Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2014, 20:44   #46
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Cześć! - powiedział uśmiechając się szeroko i z wyciągniętą od progu ręką przemaszerował przez pokój, by przywitać się z każdym - Jestem Liam i jestem specjalistą od cieni. Fajnie, że już nie jestem jedyny!

- Nikolai. - Powiedział ściskając mocno dłoń Liama. Spojrzał chłopakowi głęboko w oczy, ale nic więcej nie dodał. Jego twarz niczego nie wyrażała.

Keiko popatrzyła, zdziwiona, na wyciągnięta dłoń. Przecież już mu się przedstawiła, prawda?
Zapomniał? Ale potem sobie przypomniała, że to nieuprzejme się nie witać, nawet jak ktoś ma kłopoty z pamięcią.
- Miło cie poznać, Liam. - wyrecytowała standardową formułkę.

- Robin - odparł chłopak przyglądając się specjaliście od cieni nadal nieco podejrzliwie i jakby z opóźnieniem podając mu rękę - Specjalista od zegarków.

- River - dziewczyna jakby chowała się za bratem, zupełnie nie przypominając tej siebie, która maczetą odcięła głowę Hillevi od martwego, a przecież w jakiś sposób żywego ciała. Ale podała chłopakowi rękę i bez mrugnięcia okiem pozwoliła ją sobie entuzjastycznie uścisnąć. Nie dodała jednak nic więcej.

Liam lekko zmarszczył brwi, lecz za chwilę ponownie uśmiechnął się promiennie.
- To ja idę wybrać sobie sztukę walki! Do zobaczenia! - zawołał oddalając się do sali.


***


Nie wiedział na co ma się zdecydować. Wszystko wyglądało tak bardzo odpychająco. Tak bardzo bazowało na sile, której Liam wiele nie miał. Kiedy został zamrożony nie ćwiczył niczego zainteresowany innymi aspektami otaczającego go świata, więc jak mógł wcześniej zdobyć siłę potrzebną do tych sztuk walki?
Odpowiedź była prosta. Nie mógł.




Jego uwagę przyciągnęło hapkido. Nacisnął przycisk prezentujący głośnik, zaś sala wypełniła się łagodnym, kobiecym głosem:

Cytat:
"Hapkido – wschodnia sztuka walki. Za jej twórcę uważa się Yong Shul Choia.

Hapkido wykorzystuje energię wewnętrzną człowieka. Dużą rolę odgrywa tu punkt danjon - odpowiednik tanden z japońskich sztuk walki lub dantian z chińskich.

Hapkido korzysta z koncepcji używania minimalnej siły w celu pokonania przeciwnika fizycznie silniejszego. Aby skutecznie stosować techniki, nie jest wymagana duża siła. Kładzie się duży nacisk na okrężne ruchy, wykorzystując energię przeciwnika przy możliwie oszczędnym użyciu własnej siły. Hapkido nadaje się więc zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet."
- Mistrzu Geng! - zawołał swojego trenera. Usłyszał jak Alain Geng zbliża się do niego.

- Może być to - palcem wskazał mężczyźnie wielki nagłówek "Hapkido".


***


Już pierwsze zajęcia z mistrzem Gengiem nie były łatwe. Był poobijany, zmęczony i pierwszy raz widział świat z pozycji lecąco-spadającej. Wielokrotnie. Wielokrotnie był też przechwytywany, wytrącany z równowagi fizycznej, zaś wszystkie stawy były całkowicie obolałe od wykręcania i wyginania w stronę, do której nie były stworzone.
Mistrz Geng potrafił założyć, jak to mówił, dźwignię nawet na jeden z najbardziej ruchomych stawów - bark.

Nagle, gdy kończył jeść jego uwagę przykuła doktor Alreuna, zaś każde słowo oznaczało coś coraz gorszego i gorszego.
Już następnego dnia mieli wyjść poza ośrodek, gdzie nie było bezpiecznie. Jakby tego było mało mieli wybrać swojego przywódcę, co było jeszcze gorsze.

Jeszcze przez chwilę Liam siedział, przeżuwając wolno naleśnika popijanego sokiem. Patrzył na panią doktor, jakby czekając na wyznaczenie przywódcy grupy, bo przecież to ona była dorosła i najlepiej wiedziała kto się najbardziej nadaje. Nie bardzo chciał przyjąć do wiadomości tego, że oni sami mają wybrać lidera nie mówiąc już o tym, że wogóle się nie znali. Najchętniej w tej roli widziałby generała Daio, bo przecież to on najlepiej się na wszystkim znał. Skąd ktokolwiek z nich mógł wiedzieć kto się do tego nadaje? No i jeszcze ta cała odpowiedzialność, o której mówiła mu doktor Tess przed jego Zaśnięciem. Podobno trzeba wtedy odpowiadać za kogoś i jak ktoś zrobi coś źle, to osoba odpowiedzialna jest mocniej skrzyczana niż ta, która zrobiła to, czego nie powinna robić. Choć nie rozumiał do końca dlaczego tak jest, to taka funkcja wydawała się najgorszą z możliwych. Dlatego też dziwił się osobom, które chciały być takim liderem.

- Ja nie będę cię słuchał - pokręcił głową Liam i wzruszył ramionami.
- Ktoś, kto wydaje polecenia chyba musi wiedzieć więcej - spojrzał niepewnie na doktor Alreunę.
- A już nawet ja wiem więcej niż ty, więc to już w ogóle niedobrze. A może generał Daio mógłby być naszym przywódcą? Bo przecież wie więcej niż my i w ogóle... - zwrócił się tym razem do pani doktor.

- Coś w tym jest - uśmiechnęła się kobieta - Ale to bardzo zajęty człowiek, a Wy jesteście tylko jedną z grup operacyjnych. Bardzo ważną, ale jednak dopóki nie będziecie mieć sukcesów na swoim koncie, będziecie traktowani jak zwykli szeregowi. - zrobiła przerwę, jakby się namyślała - Osoba, którą wybierzecie, nie ma być mądrzejsza, silniejsza, szybsza... ta osoba powinna widzieć w was drużynę. I delegować do poszczególnych zadań tych z was, którzy w danym momencie będą najbardziej przydatni. Wiem, że ledwo się znacie, dlatego zadanie jest trudne. Ciężko też powiedzieć komuś wprost, że mimo szczerych chęci się nie nadaje. - tu spojrzała na Petera, który siedział obrażony - Przedyskutujcie to. Możecie zrobić głosowanie - jawne lub nie. Mamy karteczki i kredki, na których możecie głosować... - uśmiechnęła się smutno - Tak jak kiedyś głosowano.

Liam zmarszczył nos.
- Nie rozumiem… - poskarżył się milknąc, lecz za chwilę ponownie zabrał głos.
- Nie rozumiem dlaczego osoba decydująca o sobie i innych ma nie być najmądrzejsza. Ja bym chciał, żeby mówił mi co mam robić ktoś, kto dużo wie, bo co z tego, że mnie pokieruje gdzieś, jak nie będzie wiedział co tam jest. Przecież nawet nie będzie wiedział jak jest najlepiej… - mówiąc to Liam brzmiał na bardzo nieprzekonanego.
- No i w ogóle to nie wiemy co potrafimy i chyba byłoby już lepiej, żebyśmy sobie poszli sami, bo przynajmniej nikt nie powie mi, żebym biegł z maczetą na zombiaki. I nie wiem nawet jak się nazywają oprócz Keiko, Robina i Nikolaia. To jak ja mam kogoś wybrać? Nie będę wybierał - założył ręce na piersi.
- Przepraszam, ale nie będę słuchał żadnego z was, bo was nie znam i wy nie znacie mnie. Mogę się z wami bawić i jeść z wami, ale na dwór chcę iść sam, bo wtedy na pewno wrócę do ośrodka - zwrócił się do wszystkich, a następnie wrócił do jedzenia placka.

- Liam, musimy współpracować. Jak mamy się poznać inaczej niż wspólnie tworząc drużynę? Możemy na przykład wybrać tymczasowego dowódcę, a po jakimś czasie potwierdzimy ten wybór albo głosować jeszcze raz na kogoś innego. Ty Peter nie nadajesz się na dowódcę. Nic jeszcze nie pokazałeś, nie inspirujesz do działania. Nie pomogłeś nikomu w czasie ewakuacji. Nie nadajesz się. Jeśli mogę kogoś zaproponować na początek, to sugeruję, żeby tymczasowe dowództwo objęła River. Pokazała, że dobrze wykonuje rozkazy. - Nikolai po tych słowach spojrzał na Liama i dodał - Poza tym mam wrażenie, że River wie więcej niż my i tak jak my wszyscy liczę na to, że się z nami tą wiedzą podzieli. - tym razem Rosjanin zatrzymał wzrok na River.

Poruszająca się w górę i dół żuchwa Liama zatrzymała się, a on patrzył z uwagą początkowo nie rozumiejąc o kim mówi Nikolai.
- Raczej ja wiem najwięcej z całej grupy, bo byłem obudzony najwcześniej i nawet walczyłem już z zombiakami. Tylko co z tego, jak to i tak za mało. Skąd wiadomo kto ma wykonywać jakieś zadanie? Dlaczego ta osoba ma iść na takie miejsce, a nie inne? Bez sensu. Już lepiej iść samemu i całkowicie polegać na czymś, co się dobrze zna zamiast być przydzielonym do czegoś, do czego ktoś się nie nadaje. A na zewnątrz jest więcej wampirów, które chcą urwać nam głowy jak temu Chińczykowi. Ktoś może umrzeć przez złą decyzję innej osoby. Tamte miejsca to nie są miejsca na poznawanie się, tylko na działanie zgrane. Trenować i poznawać się trzeba tu, nie tam. River też nie będę słuchał. Ja mogę słuchać kogoś dorosłego. Albo być dla reszty wsparciem z cienia - powiedział Liam bawiąc się okularami przeciwsłonecznymi.

