Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2014, 11:29   #20
Luphinera
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Mieszkowice

Mężczyzna zaśmiał się radośnie i jakby z rozbawieniem patrząc na wasze działania. Zakręcił się wokół swojej osi i wbiegł na sam szczyt dachu. Nie mógł być zwykłym człowiekiem, w jego ruchach widziało się coś z drapieżnika. Zerknął w dół w poszukiwaniu przeciwnika.
-Nie powiedziałbym, że to po mnie przyjdzie śmierć... Zbigniewie... -śmiech ochrypły i nie pasujący do sytuacji. Stajenny Patrzył na to wszystko po czym wycofał się do stajni do koni. Te rżały zdenerwowane. Coś je drażniło, choć trudno było powiedzieć co to było.
Wąsacz przeniósł wzrok na drugiego wojownika.
-A ty? Myślicie, że ładnie to tak dwóch na jednego? - zaśmiał się i czekał aż tylko wejdą na dach. Rozcierał ręce zadowolony z tego co było jeszcze przed nim.

***

Branibór siedział przygarbiony. Przetarł dłonią twarz i zmęczonym głosem zaczął opowiadać:
-Widziałem gród nasz wspaniały, tuż nad nim pojawiły się Rodzanice. Cała trójka kręciła głową, patrzyły na mnie wyraźnie, a w ich oczach widziałem zapowiedź grozy. Nie odezwały się ani razu. Po czym zniknęły, a nad grodem pojawiła się ciemność, z oddali dało się słychać wycie czegoś, co bogowie uśpili dawno temu, co nie miało prawa się obudzić. -złapał oddech i zastanawiał się jak ubrać w słowa to co widział.
-Potem mym oczom ukazał się stwór podobny do Biesa... Ale był bardziej mroczny i straszny, w zębach zaś niósł dłoń, oderwaną i okrwawioną, w niej zaś wisiał krzyż wierzących w jednego boga...
-Powiedz czy możemy zrobić coś więcej aby powstrzymać bestię? Zanim sprowadzi na nas ciemności i wojny bogów? Coś się zbliża. Mam nadzieję, że bogowie będą litościwi i nie będą się bawić naszymi żywotami.

Wysłuchał słów swojego kapłana, skinął głową po czym zmarszczył brwi.
-Oczywiście, zaraz poproszę aby przynieśli nam coś do jedzenia... Dziewoja powiadasz. - wstał i zaczął krążyć po sali. - Nie jestem pewny czy któreś z dam ufam na tyle... Poza tym, one są delikatne. Żadna nie nadaje...

Nie zdążył dokończyć myśli gdy do komnaty wbiegła młoda kobieta. Na plecach miała łuk, widać było że jej czarne włosy wcześniej były uplecione w warkocz. Na nogach miała lniane spodnie, jasną koszulę a na całość narzucony niebieski kaftan.
-Wujaszku! Zobacz co upolowałam ! - zatrzymała się dopiero w połowie komnaty. We włosach dało się dojrzeć liście, które stopniowo zmieszana wytrzepała. W dłoni zaś trzymała lista, którego upolowała.


-Smysławo! -dziewczyna jedynie się zaczerwieniła i stała w sali patrząc to na wuja to na kapłana. - Powiedz mi, że nie byłaś teraz w lesie gdzie czai się bestia... - widać było, że siostrzenica przyprawia go o ból głowy. I chyba nie jest tak delikatnym kwiatuszkiem jakim chciałby by była jej wuj.

***

Dziewczynka bez lęku wtuliła się w wielkiego stolema i z wielkim zaciekawieniem patrzyła na łuk muzyczny. Jej małe paluszki przesunęły nieśmiało po instrumencie.
-A ty grasz dla swojego serca czy dla innych serc? - zapytała zaciekawiona. Ludzie wpatrywali się w was z niepewnością,a inne dzieci zaczęły się zbliżać w waszą stronę. W ich twarzach widoczna była ciekawość.
-Czy pan Stolem zagra coś dla nas? - zapytał niewysoki chłopczyk, a reszta dzieciaków wraz z blondyneczką, która siedziała na kolanach przytaknęła i wlepiła wielkie niebieskie oczy w niego, a w nich dało się widać jedno, wielką prośbę aby zagrał coś.

***

Ryk bestii dochodził od strony granicy germańskiej. Miałeś wrażenie, że od ostatniego ryku bestia przemieściła się bardzo szybko, wręcz nie naturalnie jak na takiego stwora. Nie przypominało ci to niczego ze zwierzęcego ryku. Jedyne z czym kojarzyłeś to opowiadań o biesach, ale co pamiętałeś to, że bestie grasowały nocą, nie za dnia...
Kieł spojrzał na Radowita, wpatrywał się w jego oczy przez chwilę po czym powąchał jego dłoń. Podniósł się i musnął nosem rękę mężczyzny. Oboje ze stolemem usłyszeliście krzyk Branibóra:
-Smysławo! - który rozniósł się lekkim echem po dziedzińcu. Służba nie zwróciła uwagi, widocznie kobieta, o której było mowa nie po raz pierwszy wyprowadziła władcę z równowagi.

Las Dziwożn

Samotna Brzoza rozpaliła ogień, w miseczce zaczęła ucierać skorupki jajka z jarzębiną i jagodami.
-Mokoszo, wspomóż swoje dzieci, swoje córki. Wskaż mi odpowiedź... -szeptała mieszając misę po czym przelała całość do tlącego się ognia. Dym wydobył się z wylotu unosząc w górę. Wycie bestii pozostało echem w głowie kapłanki. Spoglądała w ogień i dym. Ujrzała coś czego jednak wolałaby nie wiedzieć.
Cisza trwała w jej chatce, serce łomotało jej jak szalone...
-Jeśli i oni nie wzbudzą zastrzeżeń, zrobię co będzie konieczne, Mokoszo... - w ogniu ujrzeć można było uśmiechniętą kobietę, po chwili ogień ledwie się tlił a Samotna Brzoza otuliła się ramionami i zadrżała z zimna, choć w chatce było bardzo ciepło...

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline