Sven dokładnie przyglądał się krzakom ale nie widział właściciela głosu, który do nich przemawiał.
Po chiwli namysłu stwierdził, że nie ma zamiaru umierać dla jakieś panienki a przecież nie wiadomo ile tam jest tych goblinów. - Baryła, idźmy stąd póki żywi. Nie wiadomo ile tam jest tych zielonych głupków i ilu jeszcze pochowanych gdzie indziej rzekł Sven do Arno
Bauer złapał za swój buzdygan i przyklękł za jakimś krzakiem by mieć jako taką ochronę przed gobliśnskimi strzałami.
Następnie zachowanie Witalisa wprawiło go w osłupienie. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć i jak zareagować po czym sam nie mógł uwierzyć że ktoś może być tak glupi, że się sam wystawia na strzał z kuszy.
Dla ostrożności odsunął się od tresera i niedźwiedzia i cicho rzekł do najbliższego towarzysza: - Z nim chyba nie wszystko jest w porządku... |