- Nie! - Lotar miał nico inny pogląd na to, jak należy potraktować rannego żołnierza. - Gdyby nie on, nie wiedzielibyśmy nic o zasadzce. Poza tym to jedyna osoba, która nam może coś powiedzieć o napastnikach.
Co prawda Lotar sam nie wierzył zbytnio w sens przepytania wojaka, który zapewne oberwał na samym początku starcia i uciekł, nie oglądając się za siebie, ale a nuż zapamiętał jakąś twarz...
***
Baron nie miał najmniejszych nawet szans, by ujść z życiem. Zginąłby zapewne nawet gdyby dwukrotnie liczniejszą eskortę. Ten jeden biedak, który ocalił życie, nie zdołałby zmienić przebiegu walki. A Lotar mógłby się założyć, że własnie baron by jedynym celem napadu. I nie omieszkał się podzielić z innymi tymi przemyśleniami.
- Jestem pewien - powiedział - że to nie był żaden napad rabunkowy - powiedział. - Zwykłe zbiry zabrałyby wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. Moim zdaniem to był napad zlecony, a wykonany przez ludzi, którzy wiedzieli, kiedy pan baron będzie podróżować, jaką trasą i z jaką eskortą.
- Albo był to jakiś zawistny sąsiad - mówił dalej - a pierścienie zabrano jako dowód, że zadanie wykonano, albo też - ściszył głos, by jego słowa dotarły tylko do najbliższych - chodzi o owe wrota, którymi pan baron był zainteresowany. |