Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2014, 13:21   #21
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tundar nie zasnął tej nocy. Z jednej strony zbyt dużo zdarzeń pobudziło wojownika, z drugiej strony nieustępliwa bezsenność. Z trzeciej strony, jak starał się racjonalizować mężczyzna, trzeba pilnować, czy przypadkiem nowo poznany na szlaku krasnolud nie ma zamiaru wzbogacić się na śpiących najemnikach.

Parę godzin przed świtem, gdy wstał by rozprostować kości zauważył brak mułów, ale nie chciał oddalać się od grupy. Wrócił więc do ogniska i przeczekał na straży razem z tymi, którzy czuli się w obowiązku wartować tej dziwnej nocy.

Najgorsze zawsze były poranki, tuż przed pobudką. Półmrok przed świtem zabierał magiczną, hipnotyzującą moc palącego się ogniska, więc nad ranem Tundar dorzucił tylko suchy konar, który miał podtrzymać ciepło w pierwszych godzinach nastającego dnia.

Pierwsza wstała Lena. Mężczyzna siedzący przygarbiony przy resztkach ognia obserwował ją spod kokona z wilczego futra. Nie zdradzał się, że nie śpi. Obserwował rycerkę, jej codzienny rytuał. Gdy skończyła, mężczyzna podniósł głowę skinieniem głowy na przywitanie.
On załatwił poranną toaletę parę godzin przed świtem, był więc gotów do drogi.

Nie dostrzegł dwóch Słońc gdy te wstawały nad górami, był tak przyzwyczajony do wchodów Słońca, że przestał sobie zawracać tym głowę. Dopiero uwaga towarzyszy sprawiła, że spojrzał na nieboskłon

- Na Hoara! - syknął w duchu przeżegnując się. Stał tak moment wpatrzony w ten nieziemski widok, po czym powoli usiadł nie spuszczając oka ze zjawiska.
W więc wczorajsza noc musiała być zaiste niezwykła.

Gdy już ochłonął, a widok przestał budzić grozę, zjadł razem z innymi, choć ciepły posiłek jaki przygotował dla siebie krasnolud był zdecydowanie bardziej pachnący niż jego suche mięsiwo, chleb i dwa jabłka. Półgigant jadł dużo, nie przejmując się tym, że zapasy są ograniczone. Śniadanie było dla niego najważniejszym posiłkiem i nie żałował sobie.
Kiwnięciem głowy zgodził się z sugestią Leny, aby ruszyć za mułami. Nie chodziło nawet o to, że zwierzęta nie były ich własnością, ale o to, że ktoś te zapasy musi po prostu nieść.

Gdy ogarnęli się po posiłku i wszyscy poskładali namioty, Tundar dosiadł Mściwoja i ruszyli za dobrze widocznym śladem mułów. Wojownik poruszał się powoli, widząc, że wierzchowiec, czuły na magię wyczuwa nietypowość dzisiejszego dnia. Uszy spuszczone, prychnięcia i niechętnie stawiane kroki. Coś definitywnie działo się niedobrego. Jakby potwierdzeniem tych przeczuć były dziwne ciała wilków na drodze.

Wojownik niezbyt znał się na tropieniu, ani na dzikich zwierzętach, ale ten widok bardzo mu nie pasował. Przez chwilę wsłuchiwał się w o, co mają do powiedzenia inni (oprócz Sargi, którego gadanie zignorował), ale ostatecznie ominął ciała nieco szerszym łukiem i ruszył dalej.

W tej podróży, milczący mężczyzna zastanawiał się, czy może nie pomóc biednemu gnomowi, któremu pies najwyraźniej odmówił posłuszeństwa, ale perspektywa słuchania go przez resztę podróży z bardzo bliskiej odległości skutecznie go otrzeźwiała - mężczyzna cmoknął tylko na Mściwoja, który niechętnie ruszył nieco szybciej.


~ Wreszcie! ~ pomyślał, gdy na polanie przed sobą zobaczył grupę pasących się mułów.
"Niesamowite, że są całe i zdrowe" chciał powiedzieć, ale zanim zdążył powiedzieć cokolwiek, zobaczył najpierw dziwne plamy na boku jednego z nich, które na początku wziął za ranę, a potem.... potem zobaczył ich pyski!

- Na Hoara! - syknął zatrzymując Mściwoja. Zwierzęta dostrzegły ich i ruszyły do ataku. Ich wielkie pysko-czaski z czarnymi oczodołami i ostrymi zębami zwiastowały ciężki pojedynek.

Tundar wyćwiczonym ruchem zeskoczył z Mściwoja stając między nim, a napastnikami, wyciągając swój potężny topór. Spokojny wdech, wojownik czuł jak adrenalina zaczyna krążyć w jego ciele. Czuł zapach mokrej sierści, zimnej stali, strachu i drzew.

Stanął szeroko na nogach, z toporem w obu rękach. Rzucił okiem na swoich towarzyszy. Liczył na kalekę i rycerkę, oraz być może krasnoluda. Czterech zabijaków plus wsparcie pozostałych kontra dwa rozwścieczone muło-wilko-potwory. Nie będzie łatwo patrząc na rozmiary przeciwników, ale powinni dać radę - po dwóch wojów na przeciwnika. ~ Bywało gorzej ~ pomyślał.

Mściwoj przeczuwają niebezpieczeństwo odwrócił się oddalają od niebezpieczeństwa.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 11-11-2014 o 21:26.
psionik jest offline