Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2014, 18:10   #81
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Walthus podszedł ostrożnie do miejsca w którym stwór zniknął w zaroślach przez chwilę obserwował okolicę upewniając się czy stwór rzeczywiście uciekł a po prostu nie skrył się w zaroślach. Po czym lekko się nachylił nad śladami i stwierdził.

- Dobra nasza wygląda na to że nawet nie próbuje zatrzeć śladów chyba że dopiero w głębi bagna zrobi się ostrożniejszy. Mam nadzieję że trochę błota i wilgoci wam nie przeszkadza. - bez czekania na odpowiedź i zbędnych ceregieli wszedł w zarośla, nie pozostawiając im innego wyboru jak tylko ruszyć za nim...

***

Przeprawa przez wodę oraz błotniste podłoże zajęła im trochę czasu i wymagała wysiłku, tylko niziołek wyglądał jak by był u siebie mimo małego rozmiaru wciąż był na przedzie i parę razy musiał na nich zaczekać. Wkrótce dotarli do kawałku trochę solidniejszego gruntu na którego środku znajdowała się kupa błota, drewna i innych odpadków często niesionych przez wodę. Niziołek zatrzymał się obserwując ślady jak i osobliwy obiekt po czym odpowiedział.
- A więc to tutaj się zaszył, to nie jest naturalna konstrukcja. Lepiej szykujcie broń bo dotarliśmy do leży potwora...

Ostrożnie obeszli masę ziemi aż dostrzegli wejście oraz jakiś ruch w jej wnętrzu...


Walthus - Tropienie: 18
Walthus Wiedza Natura:16

 
Rodryg jest offline  
Stary 12-11-2014, 17:09   #82
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Arrabel wędrowała pogwizdując wesoło, jakby wybierali się na piknik lub coś podobnego.
- Ciekawe, co to za potwór. Może demon, a może niewinny zdeformowany pechowiec, którego wygnali źli i zawistni ludzie.
- Okolica jednak się jej nie podobała, było tu wiele ptaków, kaczki, kormorany i inne wybitnie podejżane istot, które najpewniej służyły czarnoksiężnikom i innym panom mroku. Gdy dotarli do siedziby stwora, Rachens zawołała
- Hej, stworze, poddaj się!
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 19-11-2014, 20:16   #83
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Walthus stał przed wejściem do leży potwora w pewnej odległości słowa Araber otrzymały w odpowiedzi tylko nieludzki krzyk pełen złości.

Niziołek dostrzegł we wnętrzu jakiś ruch i wypuścił strzałę która musiała dosiegnąć celu ponieważ okrzyk przeszedł w jęk. Po chwili z wnętrza wypadł stwór i natychmiast się zatrzymał orientując się że jest otoczony. Cofnął się o krok mocniej chwytając swoją broń i oczekując na pierwszego głupca który ośmieli się doń zbliżyć...

Aberon jednak nie był w najlepszej kondycji i nie zamierzał ryzykować zamiast tego wykonał ruch ręką jak by czymś cisnął, niestety niewidzialny pocisk chybił celu.

W końcu ktoś był na tyle głupi by wejść w zasięg jego broni stwór wykonał potężne pchnięcie jednak nie dosięgnął celu za pierwszym razem drugie słabrsze już trafiło ale nie było śmiertelne. Niezrażony doskoczył do niej wydając z siebie okrzyk i probująć ją ugryźć swą nienaturalną szczęką. Tak bardzo chciał jej posmakować oraz by ona posmakowała czegoś innego niestety zdążyła się odsunąć.

- Zdychaj bestio - zakrzyknęła Arrabel i chwyciwszy glewię oburącz i zjednoczywszy się ze swą boginią, zaatakowała potwora. Ostrze przeszyło stwora na wylot i dopiero gdy wydobyła je z cielska, zobaczyła, że stwór zranił ją w brzuch, ale lekko

- Nie było źle - zawołała mimo bólu.

- Widać że znasz się na rzeczy… - skomentował Walthus przyglądająca się martwemu stworowi - … może to i lepiej wolał bym się nie przekonywać do czego to było by jeszcze zdolne gdyby dychało. Lepiej się tutaj rozejrzeć może coś znajdziemy i na pewno panience nic nie jest ?

- Ok. Ta walka była… szybka. - skomentował Caldwen dochodząc do wniosku, że z nią nie ma zamiaru zadzierać. -Wiem jak można zalać tę jamę, ale nie piszę się na wchodzenie tam.

Wiecie, może by tak postawić tu jakiś drogowskaz, podróżnym może przydać się taka jama - zamyśliła się na głos Arabel. Podciągnęła zbroję ukazując ranę na brzuchu - Mógłby ktoś to zaleczyć… Walthusie, spreparujesz tego potwora? Zaniesiemy jego ciało goblinom, by wiedziały, że nie ma czego się już bać


- W takiej jamie prędzej się jakaś bestia schowa. Należy ją zniszczyć. A na preparowanie nie bardzo mamy czas. Jeśli koniecznie chcesz to wyjdziesz i sama im o tym powiesz. - zaproponował Caldwen

Myślisz, że uwierzą na słowo - zapytała sceptycznie Arrabel - To moze głowe weźmiemy? [/ii]


Lajos wyciągnął Rapier z pochwy ale za chwilę schował z powrotem gdyż okazało się że nie miał okazji jej użyć. Ręcę same złożyły mi się do oklasków widząc bojową sprawność kobiety - Brawo, brawo panienko zaprawdę piękne robota! Ta bestia już nikogo nie skrzywdzi. Jeżeli chcę Pani pamiątkę to doradzam uciąć jej obrzydliwy łeb raczej nie zdąży zgnić a na pewno znajdzie się ktoś kto będzie mógł spreparować - Podpowiedział.

- Uważam. jednak że powinniśmy przeszukać leżę bestii aby upewnić się że nie skrywa się tam inne niebezpieczeństwo lub łupy do których oczywiście nie zgłaszam pretensji jako że nie wykazałem się w tej walce. Co do rany proszę mi ją pokazać zobaczę co da się zrobić - Powiedział po czym przyłożył dłonie do rany i wzniósł modlitwe - Cayden udziel mi swiej łaski abym mógł uzdrowić tą dzielną poszukiwaczkę przygód- Błysnęło błękitnym światłem a rana została zasklepiona.


- Jak mówiłem. Zniszczyć tę jamę to mogę łatwo. - Caldwen wzruszył ramionami przypominając, że wchodzić nie ma zamiaru. -Ktoś się zgłasza by przeszukać? Jeśli nie to biorę się do roboty.

- Nie masz Pan w ogóle chęci przygody Panie gnom! Ja tam wchodzę ktoś jeszcze chętny ? Z zawaleniem dobry pomysł ale najpierw trzeba sprawdzić czy nie ma jakieś skarbów albo nie przetrzymuje kogoś żywego na kolacje - Rzekł po czym ponownie wyciągając rapier ruszył zwiedzać jamę.

- Ja wchodzę - zawołała Arrabel.

- To ja popilnuję tyłów. Wiecie… gdyby ktoś miał tu przyjść - skomentował gnom.

- Wydaje mi się że raczej nie ma drugiego potwora, z drugiej strony do nie dawna myślałem że jestem u siebie bezpieczny… Dajcie znać jeśli znajdziecie coś ciekawego. - powiedział Walthus także stając na czatach.

Wnętrze kopca było ciasne ciemne i dość nieprzyjemne nie tylko pod względem zapachu, gdy tylko ich oczy przyzwyczaiły się do półmroku dostrzegli brudne legowisko wyściełane mchem trawą i jakimiś szmatami. Jednak więcej uwagi zwrócili na ściany do których przymocowane były różne skrawki materiałów przy bliższym przyjrzeniu się doszli do wniosku że były to ubrania zdarte z różnych ofiar potwora. Były tu zarówno płaszcze podróżne, skórzane kurty lub też proste wiejskie sukienki wszystkie w strzępach z wyraźnymi śladami krwi,mięsa i zgnilizny nas obrzeżach. Łącznie doliczyli się około jedenastu kompletów jednak bardziej niepokojącym i dziwacznym znaleziskiem były błotniste kule ułożone tuż obok legowiska w niewielki stosik dokładnie jedenaście...

- Co to za kule, jakieś odchody ?- Ewangelista podszedł ostrożnie i rozkroił jedną z błotnych kul ostrzem rapiera gotów na jakąś pułapkę.

Ostrze zagłębiło się z łatwością w błotnistej kuli przynajmniej do momentu aż napotkało opór któremu towarzyszył charakterystyczny zgrzyt i trzask jaki występuje przy kontakcie stali z kością. Kula spadła z plaskiem na ziemie ukazując swą zawartość po ciasnej norze rozszedł się obrzydliwy zapach zgnilizny. W miejscu rozcięcia dostrzegł puste oczodoły przegniłem głowy, gdzieniegdzie były jeszcze jakieś ślady śmierdzącego mięsa, skóry oraz skołtunionych włosów, z pęknięcia w czole zaś zaczęła się sączyć paskudna papka…

Arrabel pozieleniała, a jednocześnie słodki aromat zgnilizny wydał jej s8=ię dziwnie pdzyjemny. Doznała wizji… Była w lochu pełnym chorych ludzi i rannych. Było to Mendove, szpital pod wezwaniem Serenae. Siedziała skulona na łóżku, aż nagle obok wypadł z łóżka upierający człowiek. Kapłanka zdjęła mu bandarze i rziciła w stronę paladyn. Przez chwię przyglądała się im, a potem zaczęła wcierać twarz w nasączony zgnilizną materiał. Arabel w jaskini zwymiotowała

-Trzeba ich pochować - wystękała

Wstała i twardym tonem dodała.

