Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2014, 01:14   #25
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Dzielnica Czarnystaw, Neverwinter
6 Tarsakh, 1479 DR
Świt

Ze łzami w oczach biegła jeszcze przez parę zrujnowanych przecznic. Popatrzyła się, czy przypadkiem nie jest ścigana… Na szczęście. W końcu odcięła się od niezrównoważonych psychopatów. Oni byli winni wszystkiemu. To przez nich były wszystkie problemy. To oni jej grozili. To po nich trzeba sprzątać całą karczmę… I na dodatek samotnie. Cięzko było jej myśleć o tym, gdy z rozkołaczonym sercem lawirowała między korytarzykami znanego sobie miasta. Nawet w zrujnowanej jego części nie błądziła a odnajdywała coraz to większe nitki, by wrócić do swojego domu. A tam… Wiedziała, że zniknięcie dzieciaka będzie poważnym problemem. W głowie rozważała możliwości jego załagodzenia.

Karczma "Bezimienny Dom", Neverwinter
6 Tarsakh, 1479 DR
Świt

W taki sposób trafiła w odpowiednie miejsce przy dokach. Otulona własnymi ramionami stanęła przed otwartymi drzwiami głównymi… W żaden sposób nie wróżyło to nic dobrego. Czyżby ich nie zamknęła…? Czyżby ci popaprańcy ich nie zamknęli, gdy wlekli ją nieprzytomną? Czyżby… Greg i reszta dziewczyn już wstały…? Zrobiła parę kroków do przodu a ostatnia wersja potwierdziła się. W sali głównej na samym wejściu już była smagana wrednymi spojrzeniami dwóch pozostałych pracownic. Greg zaś stał przy szynkwasie wycierając go. Na widok dziewczyny zatrzymał się, odłożył szmatę na bok i oparł się o ladę podpierając dłoń na podbródku.

- No proszę, kto tu do nas zawitał… - powiedział na głos, a wszystkie inne dziewczyny na chwilę przestały sprzątać by móc się lepiej przyjrzeć nadchodzącej awanturze.

Dziewczynę obleciał zimny dreszcz. Palce nerwowo zacisnęły się a na twarzy pojawił się grymas, który zdradzał nadejście tego, czego bardzo chciała uniknąć. Milcząc weszła głębiej.

- Nic mi nie powiesz? - zapytał Greg obchodząc szynkwas. Stał teraz naprzeciwko Etsy i nic ich nie dzieliło. - Żadnych słów wyjaśnień? Gdzie byłaś? Dlaczego uciekłaś? - z każdym słowem coraz bardziej rósł w nim gniew, aż w końcu zrobił się cały czerwony na licu i wykrzyczał jej prosto w twarz - nawet KURWA słowa przepraszam nie usłyszę z twych ustów, głupia dziwko?!

Usta zadrżały a myśli błądziły po nocnych wydarzeniach starając się odnaleźć choć jedno zdanie pasujące i nadające się do odpowiedzi na zadawane pytania. Każda wersja wydarzeń była zła. Każda była nie dopuszczalna. Stała jak słup, kurcząc się bardziej z każdym zadanym pytaniem. Każde następne dobijało coraz bardziej.

- Przep~raszam… - wydusiła z siebie tak jak tylko mogła osoba, która była czegoś w stu procentach winna - Nie uciekłam, przyrzekam.

- Nie uciekłaś? - Greg zaśmiał się nerwowo, zabrzmiało to wręcz jak śmiech szaleńca. - Duchem i ciałem ciebie tu nie było, a ten cały burdel muszą teraz sprzątać twoje koleżanki - rzucił posępne spojrzenie reszcie pracownic, które przez całą tą awanturę kompletnie zapomniały o swych obowiązkach. Widząc reakcję Grega zaczęły szybko zamiatać podłogę, lecz cały czas przysłuchiwały się ich rozmowie.

- Posprzątam wszystko, obiecuję… - wydukała nerwowo i niepewnie z uwagi na nacisk i rosnący strach - ...wszystko… - Przywarła obronnie ramiona do ciała z lekko opuszczonym wzrokiem, nie mogąc spojrzeć mężczyźnie w twarz.

Barman skrzyżował ramiona na piersi nie spuszczając dziewczynę z oczu. Czerpał niekrytą satysfakcję z jej uległości i przerażenia.

- Nie… nie będziesz już musiała sprzątać. Przygotowałem dla ciebie coś znacznie lepszego. Idź na górę - wskazał ruchem głowy stare drewniane schody.

Niewiedza, czym mogła być ta “niespodzianka” przyprawiła półelfkę o zimny pot i drżący oddech. Spojrzała się tylko na ułamek sekundy w oczy Grega, jakby szukając w nich potwierdzenia... I natychmiast pożałowała chwili, w której przyszło jej to do głowy. Nie mogąc nawet przełknąć śliny obeszła człowieka nerwowym łukiem i sztywna jak bela poczłapała we wskazane miejsce. Ruszyli razem na górę po wyjątkowo hałaśliwie skrzypiących schodach. Etsy z każdym krokiem czuła na swym karku oddech Grega, który miał wyjątkowo paskudny nastrój. Mężczyzna kazał jej pójść aż na samym strych, który był wyjątkowo małym i obskórnym pomieszczeniem. Pajęczyny i zniszczone zębem czasu meble legły się w każdym koncie.

- Zatrzymaj się… - powiedział w końcu Greg łapiąc ją za przedramię.

- Od teraz będzie to twój nowy dom aż w końcu znajdę dla ciebie stosownego klienta w jakimś burdelu - mówiąc to sięgnął po kawałek sznura leżącego obok na zakurzonej szafce i zaczął związywać jej dłonie. - Może jeszcze zwróci mi się moja mała inwestycja… - powiedział bardziej do siebie niż do dziewczyny.

Mając wystarczająco dużo czasu, żeby poblednąć, niewolnica była już cała biała ze strachu i stresu. Oczy rozszerzyły się na kłującą w serce informację. - N~nie… Prosz~szę… Nie będę nawet nigdzie wychodzić, będę posłuszna…Błagam… - zacinała się między słowami z przeszklonymi oczyma.

Greg zaśmiał jej się prosto w twarz, co chyba było nawet bardziej bolesne od wszystkich słów, które padły tego dnia. - Podjąłem już decyzję, ślicznotko. Od teraz będziesz grzać łóżko cuchnącym rumem i rybami marynarzom, a ja dzięki tobie zarobię nieco więcej grosza. Mógłbym powiedzieć, że trzeba było o tym myśleć wcześniej, ale prawda jest taka, że i tak miałem ciebie sprzedać. Po prostu przyśpieszyłaś to co nieuchronne.

- Błagam, nie… Wszystko naprawdę. Wszystko posprzątam… Nie rób mi tego… - wyduszała coraz bardziej rozpaczliwie przylegając do człowieka i łapiąc go za fartuch. Uwiesiła się na nim i gdyby nie trzymana za ramię padłaby błagalnie na kolana.

- Jeszcze dziś rano myślałem, że poszłaś po rozum do głowy i w końcu zdecydowałaś się na ucieczkę. Iście godna pożałowania jest uległość niewolnika… - mówiąc to związał ostatnią pętle na jej nadgarstkach i zabrał się za przywiązywanie drugiego końca liny do belki nośnej wiszącej ponad jej głową. - Myślę, że nie będziesz musiała tu długo wisieć. Dla takiej młodej dziewicy niejeden samiec byłby zdolny zabić… - dodał z obrzydliwym uśmiechem na twarzy.

- Nawet nigdy nie przyszło mi to do głowy! Przyrzekam! Nie rób mi tego!

Greg nic nie odpowiedział będąc zbyt pochłonięty przywiązywaniem dziewczyny do belki. Jej błagania, krzyki i łzy nic dla niego nie znaczyły. W końcu skończył wiązanie, pociągnął za sznur kilka razy by sprawdzić wytrzymałość supłów, po czym zadowolony z rezultatów cofnął się o kilka kroków by móc podziwiać swoje “dzieło”.

- Przepraszam! Już nie będę… Prze~prasz~am…! - piszczała szlochając, walcząc ze związaniem obronnie, jakby wciąż chcąc uniknąć kary - P~rzepraszam~m...

Greg zaśmiał się głośno, po czym odwrócił się do niej plecami, ale przed zejściem w dół rzucił jeszcze na odchodne - Pewnie widok błagającej o litość niewiasty złamałby mi serce… gdybym je miał. Jeszcze dziś pójdzie w miasto wieść, że stary Greg chce sprzedać w *dobre ręce* swoją najurodziwszą pracownicę - mówiąc to zszedł na dół po drabinie zamykając za sobą klapę, pogrążając związaną i samotną dziewczynę w kompletnych ciemnościach.

Słyszała już tylko swój drżący oddech i odgłos uginających się drewnianych stopni po których schodził Greg. Została w niesamowicie niewygodnej pozycji a siłą uniesione ręce zaczęły już drętwieć...
 
Proxy jest offline