- Przecież nikt nie mówił, że wyruszamy jutro. Mamy trochę czasu, żeby się poznać, prawda? Jesteś dobry we "wsparciu z cienia", więc każdy z nas jeśli zostanie dowódcą będzie chciał delegować ciebie właśnie do tego. Wtedy się podporządkujesz? W czym jeszcze jesteś dobry? - Nikolai podjął dyskusję, choć czuł, że ciężko będzie przekonać Mistrza Cienia.

- Ale pani doktor powiedziała, że jutro! - zaprotestował Liam.

- Zajęcia w terenie to chyba nie jest jeszcze prowadzenie działań bojowych. Chyba, że się mylę - Nikolai spojrzał pytająco na panią major

Psionik cienia wzruszył ramionami i ponownie zabrał głos:
- Wystarczy mi, że tam nie będzie bezpiecznie, żeby nie chcieć słuchać innych, bo przez to możemy już nie mieć okazji się poznać.

- Musicie być zawsze gotowi, Nikolai. To jest inny świat, tu nawet w swoim pokoju nie jesteś do końca bezpieczny. Wczoraj przekonaliście się o tym. - westchnęła - Możecie potem zmienić lidera, ale wyruszając poza ośrodek musicie kogoś wyznaczyć i wszelka niesubordynacja względem lidera będzie surowo karana lub rozpatrywana przez komisję.

- Nie chcę być surowo karany za to, że nie posłucham głupiej decyzji. Chcę iść jako druga, jednoosobowa grupa i mogę mieć zadanie wspierania tej pierwszej. Wtedy będzie najlepiej, bo obie grupy będą miały swoich liderów i każda z grup będzie miała swoje zadanie. Grupa pierwsza... - obiema rękami wskazał pozostałych.
- ... będzie miała zadanie… jakieśtam, a grupa druga... - tym razem pokazał na siebie.
- ... wspieranie pierwszej najlepiej jak tylko potrafi i jako możliwy lider grupy drugiej będę starał się wykonać zadanie najlepiej jak umiem. A jeśli nie, to już mnie pani może surowo ukarać, bo ja nie będę ich słuchał - mówiąc to założył swoje okulary przeciwsłoneczne.

- To może zostań tym naszym liderem i nie wymyślaj jakichśtam grup. Skoro nie chcesz się nikomu podporządkować, to weź odpowiedzialność za resztę - Nikolai był już lekko zdenerwowany ciągłymi wywodami Liama, co dało się słyszeć w nieco głośniejszej wypowiedzi.
- Od teraz masz moje poparcie, jednak wiedz, że będę ci uważnie patrzeć na ręce.

- Nie chcę, bo was nie znam i nie wiem co umiecie. Czy ty tego nie rozumiesz?! Jak można decydować o innych nie znając ich i ich możliwości?! Nie chcę, żeby któreś z was umarło przeze mnie. Ja nie prosiłem by być z wami w grupie, a wy nie chcecie w tej grupie mnie. To wszyscy inni myślą, że takie wynaturzenia jak my będą się świetnie zgadzać, znać i wszystko będzie świetnie od pierwszych chwil. Tak nie będzie. Nie będziemy grupą na siłę, pani doktor - skrzywił się Liam.

- Liam... - Alreuna spojrzała na chłopaka bez gniewu - Może. Ale jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

Keiko od dłuższej chwili przysłuchiwała się rozmowie. Mieli się podzielić na grupy i iść na zewnatrz. I ktoś miał dowodzić jedną grupą, a ktoś inny drugą. To było dość jasne, choć niespecjalnie lubiła zajęcia grupowe.
- A jak będzie nagroda? - spytała. - Dla tych, co wygrają?
Również nieodzywający się do tej pory Robin parsknął.

- Będą mogli obciąć głowę kolejnemu zombiakowi - po czym odwrócił się tak gwałtownie jakby tego komentarza wcale nie rzucił, a wręcz przeciwnie jak i dotychczas był niezainteresowany rozmową. Pod spojrzeniem doktor Alreuny westchnął jednak i dodał - Głosuję na Nikolaia i Keiko. W tej kolejności.

Za to jego siostra nie odezwała się już w ogóle. Siedziała sztywno, wpatrzona gdzieś w jakiś punkt w pokoju. Nie był to tym razem jej "spacerek", po prostu nie miała ochoty się odzywać. Albo miała za mało czasu na przemyślenia i musiała przemyśleć coś jeszcze raz... co było prawdziwym powodem, mógł wiedzieć co najwyżej jej bliźniak. Bo do reszty nie odezwała się ani słowem.

- Nie wolno krzywdzić innych - Keiko poważnie pouczyła Robina, nie czytając jego sarkazmu. - Obezwładnimy ich.

Liam siedział niepocieszony kończąc kolację. Tęsknił za doktor Tess i Lieke, ale do tej pory nie zapytał o nie ani razu.
Do końca kolacji również nie odezwał się ani razu. Nie miał zamiaru głosować na nikogo. Choć mogli być bardzo miłymi i fajnymi ludźmi, to nie był w stanie po kilki wspólnie spędzonych godzinach powierzyć im własnego życia.

Dlatego musiał już teraz przygotować się na surową karę za nieposłuszeństwo.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline