty pierdolony, tchórzliwy psie”. Gdy tylko Mercuccio zobaczył was i ruszył ku wam mówiąc:

-Ten skurwysyn zostawił… - na chwilę zamilkł, próbując wydusić z siebie słowa -Barona, podczas zasadzki. Tylko on przeżył...Bandyci w nocy podobno ich zaatakowali na trakcie i wszystkich wybili. Ten psi syn, jebany w dupę tchórz..uciekł…Baron podobno nie żyje… Pojedziecie ze mną na miejsce...Zgoda? - i nim ktokolwiek z najemników odpowiedział szambelan zaczął nawoływać stajennych i służbę o konie.

***

Droga na miejsce napaści była oddalona o dwie godziny drogi od Styratti. Wąska ścieżka, otoczona z obu stron wysokimi drzewami nadawała się idealnie do ataku. Piętnastu zbrojnych leżało martwych, a wśród nich Baron. Dostał trzy strzały w plecy. Można było wnioskować, że próbował wydostać się z pułapki. Po krótkich oględzinach Lotar stwierdził, że napastników było około dwudziestu. Dobrze uzbrojeni, przede wszystkim głównie w łuki i kusze, o czym świadczyły ilości strzał i bełtów, które można było znaleźć. Wolf, który również spokojnie chodził pomiędzy martwymi a także pomiędzy drzewami, mógł z łatwością wywnioskować że grupa, która dokonała takiego ataku była bardzo dobrze zorganizowana. Atak był przemyślany i dokładnie zrealizowany. Na miejscu nie znaleziono, żadnego ciała które mogło należeć do napastników. Kosztowności, sakiewki zostały zabrane, choć bronie i zbroje a także konie pozostawiono na miejsce. Mercuccio zauważył, że zniknęły pierścienie, które Baron zwykł nosić na palcach. Szambelan uklęknął przy swoim władcy, jakby nie wiedział co dalej zrobić.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline