Zanim ruszyli w drogę, Hem przedstawił reszcie swoje zamiary: postanowił odłączyć się od grupy i nająć się w miejscu w którym pracowała pani Brown. Poprosił ich by nie zdradzali znajomości z nim przy innych, chyba że będzie groziło mu niebezpieczeństwo. Abrams jak zwykle trochę marudził, ale dał się przekonać.
Plan był prosty: zatrudnić się gdzieś w miejscowości, najlepiej tam gdzie pracowała ofiara i nasłuchiwać. Jego siostry pracowały jako gosposie w rezydencjach białych ludzi a on sam pomagał w kuchni i w ogrodzie. Z opowiadań i doświadczenia wiedział że biali ludzi traktowali hinduską służbę jak duchy - po pewnym czasie zupełnie nie przejmowali się ich obecnością i często nie krępowali się w rozmowach. Na to właśnie liczył Hem - być może ktoś chlapnie coś użytecznego gdy chłopak będzie sprzątał, gotował czy pielił grządki. No i zobaczy lokalną społeczność z zupełnie innej perspektywy, odmiennej niż ta wpływowego bogatego Amerykanina czy śledczego z którym mało kto chce rozmawiać bojąc się o swoje sekrety.
Najpierw jednak chciał zobaczyć Gormana. W drodze wypisał na kartce pytania do Gormana i dał je Abramsowi. Bał się że Anglik po prostu go zignoruje, no i Abraham w tej całej swojej zrzędliwości miał większą siłę przebicia.
Cytat:
*jak pani Brown znalazła się w bawialni, skoro znalazł ją pan martwą w jej sypialni?
*dlaczego się pan nie broni?
*czy kogoś pan chroni?
*czy podejrzewa pan kogoś?
* czy ktoś odwiedzał niedawno panią Brown?
*czy ktoś jeszcze miał klucze?
*czy to pan wziął pieniądze i schował je?
|
Przez całe spotkanie Hem siedział z boku i notował pytania Abramsa i odpowiedzi Gormana. Na sam koniec podszedł do skazanego i szepnął mu do ucha:
Nie martw się. ONA (mocno zaakcentował to słowo) robi wszystko by Ciebie wydostać i już niedługo się zobaczycie.
Na podstawie reakcji chciał zobaczyć czy jest wmieszana w to jakaś kobieta. Był to ślepy strzał, tak jak ślepa potrafi być miłość. Najwyżej zrobi z siebie głupca, ale kto by tam się przejmował reputacją nastoletniego Hindusa.
W drodze powrotnej przebrał się w znoszone ciuchy, roztrzepał sobie włosy i trochę się ubrudził. Do prowizorycznego plecaka włożył najpotrzebniejsze rzeczy, swoje mocno wysłużone skrzypce i starą harmonijkę. Wysiadł kilka kilometrów przed Shawford, Abrams pojechał dalej do swojego drogiego hotelu. Przeszedł poboczem do wioski i rozglądając się po domach wszedł do domu gościnnego "Na smugach"
-Dzień dobry, ja Hem z British India, szukać praca - powiedział łamanym angielskim z silnym hinduskim akcentem -
ja umieć sprzątanie, pralnia i kuchnia. Ogrodnictwo też. Grać też muzyka. Móc pokazać, mocno się starać- pokazał na skrzypce.