Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2014, 09:50   #56
SyskaXIII
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bełt wypuszczony z kuszy Elizabeth celnie trafił najbliżej stojącego zwierzoczłeka w głowę, pozostawiając krwawą posokę w miejscu, w którym stał. Padające na ziemię truchło momentalnie zaalarmowało pozostałe abominacje natury. Gdy tylko zauważyli stojącą między drzewami dziewczynę, bez zastanowienia wszyscy zaatakowali. W trakcie wściekłej szarży nie zwracali uwagi na otoczenie. Pomijając fakt, że są stworzeniami raczej rzadko używającymi mózgu w celu innym niż wypełnienie pustej przestrzeni w głowach, wbiegli prosto w zastawioną pułapkę.

Zaraz po tym, jak wielki ungor jako ostatni wbiegł do lasu, mutanci zostali odcięci od wyjścia. Przed nimi stał krasnolud ze swoim wielkim i błyszczącym młotem a zaraz za nimi droga była odcięta przez dwójkę początkujących magów.

Gdy tylko magiczne pociski ugodziły dwóch zwierzoludzi, pozostała dwójka zostało prawie w tym samym momencie związana walką przez skrybę oraz guślarza. Rolf bez zastanowienia z iskierką w oku rzucił się na największego z przeciwników. Gdy tylko zaczął on wymachiwać swoim młotem, uważając to za taniec z potworem, zaraz nad ich głowami czaiła się Lila czekając na odpowiedni moment aby z powietrza ugodzić przeciwnika w plecy.

Chwilę po otrzymaniu obrażeń od niezbyt potężnych czarów, zranione poczwary ruszyły na czarodziejów. Jednak zaraz po zbliżeniu się do nich upuścili zwą broń i ku zdziwieniu stracili grunt pod nogami co zaowocowało możliwością dobicia ich póki leżą.

Elizabeth znajdując dogodną pozycję do strzału starała się ustrzelić zwierzoludzi walczących z niezbyt obytymi w sztuce wojny i przetrwania w boju Evertowi i Liasowi. Co niestety było niesłychanie trudne i skończyło się dopiero po czterech oddanych strzałach. Na nieszczęście podróżników bełty tak świstały blisko nich, że rudy stał się mniej rudy tracąc kilka włosów z czubka głowy a Lias miał dziurę wylotową w kapturze.

Gdy na placu boju ostał się już tylko Ungor, Lila wypatrzyła odpowiednie miejsce i moment aby zeskoczyć z gałęzi i wbić się w kark bestii sprowadzając ją na glebę gdzie wypolerowany młot dokończył żywota poczwary miażdżąc głowę potężnym uderzeniem.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline