Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2014, 13:11   #89
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Zatana zgarnęła wszystkie książki, choć tylko jedna przypadła jej szczególnie do gustu. Resztę określiła jako "podręczniki dla początkujących" ale nawet one w złych rękach mogły narobić sporo kłopotów.
Zabawniej było w Wachtower. Batman akurat siedział przy monitorach. Przywitał Barrego bez szczególnych emocji i wrócił do pracy. W sekundę później znieruchomiał i spojrzał na szybkonogiego bohatera raz jeszcze. Jej twarz pozostała stoicka, tylko czy pod maską były odrobinę większe. Zatana wybuchnęła serdecznym śmiechem i zniknęła w obłoku dymu zabierając ze sobą klątwę króliczych uszu.
Batman wysłuchał opowieści o nowych bohaterach Doliny wypytując o wszystkie szczegóły. Gdy Barry doszedł do części z Córką Boga Rzeki w roli głównej wyraził nadzieję że nic z tego nie wyniknie na dłuższą metę. Nie powiedział o co dokładniej mu chodziło.

Rok później


Nastały ciężkie czasy dla Ligi Sprawiedliwych. Inwazja rasy obcych znanych jako Reach poważnie nadszarpnęła zaufanie opinii publiczne do bohaterów. Oby przez długi czas udawali przyjaznych i sprezentowali ludzkości trochę własnej technologii. Wszystko po to by później przejąć władzę, a z ludzi zrobić swoich niewolników. Skutecznie podkopali wiarygodność Ligii i nawet gdy cała prawda wyszła na jaw niewiele do pomogło.
Najgorzej miał Blue Beetle, którego moce pochodziły od Reach. Pancerz który nosił był ich zaawansowaną technologią zbudowaną tak by przejął kontrolę nad nosicielem i działać jako agent wywiadu. Na szczęście Beetle uniknął tego losu, ale i tak to niewiele pomogło. Nikt już praktycznie mu nie ufał.
Barry natomiast przeżył osobistą tragedię. Kid Flash, Wally West, jego kuzyn zginął podczas akcji przeciwko Reach. Chłopak nie żył i to wszystko dlatego że nie był dość szybki... Flash obwiniał się o to, w końcu mógł wtedy zwolnić, zrobić coś.... Z pewnością szybko się z tego nie otrząśnie.
Teraz pędził ulicami Central City patrolując jak za dawnych dobrych czasów. Musiał trochę oczyścić umysł i przez chwilę zapomnieć o zmartwieniach. Liga miała co prawda pełne ręce roboty, ale jemu udało się jakoś wyskrobać dzień dla siebie. Teraz biegł tak szybko że ludzie i samochody wydawały się stać w miejscu. Życie zawarte w milisekundzie... nawet po tylu latach dalej było to niesamowite przeżycie.
Wtedy na przekrętu wszelkiej logice coś uderzył go w bok. Nie było to bolesne, odsłonie lekkie szturchnięcie, ale dość by zatrzymać bohatera w miejscu. Owo "coś" przeturlało się wytracając prędkość i zatrzymało się jakieś dwa metry przed nim.
Był to chłopiec. Na oko mógł mieć jakieś osiem, siedem lat. Miał bujne niebieskie włosy odstające w zabawnych kierunkach i twarz, która Barremu wydawała się niesamowicie znajoma.
Miał na sobie koszulę bez rękawów i spodnie z jakiegoś dziwnego zielonkawo-niebieskiego materiału. Stopy miał bose i niesamowicie umorusane. Barremu przed oczami stanęły jego własne płonące tenisówki gdy zaczął odkrywać swoją moc.

- Ymmm cześć - powiedział dziecko. - Mama... to jest Córka Boga Rzeki kazała pokazać ci to
Zza kołnierzyka wyciągnął złoty naszyjnik. Flash pamiętał go dobrze. Kołysał się na szyi wodnej boginki gdy on... Właśnie do niego dotarło skąd zna twarz chłopca. Widział ją codziennie rano w lustrze.
- Mama chciała cię poprosić byś nauczył mnie biegać jak ty - mówił dalej chłopiec. - Trochę mam z tym problemów i dziadka strasznie tym denerwowałem... no i jak mam ci mówić?
Chłopczyk uśmiechał się do niego wesoło.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline