Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2014, 20:30   #22
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Gdy idzie się na zwiad w podziemny - nawet samotny - są zawsze dwie strony, na które zwraca się uwagę: przód i tył. Czasem trzeba sprawdzić bok i odgałęzenia, czasem sprawdzić coś podejrzanego na ścianie, ale niebezpieczeństwo nadejść mogło z dwóch głównych kierunków. Każdy krasnolud godny swojej brody to wiedział. Oczywiście las był inny. Miał jeszcze Boki. Obszerne i równie pełne niebezpieczeństw, jak przód i tył.

Derek Złamana Tarcza szedł kilka kroków przed grupą i kierował broń w kierunku każdego podejrzanego krzaka, hałasu czy dziury. Krwawe Kilofy nazywały to Murum Urbi Durbi - Powierzchniową Paranoją.
Las był dziwny. To znaczy: zawsze był dziwny dla kogoś, kto wychował się i wyrósł w ciasnych i ciemnych korytarzach gdzieś głęboko pod ziemią, ale teraz zwiadowca czuł się w nim wyjątkowo nieswojo. Złowieszcza cisza świdrowała mu w uszach, a instynkt kazał iść z kuszą narychtowaną.
Właśnie wtedy natknęli się na wilki - czy raczej to, co z nich zostało.


- Mam złe przeczucia - powiedział Derek, oglądając ciała z bliska, sztyletem podnosząc kawałki padliny. - Nie wiem co za bestia z zewnątrz mogła to zrobić, ale miejmy się na baczności.
Miał jednak przeczucie, że Uri Battlehammer mógł mieć rację - to, co zabiło wilki mogło wypełznąć z Podmroku. nie mówił jednak tego towarzyszom, bo raz - pewności nie miał, a dwa, nie chciał napędzić im więcej stracha niż to konieczne.
Sam jednak rozładował kuszę i załadował ponownie - smukłymi, pięknie wykonanymi bełtami, odlanymi w całości z ultratwardego admantu. Kupiec, który mu je sprzedał, zarzekał się że są zaczarowane i Derek zapłacił za nie majątek, ale opłacało się. Tym bardziej że nie zużywały się zupełnie, gdyż ich tył krasnolud pomalował w czerwone i białe pasy, by łatwo odszukać je po walce. Pięć takich cudeniek wylądowało w ładownicy repetującej kuszy zwiadowcy.
- Ruszajmy - powiedział.


Muły stały zadem do drużyny, jakby nigdy nic. Pasły się, jak gdyby nigdy nic, Derek rozluźnił się więc - czujne zwierzęta wychwyciłyby niebezpieczeństwo z daleka. Zwiadowca opuścił kuszę i spokojnie ruszył w kierunku zwierząt na polanie, w towarzystwie ucieszonych powierzchniowców.
Oczywiście uciecha i rozluźnienie minęły od razu, gdy osły ukazały swoje pyski - zmutowane potwory, w które przeistoczyły się te poczciwe zwierzaki nie traciły czasu.


Derek Złamana Tarcza nie tracił go także. Zasada "Najpierw strzelaj, potem pytaj" była na powierzchni tak samo praktyczna jak pod ziemią i dwa bełty pomknęły w kierunku bliższej z abominacji.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline