Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2014, 20:16   #83
Slan
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Walthus stał przed wejściem do leży potwora w pewnej odległości słowa Araber otrzymały w odpowiedzi tylko nieludzki krzyk pełen złości.

Niziołek dostrzegł we wnętrzu jakiś ruch i wypuścił strzałę która musiała dosiegnąć celu ponieważ okrzyk przeszedł w jęk. Po chwili z wnętrza wypadł stwór i natychmiast się zatrzymał orientując się że jest otoczony. Cofnął się o krok mocniej chwytając swoją broń i oczekując na pierwszego głupca który ośmieli się doń zbliżyć...

Aberon jednak nie był w najlepszej kondycji i nie zamierzał ryzykować zamiast tego wykonał ruch ręką jak by czymś cisnął, niestety niewidzialny pocisk chybił celu.

W końcu ktoś był na tyle głupi by wejść w zasięg jego broni stwór wykonał potężne pchnięcie jednak nie dosięgnął celu za pierwszym razem drugie słabrsze już trafiło ale nie było śmiertelne. Niezrażony doskoczył do niej wydając z siebie okrzyk i probująć ją ugryźć swą nienaturalną szczęką. Tak bardzo chciał jej posmakować oraz by ona posmakowała czegoś innego niestety zdążyła się odsunąć.

- Zdychaj bestio - zakrzyknęła Arrabel i chwyciwszy glewię oburącz i zjednoczywszy się ze swą boginią, zaatakowała potwora. Ostrze przeszyło stwora na wylot i dopiero gdy wydobyła je z cielska, zobaczyła, że stwór zranił ją w brzuch, ale lekko

- Nie było źle - zawołała mimo bólu.

- Widać że znasz się na rzeczy… - skomentował Walthus przyglądająca się martwemu stworowi - … może to i lepiej wolał bym się nie przekonywać do czego to było by jeszcze zdolne gdyby dychało. Lepiej się tutaj rozejrzeć może coś znajdziemy i na pewno panience nic nie jest ?

- Ok. Ta walka była… szybka. - skomentował Caldwen dochodząc do wniosku, że z nią nie ma zamiaru zadzierać. -Wiem jak można zalać tę jamę, ale nie piszę się na wchodzenie tam.

Wiecie, może by tak postawić tu jakiś drogowskaz, podróżnym może przydać się taka jama - zamyśliła się na głos Arabel. Podciągnęła zbroję ukazując ranę na brzuchu - Mógłby ktoś to zaleczyć… Walthusie, spreparujesz tego potwora? Zaniesiemy jego ciało goblinom, by wiedziały, że nie ma czego się już bać


- W takiej jamie prędzej się jakaś bestia schowa. Należy ją zniszczyć. A na preparowanie nie bardzo mamy czas. Jeśli koniecznie chcesz to wyjdziesz i sama im o tym powiesz. - zaproponował Caldwen

Myślisz, że uwierzą na słowo - zapytała sceptycznie Arrabel - To moze głowe weźmiemy? [/ii]


Lajos wyciągnął Rapier z pochwy ale za chwilę schował z powrotem gdyż okazało się że nie miał okazji jej użyć. Ręcę same złożyły mi się do oklasków widząc bojową sprawność kobiety - Brawo, brawo panienko zaprawdę piękne robota! Ta bestia już nikogo nie skrzywdzi. Jeżeli chcę Pani pamiątkę to doradzam uciąć jej obrzydliwy łeb raczej nie zdąży zgnić a na pewno znajdzie się ktoś kto będzie mógł spreparować - Podpowiedział.

- Uważam. jednak że powinniśmy przeszukać leżę bestii aby upewnić się że nie skrywa się tam inne niebezpieczeństwo lub łupy do których oczywiście nie zgłaszam pretensji jako że nie wykazałem się w tej walce. Co do rany proszę mi ją pokazać zobaczę co da się zrobić - Powiedział po czym przyłożył dłonie do rany i wzniósł modlitwe - Cayden udziel mi swiej łaski abym mógł uzdrowić tą dzielną poszukiwaczkę przygód- Błysnęło błękitnym światłem a rana została zasklepiona.


- Jak mówiłem. Zniszczyć tę jamę to mogę łatwo. - Caldwen wzruszył ramionami przypominając, że wchodzić nie ma zamiaru. -Ktoś się zgłasza by przeszukać? Jeśli nie to biorę się do roboty.

- Nie masz Pan w ogóle chęci przygody Panie gnom! Ja tam wchodzę ktoś jeszcze chętny ? Z zawaleniem dobry pomysł ale najpierw trzeba sprawdzić czy nie ma jakieś skarbów albo nie przetrzymuje kogoś żywego na kolacje - Rzekł po czym ponownie wyciągając rapier ruszył zwiedzać jamę.

- Ja wchodzę - zawołała Arrabel.

- To ja popilnuję tyłów. Wiecie… gdyby ktoś miał tu przyjść - skomentował gnom.

- Wydaje mi się że raczej nie ma drugiego potwora, z drugiej strony do nie dawna myślałem że jestem u siebie bezpieczny… Dajcie znać jeśli znajdziecie coś ciekawego. - powiedział Walthus także stając na czatach.

Wnętrze kopca było ciasne ciemne i dość nieprzyjemne nie tylko pod względem zapachu, gdy tylko ich oczy przyzwyczaiły się do półmroku dostrzegli brudne legowisko wyściełane mchem trawą i jakimiś szmatami. Jednak więcej uwagi zwrócili na ściany do których przymocowane były różne skrawki materiałów przy bliższym przyjrzeniu się doszli do wniosku że były to ubrania zdarte z różnych ofiar potwora. Były tu zarówno płaszcze podróżne, skórzane kurty lub też proste wiejskie sukienki wszystkie w strzępach z wyraźnymi śladami krwi,mięsa i zgnilizny nas obrzeżach. Łącznie doliczyli się około jedenastu kompletów jednak bardziej niepokojącym i dziwacznym znaleziskiem były błotniste kule ułożone tuż obok legowiska w niewielki stosik dokładnie jedenaście...

- Co to za kule, jakieś odchody ?- Ewangelista podszedł ostrożnie i rozkroił jedną z błotnych kul ostrzem rapiera gotów na jakąś pułapkę.

Ostrze zagłębiło się z łatwością w błotnistej kuli przynajmniej do momentu aż napotkało opór któremu towarzyszył charakterystyczny zgrzyt i trzask jaki występuje przy kontakcie stali z kością. Kula spadła z plaskiem na ziemie ukazując swą zawartość po ciasnej norze rozszedł się obrzydliwy zapach zgnilizny. W miejscu rozcięcia dostrzegł puste oczodoły przegniłem głowy, gdzieniegdzie były jeszcze jakieś ślady śmierdzącego mięsa, skóry oraz skołtunionych włosów, z pęknięcia w czole zaś zaczęła się sączyć paskudna papka…

Arrabel pozieleniała, a jednocześnie słodki aromat zgnilizny wydał jej s8=ię dziwnie pdzyjemny. Doznała wizji… Była w lochu pełnym chorych ludzi i rannych. Było to Mendove, szpital pod wezwaniem Serenae. Siedziała skulona na łóżku, aż nagle obok wypadł z łóżka upierający człowiek. Kapłanka zdjęła mu bandarze i rziciła w stronę paladyn. Przez chwię przyglądała się im, a potem zaczęła wcierać twarz w nasączony zgnilizną materiał. Arabel w jaskini zwymiotowała

-Trzeba ich pochować - wystękała

Wstała i twardym tonem dodała.

-Pozwól mi je zapakować… zaniesiemy do miasta
- popatrzyła na kapłana

- Pharasmo wybacz! Nie chciałem - Krzyknął przerażony a strach jaki w nim wywoło nieumyślnie dokonane zbezczeszczenie zwłok pozwolił powstrzymać wymioty - Tak, tak musimy koniecznie zanieść te głowy najlepiej zawinimy je w resztki strojów to powinno pomóc zidentyfikować tych biedaków. Ich duszę zasługują na spokój po śmierci a bliscy możliwość żeby ich w miarę godnie pochować, gdybym zginął od szponów tej bestii z pewnością chciałbym żeby ktoś odniósł moje szczątki choć poinformujemy resztę - Zakochany w tonie swojego głosu Lajos paplał za dużo.

Arrabel podeszł doń i klepnęła go w plecy

- Wiesz, mogło być gorzej. Na przykład nie żonglowałeś nimi, nie usiłował go przerobić na kukiełkę, ugotować zupę… właśnie, może wygotumemy te kości, żeby nie było gnijących resztek? [

Spojrzał się dziwnie na kobietę po czym nerwowo roześmiał - Prawda, chwalić bogów że udało ci się tak szybko zabić tą bestie a szczególnie Boskiego Pijaka że was spotkałem. Lepiej nie gotujmy ich bo choć ot zgniłe mięso okropnie śmierdzi to może ułatwić rodzinom rozpoznanie zmarłych modlitwy przywołujące dusze nie zawsze są skuteczne - Zoponował.

Paladyn się zamyśliła

- Być może, ale z drugiej strony te kości będą strasznie śmierdzieć po drodze i gobliny, albo co gorsza ptaki się zletą. Tee bestie w zamian za zdolnkść latania zaprzedały dusze demono powiedziała twardo z minom goeną Menevskiego inkwizytora - A tak w ogóle to kim jesteś? Bo cię nie widziałam w miwście, ale byłam ba wakacjach

- To dlatego że jestem nowy w mieście, przybyłem aby osobiście poznać wielką bohaterkę Ameiko i jej wzorem stać się bogatym poszukiwaczem przygód. Jeżeli Cayden pozwoli po przeżyciu wielu przygód też otworzę karczmę a może i browar ?... - rozmarzył się na chwilę po czym odrobinę zawstydzony odchrząknął - Ale to pieśń przyszłości dopiero zaczynam swą podróż

- Wybrałeś sobie doskonały wzór. Ameiko to jedna z najwspalszych osób q tym mieście i wzór nie tylko dla każdego poszukiwacza przygód, ale i każdego obywatela, bowiem każdy kto tyle przeszedł i wyszedł na prostą winien być dażonym najszczerszym podziwem jaki przysługuje tylko prawdziwym bohaterom, którzy swymi czynami zmienili świat, a ich dokonania będą opiewane po wsze czasy! - przemawiała paladyn - Znasz ją? - dodała

Kiwał głową słysząc każdą pochwałe Ameiko - Poznałem ją wczoraj a dziś pomogła mi znaleźć środek transportu abym mógł was dogonić i dołączyć do waszej grupy pragnącej pomóc miastu! Słyszałem o niej wiele opowieści i nie były przesadzone to naprawdę cudowna osoba która pomaga tak podróżnikowi w potrzebie. Marze o tym aby zdobyć doświadczenie i rosnąć w siłę na chwałe mojego patrona - Powiedział w zachwycie.

- Cała Ameiko. Ma serce ze złota… nie, mithrilu. Zawsze gotowa pomagać ludźom w potrzebie, niestety wielu widzi w niej tylko niesamowitą urodę i niezwykłe pochodzenie. Niestety, wielu zawistnych chciałoby jej zaszkodzić i tylkko czekać, aż zostanie oskarżona o sprzedawanie fajerwerków z jej rodzimego kraju goblinom. W mendev widziałam jak całe wsze palono za mniejsze oskarżenia. Dlatego przyłączyłam się do tej wyprawy… choć przyznam, że pieniądze też się przydadzą, bo moja rodzina popadła w długi. Dużo kosztowało uwolnienie mnie

Walthus przerwócił oczami słuchając dyskusji po czym popatrzył się wymownie na Caldwena i skierował w stronę dziury mówiąc.

- Te gołąbki może chcecie sobie pogadać przy cieplej herbatce o Amieko ? A przepraszam nie mamy na to czasu co znaleźliście ?

- [i] Dużo ludzkich szczątków na razie. Ten potwór zabił z 12 osób. Zabieramy szczątki ze sobą [//i]

Aberon stanął obok Walthusa w wejściu przyglądając się ich znalezisku.

- Ja mógł bym je zabrać i przekazać szeryfowi, tamto bydle urządziło mnie gorzej niż myślałem i chyba potrzebuję opieki uzdrowiciela wiec w tym stanie nie będę mógł wam towarzyszyć lub pomóc w walce z goblinami. Co wy na to ?

- [i] Nie będę ukrywała, że ułatwi nam to pracę i to bardzo - powiedziała Arrabel

- Jesteś nieźle pocharatany - stwierdził gnom postanawiając całkowicie zignorować całą scenę w środku jamy - A jesteśmy na bagnach. Zakażenie aż się prosi, a wtedy byle akolita nie starczy by cię poskładać. A kontrola nad własną dumą jest oznaka mądrości.
- Zdecydowanie doskonały pomysł! Tylko uważajcie na siebie Panie bo smród szczątków może bestie przyciągnąć choć to błoto to chyba zamaskuje życzę powodzenia w drodze powrotnej i mam nadzieje że godnie Pana zastąpię - Wylewnie pożegnał zupełnie obcego człowieka i uchylił przed nim czapkę z piórkiem w geście szacunku.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 19-11-2014 o 20:20.
Slan jest teraz online