- Przecież mamy zaproszenie - nie ma ani słowa o tym, że dotyczy konkretnej osoby, ani o tym, że nie może wejść za jego okazaniem więcej osób - to oznacza, że możemy pójść wszyscy. - Zaoponował Klein. - Mam przeczucie, że święto i, co za tym idzie, bal i odsłonięcie armaty są w jakiś sposób powiązane z planami tego, kto wykradł artefakt. Wyobraźcie sobie co może się stać, jeśli ważna dla miasta i prowincji persona skosztuje napitku z czegoś takiego - może demon zostanie w ten sposób uwolniony lub zawładnie duszą nieszczęśnika? Ogrom zbrodni, których mógłby dokonać w majestacie prawa jest naprawdę niepokojący... - zastanawiał się na głos. - Powinniśmy pójść wszyscy i wszyscy powinniśmy wypatrywać czegokolwiek, co może być związane z tym przedmiotem jak i osobą, która może być w jego posiadaniu. Być może będzie to ktoś w mundurze podobnym do tych, które mieli na sobie ci zamordowani żołnierze? Szukajmy oznak szaleństwa, bowiem przebywanie w mocy istoty demonicznej nie może pozostać bez wpływu na zachowanie. - Co do noclegu - nie podoba mi się pomysł łażenia nocą po porcie. Pamiętacie Altdorf i tamtych rzezimieszków? Ledwośmy uszli z tego cało. Lepiej wysupłać parę groszy na lepszy lokal i spać spokojnie wiedząc, że nikt nam w nocy tobołków nie przeszuka. Znaleźliśmy parę koron przy tych nieszczęśnikach, to i wydać je można - lepiej losu nie kusić. No i na bal maskowy do hrabiny byle chłystki z portowej tawerny nie chadzają przecież, prawda?
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |