Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2014, 20:10   #49
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bronią to trudno było nazwać, ale kątownik wydał się Peterowi na tyle poręczny, by w razie czego można go było wykorzystać - choćby po to, by walnąć ewentualnego przeciwnika w łeb.
Okazało się jednak, że kawał metalu bardziej się przydał jako laska, bowiem żaden Hostianin nie stanął im na drodze.

Droga do miasta była dla Petera prawdziwą drogą przez mękę. Słońca nie dało się zgasić ani przyciemnić, więc Peterowi - przyzwyczajonemu do mroku podziemnych korytarzy i dość oszczędne światło elektrycznych czy gazowych lamp - zdawało się, że słoneczne promienie wprost wypalają mu oczy. Nawet nasunięcie kaptura na nos (i narażanie się na ugotowanie) niewiele dawało.
Ale udało się.
Dziękując zapomnianym bogom za pomoc Peter schronił się w cieniu.
Przez moment, rozkoszując się chłodem i brakiem promieni słonecznych, zapomniał o głodzie i pragnieniu. Dopiero po chwili spojrzał na to, co robi Clo.
Jedzenie, pomyślał.
Ale nie zamierzał tak od razu rzucać się na owoce.

- Może spróbujemy spleść jakieś sznurki i zrobimy wnyki? - spytał.
 
Kerm jest offline