Walthus stał przed wejściem do leży potwora w pewnej odległości słowa Araber otrzymały w odpowiedzi tylko nieludzki krzyk pełen złości.
Niziołek dostrzegł we wnętrzu jakiś ruch i wypuścił strzałę która musiała dosiegnąć celu ponieważ okrzyk przeszedł w jęk. Po chwili z wnętrza wypadł stwór i natychmiast się zatrzymał orientując się że jest otoczony. Cofnął się o krok mocniej chwytając swoją broń i oczekując na pierwszego głupca który ośmieli się doń zbliżyć...
Aberon jednak nie był w najlepszej kondycji i nie zamierzał ryzykować zamiast tego wykonał ruch ręką jak by czymś cisnął, niestety niewidzialny pocisk chybił celu.
W końcu ktoś był na tyle głupi by wejść w zasięg jego broni stwór wykonał potężne pchnięcie jednak nie dosięgnął celu za pierwszym razem drugie słabrsze już trafiło ale nie było śmiertelne. Niezrażony doskoczył do niej wydając z siebie okrzyk i probująć ją ugryźć swą nienaturalną szczęką. Tak bardzo chciał jej posmakować oraz by ona posmakowała czegoś innego niestety zdążyła się odsunąć.
- Zdychaj bestio - zakrzyknęła Arrabel i chwyciwszy glewię oburącz i zjednoczywszy się ze swą boginią, zaatakowała potwora. Ostrze przeszyło stwora na wylot i dopiero gdy wydobyła je z cielska, zobaczyła, że stwór zranił ją w brzuch, ale lekko
- Nie było źle - zawołała mimo bólu.
- Widać że znasz się na rzeczy… - skomentował Walthus przyglądająca się martwemu stworowi - … może to i lepiej wolał bym się nie przekonywać do czego to było by jeszcze zdolne gdyby dychało. Lepiej się tutaj rozejrzeć może coś znajdziemy i na pewno panience nic nie jest ?
- Ok. Ta walka była… szybka. - skomentował Caldwen dochodząc do wniosku, że z nią nie ma zamiaru zadzierać. -Wiem jak można zalać tę jamę, ale nie piszę się na wchodzenie tam. Wiecie, może by tak postawić tu jakiś drogowskaz, podróżnym może przydać się taka jama - zamyśliła się na głos Arabel. Podciągnęła zbroję ukazując ranę na brzuchu - Mógłby ktoś to zaleczyć… Walthusie, spreparujesz tego potwora? Zaniesiemy jego ciało goblinom, by wiedziały, że nie ma czego się już bać
- W takiej jamie prędzej się jakaś bestia schowa. Należy ją zniszczyć. A na preparowanie nie bardzo mamy czas. Jeśli koniecznie chcesz to wyjdziesz i sama im o tym powiesz. - zaproponował Caldwen Myślisz, że uwierzą na słowo - zapytała sceptycznie Arrabel - To moze głowe weźmiemy? [/ii]
Lajos wyciągnął Rapier z pochwy ale za chwilę schował z powrotem gdyż okazało się że nie miał okazji jej użyć. Ręcę same złożyły mi się do oklasków widząc bojową sprawność kobiety - Brawo, brawo panienko zaprawdę piękne robota! Ta bestia już nikogo nie skrzywdzi. Jeżeli chcę Pani pamiątkę to doradzam uciąć jej obrzydliwy łeb raczej nie zdąży zgnić a na pewno znajdzie się ktoś kto będzie mógł spreparować - Podpowiedział.
•- Uważam. jednak że powinniśmy przeszukać leżę bestii aby upewnić się że nie skrywa się tam inne niebezpieczeństwo lub łupy do których oczywiście nie zgłaszam pretensji jako że nie wykazałem się w tej walce. Co do rany proszę mi ją pokazać zobaczę co da się zrobić - Powiedział po czym przyłożył dłonie do rany i wzniósł modlitwe - Cayden udziel mi swiej łaski abym mógł uzdrowić tą dzielną poszukiwaczkę przygód- Błysnęło błękitnym światłem a rana została zasklepiona.
- Jak mówiłem. Zniszczyć tę jamę to mogę łatwo. - Caldwen wzruszył ramionami przypominając, że wchodzić nie ma zamiaru. -Ktoś się zgłasza by przeszukać? Jeśli nie to biorę się do roboty. - Nie masz Pan w ogóle chęci przygody Panie gnom! Ja tam wchodzę ktoś jeszcze chętny ? Z zawaleniem dobry pomysł ale najpierw trzeba sprawdzić czy nie ma jakieś skarbów albo nie przetrzymuje kogoś żywego na kolacje - Rzekł po czym ponownie wyciągając rapier ruszył zwiedzać jamę.
- Ja wchodzę - zawołała Arrabel.
- To ja popilnuję tyłów. Wiecie… gdyby ktoś miał tu przyjść - skomentował gnom.
- Wydaje mi się że raczej nie ma drugiego potwora, z drugiej strony do nie dawna myślałem że jestem u siebie bezpieczny… Dajcie znać jeśli znajdziecie coś ciekawego. - powiedział Walthus także stając na czatach.
Wnętrze kopca było ciasne ciemne i dość nieprzyjemne nie tylko pod względem zapachu, gdy tylko ich oczy przyzwyczaiły się do półmroku dostrzegli brudne legowisko wyściełane mchem trawą i jakimiś szmatami. Jednak więcej uwagi zwrócili na ściany do których przymocowane były różne skrawki materiałów przy bliższym przyjrzeniu się doszli do wniosku że były to ubrania zdarte z różnych ofiar potwora. Były tu zarówno płaszcze podróżne, skórzane kurty lub też proste wiejskie sukienki wszystkie w strzępach z wyraźnymi śladami krwi,mięsa i zgnilizny nas obrzeżach. Łącznie doliczyli się około jedenastu kompletów jednak bardziej niepokojącym i dziwacznym znaleziskiem były błotniste kule ułożone tuż obok legowiska w niewielki stosik dokładnie jedenaście... - Co to za kule, jakieś odchody ?- Ewangelista podszedł ostrożnie i rozkroił jedną z błotnych kul ostrzem rapiera gotów na jakąś pułapkę.
Ostrze zagłębiło się z łatwością w błotnistej kuli przynajmniej do momentu aż napotkało opór któremu towarzyszył charakterystyczny zgrzyt i trzask jaki występuje przy kontakcie stali z kością. Kula spadła z plaskiem na ziemie ukazując swą zawartość po ciasnej norze rozszedł się obrzydliwy zapach zgnilizny. W miejscu rozcięcia dostrzegł puste oczodoły przegniłem głowy, gdzieniegdzie były jeszcze jakieś ślady śmierdzącego mięsa, skóry oraz skołtunionych włosów, z pęknięcia w czole zaś zaczęła się sączyć paskudna papka…
Arrabel pozieleniała, a jednocześnie słodki aromat zgnilizny wydał jej s8=ię dziwnie pdzyjemny. Doznała wizji… Była w lochu pełnym chorych ludzi i rannych. Było to Mendove, szpital pod wezwaniem Serenae. Siedziała skulona na łóżku, aż nagle obok wypadł z łóżka upierający człowiek. Kapłanka zdjęła mu bandarze i rziciła w stronę paladyn. Przez chwię przyglądała się im, a potem zaczęła wcierać twarz w nasączony zgnilizną materiał. Arabel w jaskini zwymiotowała
-Trzeba ich pochować - wystękała
Wstała i twardym tonem dodała.
-Pozwól mi je zapakować… zaniesiemy do miasta - popatrzyła na kapłana - Pharasmo wybacz! Nie chciałem - Krzyknął przerażony a strach jaki w nim wywoło nieumyślnie dokonane zbezczeszczenie zwłok pozwolił powstrzymać wymioty - Tak, tak musimy koniecznie zanieść te głowy najlepiej zawinimy je w resztki strojów to powinno pomóc zidentyfikować tych biedaków. Ich duszę zasługują na spokój po śmierci a bliscy możliwość żeby ich w miarę godnie pochować, gdybym zginął od szponów tej bestii z pewnością chciałbym żeby ktoś odniósł moje szczątki choć poinformujemy resztę - Zakochany w tonie swojego głosu Lajos paplał za dużo.
Arrabel podeszł doń i klepnęła go w plecy
- Wiesz, mogło być gorzej. Na przykład nie żonglowałeś nimi, nie usiłował go przerobić na kukiełkę, ugotować zupę… właśnie, może wygotumemy te kości, żeby nie było gnijących resztek? [
Spojrzał się dziwnie na kobietę po czym nerwowo roześmiał - Prawda, chwalić bogów że udało ci się tak szybko zabić tą bestie a szczególnie Boskiego Pijaka że was spotkałem. Lepiej nie gotujmy ich bo choć ot zgniłe mięso okropnie śmierdzi to może ułatwić rodzinom rozpoznanie zmarłych modlitwy przywołujące dusze nie zawsze są skuteczne - Zoponował.
Paladyn się zamyśliła
- Być może, ale z drugiej strony te kości będą strasznie śmierdzieć po drodze i gobliny, albo co gorsza ptaki się zletą. Tee bestie w zamian za zdolnkść latania zaprzedały dusze demono powiedziała twardo z minom goeną Menevskiego inkwizytora - A tak w ogóle to kim jesteś? Bo cię nie widziałam w miwście, ale byłam ba wakacjach - To dlatego że jestem nowy w mieście, przybyłem aby osobiście poznać wielką bohaterkę Ameiko i jej wzorem stać się bogatym poszukiwaczem przygód. Jeżeli Cayden pozwoli po przeżyciu wielu przygód też otworzę karczmę a może i browar ?... - rozmarzył się na chwilę po czym odrobinę zawstydzony odchrząknął - Ale to pieśń przyszłości dopiero zaczynam swą podróż
- Wybrałeś sobie doskonały wzór. Ameiko to jedna z najwspalszych osób q tym mieście i wzór nie tylko dla każdego poszukiwacza przygód, ale i każdego obywatela, bowiem każdy kto tyle przeszedł i wyszedł na prostą winien być dażonym najszczerszym podziwem jaki przysługuje tylko prawdziwym bohaterom, którzy swymi czynami zmienili świat, a ich dokonania będą opiewane po wsze czasy! - przemawiała paladyn - Znasz ją? - dodała
Kiwał głową słysząc każdą pochwałe Ameiko - Poznałem ją wczoraj a dziś pomogła mi znaleźć środek transportu abym mógł was dogonić i dołączyć do waszej grupy pragnącej pomóc miastu! Słyszałem o niej wiele opowieści i nie były przesadzone to naprawdę cudowna osoba która pomaga tak podróżnikowi w potrzebie. Marze o tym aby zdobyć doświadczenie i rosnąć w siłę na chwałe mojego patrona - Powiedział w zachwycie.
- Cała Ameiko. Ma serce ze złota… nie, mithrilu. Zawsze gotowa pomagać ludźom w potrzebie, niestety wielu widzi w niej tylko niesamowitą urodę i niezwykłe pochodzenie. Niestety, wielu zawistnych chciałoby jej zaszkodzić i tylkko czekać, aż zostanie oskarżona o sprzedawanie fajerwerków z jej rodzimego kraju goblinom. W mendev widziałam jak całe wsze palono za mniejsze oskarżenia. Dlatego przyłączyłam się do tej wyprawy… choć przyznam, że pieniądze też się przydadzą, bo moja rodzina popadła w długi. Dużo kosztowało uwolnienie mnie
Walthus przerwócił oczami słuchając dyskusji po czym popatrzył się wymownie na Caldwena i skierował w stronę dziury mówiąc.
- Te gołąbki może chcecie sobie pogadać przy cieplej herbatce o Amieko ? A przepraszam nie mamy na to czasu co znaleźliście ?
- [i] Dużo ludzkich szczątków na razie. Ten potwór zabił z 12 osób. Zabieramy szczątki ze sobą [//i]
Aberon stanął obok Walthusa w wejściu przyglądając się ich znalezisku.
- Ja mógł bym je zabrać i przekazać szeryfowi, tamto bydle urządziło mnie gorzej niż myślałem i chyba potrzebuję opieki uzdrowiciela wiec w tym stanie nie będę mógł wam towarzyszyć lub pomóc w walce z goblinami. Co wy na to ?
- [i] Nie będę ukrywała, że ułatwi nam to pracę i to bardzo - powiedziała Arrabel
- Jesteś nieźle pocharatany - stwierdził gnom postanawiając całkowicie zignorować całą scenę w środku jamy - A jesteśmy na bagnach. Zakażenie aż się prosi, a wtedy byle akolita nie starczy by cię poskładać. A kontrola nad własną dumą jest oznaka mądrości. - Zdecydowanie doskonały pomysł! Tylko uważajcie na siebie Panie bo smród szczątków może bestie przyciągnąć choć to błoto to chyba zamaskuje życzę powodzenia w drodze powrotnej i mam nadzieje że godnie Pana zastąpię - Wylewnie pożegnał zupełnie obcego człowieka i uchylił przed nim czapkę z piórkiem w geście szacunku.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 19-11-2014 o 20:20.
|