Marlo dopadł jednego z żołnierzy, ale tylko go ściął z nóg. Kamizelka uchroniła go przed raną, ale bezwątpienia będzie miał siniak na połowę piersi. Walka zaogniała się, nie było już odwrotu. Jeden rykoszetujący pocisk musnął go w ramię, zostawiając cienką strużkę krwi. Skrył się bardziej za osłoną, starając się nie wychylać. Poczekał aż sytuacja na chwile ogień przycichnie i wtedy niepewnie się odsłonił wypatrując najlepszego możliwego celu. Strzelał ogniem pojedynczym wiedząc iż serie na oślep na nic zdziałają się w takich warunkach. |