JP zagapiła się na podskakującą radośnie na pokładzie Manuelę. Jakoś nie potrafiła się cieszyć z faktu zabijania innych ludzi. Może była to oznaka słabości, a może tego, że mimo paskudnych okoliczności nie utraciła jeszcze człowieczeństwa.
Zejście do pontonu przyjęła z ulgą, bo oznaczało to bliskie zakończenie tego etapy podróży. Do brzegu udało się dotrzeć bez problemów i nawet pojawienie się łodzi patrolowej nie zepsuło dziewczynie przyjemności z faktu poprowadzenie kolejnego typu pojazdu zmechanizowanego.
Pokręciła głową słysząc wypowiedzi swoich koleżanek, które najpierw dzieliły się informacjami, a potem dopiero zaczęły zastanawiać czy obdarzyły zaufaniem właściwego człowieka.
Co do niej samej, po doświadczeniach z Kolumbii postanowiła nie obdarzać nadmiernym zaufaniem osób, które dopiero co poznała i nie tyczyło się to wyłącznie przewodników.
- JP - Skinęła jedynie głową na powitanie nie zbliżając się zanadto do obcego mężczyzny. |