Wątek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2007, 20:32   #536
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
- Jasna cholera - mruknąłem trzęsąc się w siodle - a można było zostać grabarzem. Z trupami też bym miał wtedy kontakt, a nikt by nie pyskował, ani by się nie sprzeciwiał. Wszyscy, gładko i grzecznie szli by do piachu... - rozmarzyłem się, a z tego słodkiego snu wyrwał mnie potępieńczy ryk za moimi plecami. To co zobaczyłem obracając do tyłu głowę sprawiło, że nieomal wypadłbym z siodła kończąc swą karierę jako jeden z malowniczo plumkających bąbli w rzece lawy pode mną.
W panice poszukiwałem w swoim umyśle jakiejś sztuczki jaką mógłbym wykorzystać - ale nic nie przychodziło mi do głowy. wstyd się przyznać,ale zacząłem się modlić do bóstw opiekuńczych nekromantów (jeżeli tacy w ogóle byli - bo nie byłem tego pewien)- jeśli nie o przeżycie, to chociaż o w miarę godną postaci mojego formatu śmierć, niekoniecznie w paszczy tej śmierdzącej, żałosnej istoty za moimi plecami.

Szalony pościg nabrał tempa gdy zobaczyłem przed sobą grotę. Stworzonko na którym podróżowałem krążyło jedynie kilka metrów ponad nią, i wiedziałem, że trzeba pofatygować się na dól. toteż, mając na uwadze że wszelkie zwlekanie może się skończyć w paszczy smoka... skoczyłem, i lot mój był bardzo efektowny, acz lądowanie było nader twarde. Zostawiając swoją wywernę na pastwę losu (miałem nadzieję że smok ją zeżre i odechce mu się pogoni za mną) zebrałem się szybko z podłogi i wskoczyłem do groty.

- Masz, to otwiera drzwi! – ledwo wbiegłem do środka usłyszałem za sobą głos Ritha.
- Dzięki, że teraz mi pomagasz - odpowiedziałem sarkastycznie, bo faktycznie, otwieranie drzwi, to było coś co budziło moją najwyższą troskę dzisiejszego dnia.

Wkroczyłem do groty opanowując szybko bijące od nadmiaru emocji serce. Nagle w półmroku zobaczyłem... Legiona.
- Legion?! - zapytałem niedowierzając własnym oczom.
Wtedy dowiedziałem się czegoś co przeczuwałem od dawna.
Widzicie, moi drodzy - ja mam sceptyczny umysł. Od początku wiedziałem, że ten nadęty, wszawy bubek, odstający od reszty drużyny swoją mentalnością i inteligencją tylko czyha żeby wsadzić nam kosę w plecy. No i miałem swój dowód - mogłem tryumfować.
Tylko w sumie nie było mi jakoś do śmiechu.

W tym też momencie zobaczyłem pustą grotę - ze zmaltretowanymi ciałami naszych towarzyszy. Przez myśl przeszło mi, że cała ta podróż nie miała większego sensu - chodziło jedynie o zapewnienie demonowi rozrywki. Odpędziłem jednak tę wizję od siebie. Teraz musiałem zabrać się za zdrajcę - potem mogłem rozważyć co należy zrobić dalej. Nekromanci na ogół żyli z demonami w pokoju - ze zdrajcami raczej nie.

Legion zaś wyjął obydwa swe miecze, i rozpalił je ogniem.
- Żałosny zdrajco! - warknąłem - myślisz, ze coś Ci to da?! Zaraz zapłacisz za swój nędzny spisek swoim życiem!
Nie pozostałem dłużny na jego zniewagę. Moją bronią była magia - przygotowałem dla Legiona czar którego używałem z powodzeniem przeciw demonom - więc i dla kogoś jego pokroju powinien wystarczyć.
- Ira odium generat! - wystawiłem ręce ku Legionowi - Ira initium insaniae est! - zobaczyłem jak powietrze wokół mnie zaczyna falować - Advente irrare malleus!

Ciekaw byłem czy Legion nie jest jakoś przygotowany na "Młota Gniewu". Miałem nadzieję że nie. Śmierć z ręki takiego obszarpańca jak on byłaby nader... niepożądana. Oby więc bogowie byli ze mną...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline