Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2014, 19:11   #25
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Pomieszczenie było bardzo dobrze zabezpieczone. Dwaj specjaliści wieszczeń już o to zadbali.

Niewiele przyjemności i rozrywek miał Amon po przybyciu do enklawy, jedną z nich było niewątpliwie rozmowa z Borsanem Sessenal-em. Była to osoba najbliższa Amonowi chyba mógłby o niej powiedzieć przyjaciel, gdyby posiadał jakowyś. Kawa była wyśmienita lecz nie ulubiona. Wolał gatunek calimshańskej kawy „Spalona Pustynia” gdy Borsan preferował „Wysoki Szczyt”.

Słowa „przyjaciela” nie były dla niego zaskoczeniem.


- Tak jest to mi wiadome. Polują na nas, chcą zniszczyć specjalistów od wieszczenia. Jesteśmy dokładnie w takiej samej sytuacji. Jeśli szybko nie doprowadzisz wieszczeniem do odnalezienia statku i niezapobierzysz, aby zasługę przypisał sobie ten zadufany bubek, będziesz w jeszcze gorszej sytuacji niż ja. Mnie chronią jeszcze me umiejętności w kilku dziedzinach. Jestem zbyt przydatny aby szukać podłej jakości zmiennika.


Zamyślił się nad kawą po czym sięgnął po ustnik sziszy. Po czym zaciągnął się aromatycznym dymem tytoniowym, powodując brzęczenie niewielkich korundów umieszczonych w aromatyzowanej wodzie.


[MEDIA]http://thumbs.dreamstime.com/z/shisha-25181314.jpg[/MEDIA]


- Pomogę ci w tym zdaniu, gdyż odesłanie Haraghima ma priorytet na innymi naszymi celami. Jak zapewne wiesz łączę dwa rodzaje magii. Zatem ma dostęp do innego rodzaju przepowiedni niż wieszcz. Tak, musimy się pozbyć go a najmniej podejrzeń wzbudzi odesłanie go wraz ze statkiem. Będzie to trudne i będzie wymagało pietyzmu ale uzyskamy w ten sposób informacje z dwóch źródeł.


Amon zamyślił się. Półprawdy były całe życie specjalnością Amona, nawet nie musiał kontrolować tego. Prawie bezwiednie mieszał prawdę z kłamstwem. Prawdą były jedynie dwa źródła informacji.

- Ależ… ja nie potrzebuję pomocy.
- zmieszał nagle czerwony czarodziej. Potarł pomarszczony policzek dłonią dodając cicho.

- Nie takiej w każdym razie. To co teraz powiem, o co cię poproszę musi pozostać między nami, dobrze?

- Tak, zatem pozostanie.

- Nie potrzebuję pomocy przy wieszczeniu. Z tym sobie poradzę, wierz mi. Chodzi o to, że dwój moich magów…
-czarodziej mówił powoli wyraźnie czując wstyd z powodu tej sytuacji.

- … zwariowało. Trzeba ich dyskretnie wyleczyć z obłędu, tak żeby nikt się o tym nie dowiedział i bez korzystania ze zwojów enklawy. Żeby nie było śladu po tym zdarzeniu.

- Tak teraz rozumiem. Zbyt wiele widzieli w wieszczeniu i byli za mało doświadczeni. Nie, nie pytam o więcej szczegółów. Tak jestem w stanie ich uzdrowić, problemem będzie tylko dyskretne dostarczenie ich do domu umarłych. Ewentualnie będziemy musieli się spotkać jeszcze raz specjalnie w tym celu, poza naszymi normalnymi spotkaniami. Przyjdę wtedy przygotowany do takich działań.

- Zaaranżuję coś wkrótce.

- stwierdził enigmatycznie Borsan Sessenal.

- Przygotuj może małą uroczystość religijną. Przyjdę z moimi uczniami na nią.




Dni po przybyciu do enklawy były dla Amona bardzo pracowite. Trzeba było zorganizować prace świątyni, Domu Nieumarłych. Przekształcać dostępny materiał żywy w przerażających wojowników. Wszyscy przybyli z Amonem stronnicy, mieli ręce pełne roboty. Tak też i Amon miał wiele prac, zwłaszcza że wolał początkowych prac dopilnować sam. Po dniu tortur nieposłusznego strażnika przygotował świątynię już w nowym Domu Nieumarłych.
Na tą uroczystość przeznaczył piętnastu z wojowników jeńców przeznaczonych do przekształcenia w przerażających wojowników. Tortury były wspaniałe, plac przed domem umarłych ociekał cierpieniem i krwią. Po dniu tortur jeńcy z wielbiąc Velsharoona szli do świątyni, gdzie byli jemu poświęcani. Amon przy każdej krwawej mszy czół przypływ mrocznego złota. W tym dniu odbyła się wspaniała ceremonia przeklęcia ołtarza. Krew dzięki magii głęboko wżarła się w kamień ofiarny stanowiący ołtarz. Bynajmniej nie był to koniec pracy. Następnie niewolnicy, jego stronicy balsamowali zwłoki. Amon wszystko bacznie kontrolował, poprzez swoje magiczne oczy. Potem wystarczyło stworzyć nieumarłych. Tak powstała pierwsza piętnastka doskonale wykonanych przerażających wojowników.


Kolejny dzień również był przesycony cierpieniem. Krzyki torturowanych niosły się po enklawie.

W tym dniu dniu Amon przyzwał wysłannika Velsharoona, by był on świadkiem prośby o boskie wspomożenie i zesłanie cudu, który by wskazał sposób wyjścia z trudnej sytuacji. Muzykę tworzyli bardowie związani z Amonem. Dziwięki lutni aharmoniczne potęgowały podniosły charakter uroczystości.

Venedaemon, dziwaczna kreatura pochodząca z nie wiadomo jak odległych dziwacznych światów przyglądała się w ciszy działaniom czarodzieja.
Jedwabne szaty maga zasłaniały postać tego androgynicznego czarta ukrywając szczegóły jego budowy anatomicznej. Z rękawów szat wyłaniały się pokryte pazurami macki. Każda trzymająca różdżkę lub berło, lub przynajmniej z założonym na nią pierścieniem. Jego oblicze pozostawało wiecznie w cieniu kaptura. Jedynie trio długich, rozgałęzionych języków okresowo wyłaniało się z jego ust i powolnymi ruchami smakowało powietrze wokół.

Ofiarował wysłannikowi wątroby i mózgi, gdyż serca były przeznaczone dla jedynego boga nieumarłych. Dana asystująca przy ceremoni podała jeszcze bijące serce ostatniej z ofiar.

“Panie mój jaka taktykę i jakie środki w celu pogrążenia wroga mego Haraghima Raela działającego z poruczenia Szass Thama”

[MEDIA]http://i292.photobucket.com/albums/mm28/Carle91/Skull-Avatar.jpg[/MEDIA]


Pan objawił się dosłownie, jako wybrzuszenie na ołtarzu w kształcie czaszki chciwie pożerające kolejne krwawiące serca. Po czym zaniósł się chrapliwym śmiechem.

- Rozczarowujesz mnie Amonie Sallazzarze, czyżbym wybrał na swojego sługę głupca, który nie potrafi przejść żadnej rzeki bez mej pomocy? Czyżbyś nie brał pod uwagę, że są kapłani którzy zanoszą do mnie modły bym ciebie zniszczył. Moi kapłani nawiasem mówiąc.

Czaszka skupiła spojrzenie oczodołów na Czerwonym Magu.

- Czyż nie powinieneś brać przykład z mego życiorysu? Czyż moja droga niczego cię nie nauczyła? Nie ma prostego rozwiązania tej kwestii drogi Amonie. Nie ma jednej prostej linii po której mógłbyś dążyć by go obalić, za dużo stopni po drodze. Musisz być cierpliwy, musisz obserwować przeciwnika… musisz czekać na jego potknięcie i samu uniknąć potknięcia. Nie ma tu łatwej drowi Amonie… Po prostu nie ma. Lepiej będzie dla ciebie Amonie, jeśli ktoś inny nie powiązany z tobą, najlepiej spoza enklawy wykona brudną robotę.


Poczuł ruch pod ręka to sztylet ofiarny podlegała stałym zmianom. Przez jego powierzchnię przepływały czaszki wyłaniając się jakby z wody i deformując ostrze i rękojeść. To samo działo się różdżką z tym, że w przeciwieństwie do sztyletu który stał się ciepły, taka Różdżka Mistrzostwa Nekromancji stała się nienaturalnie chłodna.

Słowa boga nie zdziwiły jego kapłan. Wszak niedawno zmierzył się z jego kapłanami kroczącymi ścieżką chaosu i pokonał ich niszcząc ich ożywieńców oraz zmuszając ich kapłana do panicznej ucieczki.

Gdy ceremonia został zakończona spostrzegł zmiany jakie nastąpiły w otoczeniu. Obecność boga na planie materialnym wywarła skutki na nim. W pewnej odległości od ołtarza pojawiał się lodowaty wiatr wiejący zgodnie z wolą Boga. Ściany częściowo już ozdobione płaskorzeźbami chwalącymi siłę Velsharoona podlegały ciągłym zmianom. Pojawiały się na nich wyszczerzone czaszki. Centrum przy ołtarzu było spokojne, lecz kilka metrów od niego zaczynał wiać wiatry o różnym natężeniu. Obecność avatara Velsharoona było wielkim wyróżnieniem dla świątyni Amona.

Niewolnicy nie potrafili jednak docenić tego wyróżnienia spostrzegał Amon. Obecność boga wywarła na nich wpływ, wszyscy momentalnie osiwiali. Na tle niewolników Amon dostrzegł sylwetkę ciężarnej niewolnicy. Nie tylko, że nie osiwiała ona jak inni, lecz jeszcze stała wyprostowana wpatrując się w Ołtarza, gdzie nie tak dawno objawił się Velsharoon.

“Fantyczka lub nowa kapłanka Velsharoona” szybko zorientowała się.

Była to ciężarna niewolnica , która stanęła w obronie swej również ciężarnej mistrzyni. Gdy podszedł do niej dało się od niej wyczuć ciepło bijące. Niewolnica dopadła nóg Amona i objęła je ramionami. Kosciani strażnicy już.mieli ją odkopać lecz Amon, jednym rozkazem odwołał ich.

- Czego chcesz Niewolnico?
- Arcykapłanie chcę służyć całym sercem Velsharoonowi i tobie Arcykałanie.


Amon podniósł z kolan niewolnicę, spojrzał jej w oczy lecz ujrzał tylko dwie wielkie czarne kule całkowicie pozbawione białek. Być może był to znak. Skinął na Danę.


- Mój miły czegoś sobie życzy?
- Tak moja wolą jest abyś poddała tą dziewkę testom pod kontem przydatności do pracy kapłańskiej. Jeśli będzie się nadawała, masz ją przygotować do kapłaństwa.
- Kocha…
- Taka jest moja wola.


Amon sprawdził kontrolę nad nieumarłą. Była pełna i nie do złamania, przez nikogo w enklawie.

- Kochanie nie jest ona twoją konkurentką, lecz może być uczennicą. Macie trzy miesiące do rozwiązania ciąży. Chcę aby jej inicjacja na kapłankę Velsharoona odbyła się tuż po rozwiązaniu ciąży, jej dziecko zaś ma być ofiarą, którą złoży jako nowa kapłanka.

Dziewczyna do tej pory wykazująca matczyne uczucia wobec nienarodzonego jeszcze dziecka, teraz spoglądała na swój wezbrany ciąża brzuch z obrzydzeniem.

Po ceremonii siły nieumarłych znowu wzbogaciły się o piętnastu doskonale wykonanych przerażających wojowników. Błogosławieni byli oni przez Velsharoona, na ich czołach pojawił się jego symbol. Kilka kroków od nich dało się zaś wyczuć nienaturalny chłód.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 08-11-2014 o 23:16.
Cedryk jest offline