Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2014, 03:27   #14
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Adams wysłuchawszy wypowiedzi Davisa i Henrego, zaśmiał się głośno.

-Ktoś wspomina o spotkaniu emerytów i od razu wszyscy sądzą, że będę mnie to ciekawić! Ach, gdzie te czasy, gdy jedynymi tematami rozmów były wyścigi konne i ile ton amunicji uda się dostarczyć w ciągu następnego tygodnia? – Amerykanin śmiał się nadal i uśmiechnął do przyjaciela. – Tak czy siak, po powrocie zrelacjonujesz mi przebieg tego spotkania… staruchu.

Dobry nastrój niestety nie trwał długo, gdyż jego podopieczny, po raz kolejny, wyszedł ze są genialną propozycją. Abraham burknął coś pod nosem, następnie westchnął i kiwnął głową, dając znak, że zgadza się na propozycję hindusa. Wiedział, że jego protegowany z prawnością wpadnie w jakieś kłopoty. Miał za to nadzieje, że te kłopoty nie będą zbyt wielkie…


Na całe szczęście „Jagnię” nie okazało się wcale takie złe. Dość przeciętne warunki, oraz sute posiłki przypominały Abrahamowi młodość. Obsługa najwidoczniej dosyć rzadko miała do czynienia z personami jego pokroju, co wcale go nie dziwiło. Mimo wszystko z uprzejmością odnosił się do nich, i obiecał polecać ich gospodę wszystkim przyjaciołom. To ostatnie oczywiście było kłamstwem, nie chciał przecież tak się upokorzyć przed ludźmi jego pokroju. Pozory przede wszystkim.


Niestety umiarkowane przyjemności i wygoda skończyła się wraz z wkroczeniem do sali widzeń. Wprawdzie Adams nie spodziewał się po takim miejscu zbyt wiele, jednak jego oczekiwania były piękną bajką w porównaniu z tym co tam zastał. Jeżeli reszta więzienia miała wyglądać tak samo, to gdyby Abraham miał być na miejscu skazanych, do dopraszałby się o przyśpieszoną kare śmierci.

Rozsiadłszy się na niewiarygodnie niewygodnym krześle, Adams zaczął zastanawiać się, czy siedzenie na nich nie jest może jakąś formą tortur, aby więźniowie pośpiesznie zaczęli gadać. Jednak nie dokończył swych rozważań, gdyż do sali wszedł strażnik, przyprowadzając ze sobą Gormana. Skrzywiwszy się początkowo na jego widok, Amerykanin, wychowany w duchu wzajemnego szacunku i tolerancji (hehe), podał mu rękę na powitanie. Jeżeli Hindus stojący obok, miał zamiar zrobić to samo, to jego opiekun nie miał zamiaru dać mu na to okazji, gdyż zaraz oblał Gormana potokiem słów.

-Witam. Nazywam się Adams i przysyła mnie nadinspektor Davis. – Mówił płynnie i z pewnością, której pozazdrościłby mu niejeden adwokat. – Powątpiewa on w słuszność wyroku, który zapadł w twojej sprawię. Uważa, że jesteś niewinny. Ja natomiast, przyszedłem tu, by ustalić czy przeczucia nadinspektora są słuszne, czy też nie. Dlatego liczę na to, że będzie Pan współpracować.

-Moim zdaniem, o ile rzeczywiście jest Pan niewinny, to głupotą ściągnął Pan na siebie kłopoty. Dlatego chciałbym na początek usłyszeć pańskie relacje przebieg tamtego fatalnego dnia, ze szczególnym naciskiem na wydarzenia mające miejscem wieczorem.
 
Hazard jest offline