Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2014, 23:04   #26
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Lena była bardzo zadowolona, że wszyscy z drużyny przystali na jej sugestię odnalezienia mułów. Zgodność i wspólne działanie jakim się wykazali napawały optymizmem i dobrze świadczyły na przyszłość.
Lonelywood do którego się udali budził już nieco inne uczucia - las był taki opustoszały i cichy. W mieście nie słyszeli żadnych pogłosek na jego temat, ale nazwa lasu nie wzięła się przecież znikąd. Nie wspominając już o spadających gwiazdach i dwóch słońcach. Vikary i pozostałe wierzchowce też wyczuwały, że coś jest nie tak. Lena choć młoda, nauczyła się już w życiu, aby nie lekceważyć tego typu znaków, więc miała oczy i uszy szeroko otwarte. Jednocześnie coraz bardziej martwiła się o zaginione muły i miała nadzieję, że wkrótce odnajdą je całe i zdrowe.
Niestety, jakby mało było zmartwień, natknęli się na zmasakrowane ciała wilków. Lena od razu pochyliła głowę i zmówiła modlitwę w intencji dusz tych biednych zwierząt, które nie zasłużyły sobie na taki los. Cokolwiek im to zrobiło, było to nienaturalne. Dzikie zwierzęta i bestie zabijały dla mięsa, a tutaj doszło do zwykłej brutalności... a raczej właśnie niezwykłej. Co właściwie zaszło i kto był za to odpowiedzialny? Lena wzięła sobie za punkt honoru się tego dowiedzieć i odpowiednio wymierzyć sprawiedliwość winnemu. Jednocześnie zdawała sobie sprawę, że cokolwiek rozszarpało wilki, nadal musiało czaić się w pobliżu i przy swej sile zagrażało im wszystkim, nie wspominając już o tych biednych i bezbronnych mułach, które zgubiły się nie wiadomo gdzie.
Na szczęście, udało im się je odnaleźć. Były całe i zdrowe, a gdy tylko Lena je dostrzegła, całe napięcie opadło, a uczucie ulgi wypełniło jej serce... do momentu, aż głowy tych niegdyś spokojnych zwierząt zwróciły się w ich stronę. Od razu było widać, jak bardzo zostały zmienione - zmutowane lub przeklęte. Gdy okazały im swe złowrogie oblicze, Lena poczuła jakby całe mrowisko w mgnieniu oka przebiegło jej po plecach i karku.
O bogowie! To nie były już ich muły! Co im się stało? Kto im to zrobił i dlaczego?
Lena zrozumiała, że to właśnie ich przemienione muły zapewne odpowiadały za tamte wilki. I o ironio, że to one były tymi bestiami, przed którymi mieli uratować bezbronne muły.
Pytań i wątpliwości było wiele, ale nie było czasu się nad niczym zastanawiać, gdyż potwory nie tylko stwarzały zagrożenie, ale i rzuciły się do ataku na swych niedawnych właścicieli.

Lena nie była z siebie zadowolona. Za bardzo przejęła się losem zwierząt i w efekcie nie zareagowała od razu, czyli tak jak powinna była. Co gorsza, przemieniony muł rzucił się akurat na nią - a nawet jeszcze gorzej, bo na jej wierzchowca Vikarego. Kolejnym błędem Leny był brak wcześniejszego przygotowania się do walki, w efekcie czego jej koń brał w niej udział. To był wierzchowiec, a nie koń bojowy.
Vikary, na bolesne ugryzienie go zareagował paniką i strachem - zarżał wystraszony i próbował odsunąć się od zagrożenia, na co nie można mu się było dziwić.
Lena utrzymała się w siodle, ale nie mogła pozwolić na taki przebieg wypadków. Nie mogła pozwolić, aby cokolwiek raniło jej niewinnego konia, nie wspominając o jej towarzyszach i wszystkich innych żywych stworzeniach. Nie tak dawno sama powiedziała, że "strach i gniew nie są rozwiązaniem" i w tamtych okolicznościach była to prawda, ale nie w tych. Gdy Vikary, jej koń i przyjaciel został zraniony, kobietą aż wstrząsnęło. Jej serce zaczęło bić mocniej, krew w żyłach płynęła szybciej, oddech przyspieszył, mięśnie się napięły, a prawa dłoń sama puściła wodze i złapała za rękojeść miecza. Gniew, jaki wywołało zranienie Vikarego dodał Lenie sił i woli do działania, a kobieta wiedziała jak je wykorzystać.
W pełni zdając sobie sprawę, że nie może walczyć z konia, momentalnie postanowiła z niego zeskoczyć. Wyrzuciła stopy ze strzemion, lewą ręką złapała za przedni lęk aby mieć podparcie, nachyliła się do przodu całym tułowiem i jednocześnie wyciągnęła miecz z pokrowca prawą ręką i przerzuciła swą prawą nogę nad zadem konia. Miała nadzieję, że uda jej się skłonić Vikarego do półobrotu, ale w tej pełnej paniki i pośpiechu sytuacji było to dość trudne i wyszedł im zaledwie ćwierćobrót. To musiało jej wystarczyć. Z wysoko uniesionym mieczem zeskoczyła na lewą stronę konia, w dużej mierze znajdując się pomiędzy zwierzętami.
Nie miała zamiaru pozostać dłużna przemienionemu mułowi, za to że skrzywdził jej konia, o wilkach nie wspominając. Podjęła decyzję, aby wykorzystać impet powstały podczas zeskakiwania i tym silniej ugodzić bestię swym mieczem. Gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, zamiast jak zwykle amortyzować uderzenie zgiętymi w kolanach nogami, Lena zostawiła pęd samemu sobie i skierowała jego siłę w zadanie potężniejszego ciosu.
Zdawała sobie sprawę, że cios ten będzie mniej precyzyjny, ale wiedziała że gdy trafi, to z pewnością będzie silniejszy. Warto było zaryzykować.
Tak czy inaczej, stanęła przed Vikarym z nadzieją obronienia go i oczywiście trzymania stwora z daleka od towarzyszy, którzy z tego co usłyszała zdecydowali się na broń dystansową.
 
Mekow jest offline