Karl rzucił swoim cyrulicznym okiem po poległych. Nie mieli szans. Żadnej brawury, żadnego zbędnego strzału, ani okrutności. Strzały mierzone celnie i z rozmysłem. Tak, zdecydowanie to zadanie było zlecone. Rabusie oskubali by ze wszystkiego włączając w to ubrania i buty, a tu? Zabrane tylko to co kosztowne i co może poświadczyć za zakończone zadanie. Westchnął ciężko. Zabrali mu pracodawcę, bywa. Jeżeli taka była wola bogów, że nie dane im było dowiedzieć się o zasadzce wcześniej, widać tak miało być.
- Trzeba zabezpieczyć Baronię przed chaosem. Jak tylko ludzie się dowiedzą o śmierci barona każdy będzie chciał ukroić kawałek ciasta dla siebie. Nie możemy na to pozwolić. Potrzebujemy kogoś silnego, kogoś kto zna to miejsce. - powiedział cyrulik patrząc na prawą rękę byłego barona, Mercuccia.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |