Zerknął na Felixa:
-
Znaleźć obozowisko hobgoblinów - rzekł -
to dobry pomysł. Ale nie pozwolimy chyba głodzić naszych towarzyszy? Moritz, trza by ogrzać nad ogniskiem mięso, któreś upolował. Zająłbyś się tym?
I dodał na odchodne:
-
Aha, co do przesłuchania... chętnie, hmmm, pomogę. Bardzo chętnie pomogę.
Ruszył jeszcze na dziedziniec i wziął prostej roboty
buzdygan, broń zapasowa przyda mu się w tej dziczy.
Wrócił na plac, do dyskusji.
-
Dobra panocki, trza ruszyć tyłki - rzekł -
Szukamy obozu, bierzemy łupy. A potem proponuję rozłożyć się z obozem na pięterku, ewentualnie zapaść w lasy. Ja idę po dzieci, chodź któryś ze mną.
Ruszył na wzgórek, gdzie zostawili dzieci.