Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2014, 17:54   #17
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Sen przyszedł niespodziewanie, choć może dla krasnoluda to nawet lepiej, że sprowadzony został magicznie- on sam wątpił, czy dałby radę zasnąć z własnej woli. Spoczynek na ziemi także nie wydawał się być tak znaczną niedogodnością. Ach, ileż to razy wszak krasnoludzki pasterz leżał na twardej, zimnej ziemi, w okolicy mając jeszcze niesamowity aromat owczych odchodów. Warunki snu nie były zatem straszne- gorzej, jeśli chodzi o warunki służby widmu. Rozmyślania te nie miały jednak prawa wstępu do głowy khazada, gdy z Bebą w ramionach pędził wraz z towarzyszami po korytarzach i składającej się z lepkiego błota drodze, niemal następując na pięty pędzącemu najszybciej Bernoltowi. Dopiero na rozstajach zatrzymali się, a Grundi postawił na ziemi owieczkę liżącą go po pysku i podał jej postronek do rąk Gaela. Biedak był wtedy tak przerażony, że khazad postanowił w końcu przełamać się i go jakoś pokrzepić, zatem przemówił:

- Tegono...ten... khm- zaczął niepewnie. -Sie nie martw, dobrze bedzie- powiedział, samemu starając się w to nawet uwierzyć. -Tylko pójdziemy gdzie pany kazali, zrobim co chcą i ten... no! załatwione! To jakby, ten, stado przegonić w jedno, w drugo strone i na koniec w pysk kogoś szczelić!- Grundi poklepał chłopa po plecach i starał się uśmiechać pokrzepiająco.

Sam jednak był pełen złych przeczuć, zwłaszcza gdy przypomniał sobie o klątwie. Krasnolud pojął, że nie ma innego wyboru, jak tylko słuchać się pana ponurego siedliszcza. Jego towarzysze to jeszcze mogli gdzieś uciec i swoich kapłanów o ratunek prosić, ale on? "Jam jest przeca Wyrzutek" pomyślał z ciężkim sercem.

To, no... ten no...- wyburczał, podnosząc oczy na swoich druhów w niedoli. -Na ten południowschód idymy, nie? Tam jest una chyba...
 
Earendil jest offline