-Pozwól mi je zapakować… zaniesiemy do miasta
- popatrzyła na kapłana

- Pharasmo wybacz! Nie chciałem - Krzyknął przerażony a strach jaki w nim wywoło nieumyślnie dokonane zbezczeszczenie zwłok pozwolił powstrzymać wymioty - Tak, tak musimy koniecznie zanieść te głowy najlepiej zawinimy je w resztki strojów to powinno pomóc zidentyfikować tych biedaków. Ich duszę zasługują na spokój po śmierci a bliscy możliwość żeby ich w miarę godnie pochować, gdybym zginął od szponów tej bestii z pewnością chciałbym żeby ktoś odniósł moje szczątki choć poinformujemy resztę - Zakochany w tonie swojego głosu Lajos paplał za dużo.

Arrabel podeszł doń i klepnęła go w plecy

- Wiesz, mogło być gorzej. Na przykład nie żonglowałeś nimi, nie usiłował go przerobić na kukiełkę, ugotować zupę… właśnie, może wygotumemy te kości, żeby nie było gnijących resztek? [

Spojrzał się dziwnie na kobietę po czym nerwowo roześmiał - Prawda, chwalić bogów że udało ci się tak szybko zabić tą bestie a szczególnie Boskiego Pijaka że was spotkałem. Lepiej nie gotujmy ich bo choć ot zgniłe mięso okropnie śmierdzi to może ułatwić rodzinom rozpoznanie zmarłych modlitwy przywołujące dusze nie zawsze są skuteczne - Zoponował.

Paladyn się zamyśliła

- Być może, ale z drugiej strony te kości będą strasznie śmierdzieć po drodze i gobliny, albo co gorsza ptaki się zletą. Tee bestie w zamian za zdolnkść latania zaprzedały dusze demono powiedziała twardo z minom goeną Menevskiego inkwizytora - A tak w ogóle to kim jesteś? Bo cię nie widziałam w miwście, ale byłam ba wakacjach

- To dlatego że jestem nowy w mieście, przybyłem aby osobiście poznać wielką bohaterkę Ameiko i jej wzorem stać się bogatym poszukiwaczem przygód. Jeżeli Cayden pozwoli po przeżyciu wielu przygód też otworzę karczmę a może i browar ?... - rozmarzył się na chwilę po czym odrobinę zawstydzony odchrząknął - Ale to pieśń przyszłości dopiero zaczynam swą podróż

- Wybrałeś sobie doskonały wzór. Ameiko to jedna z najwspalszych osób q tym mieście i wzór nie tylko dla każdego poszukiwacza przygód, ale i każdego obywatela, bowiem każdy kto tyle przeszedł i wyszedł na prostą winien być dażonym najszczerszym podziwem jaki przysługuje tylko prawdziwym bohaterom, którzy swymi czynami zmienili świat, a ich dokonania będą opiewane po wsze czasy! - przemawiała paladyn - Znasz ją? - dodała

Kiwał głową słysząc każdą pochwałe Ameiko - Poznałem ją wczoraj a dziś pomogła mi znaleźć środek transportu abym mógł was dogonić i dołączyć do waszej grupy pragnącej pomóc miastu! Słyszałem o niej wiele opowieści i nie były przesadzone to naprawdę cudowna osoba która pomaga tak podróżnikowi w potrzebie. Marze o tym aby zdobyć doświadczenie i rosnąć w siłę na chwałe mojego patrona - Powiedział w zachwycie.

- Cała Ameiko. Ma serce ze złota… nie, mithrilu. Zawsze gotowa pomagać ludźom w potrzebie, niestety wielu widzi w niej tylko niesamowitą urodę i niezwykłe pochodzenie. Niestety, wielu zawistnych chciałoby jej zaszkodzić i tylkko czekać, aż zostanie oskarżona o sprzedawanie fajerwerków z jej rodzimego kraju goblinom. W mendev widziałam jak całe wsze palono za mniejsze oskarżenia. Dlatego przyłączyłam się do tej wyprawy… choć przyznam, że pieniądze też się przydadzą, bo moja rodzina popadła w długi. Dużo kosztowało uwolnienie mnie

Walthus przerwócił oczami słuchając dyskusji po czym popatrzył się wymownie na Caldwena i skierował w stronę dziury mówiąc.

- Te gołąbki może chcecie sobie pogadać przy cieplej herbatce o Amieko ? A przepraszam nie mamy na to czasu co znaleźliście ?

- [i] Dużo ludzkich szczątków na razie. Ten potwór zabił z 12 osób. Zabieramy szczątki ze sobą [//i]

Aberon stanął obok Walthusa w wejściu przyglądając się ich znalezisku.

- Ja mógł bym je zabrać i przekazać szeryfowi, tamto bydle urządziło mnie gorzej niż myślałem i chyba potrzebuję opieki uzdrowiciela wiec w tym stanie nie będę mógł wam towarzyszyć lub pomóc w walce z goblinami. Co wy na to ?

- [i] Nie będę ukrywała, że ułatwi nam to pracę i to bardzo - powiedziała Arrabel

- Jesteś nieźle pocharatany - stwierdził gnom postanawiając całkowicie zignorować całą scenę w środku jamy - A jesteśmy na bagnach. Zakażenie aż się prosi, a wtedy byle akolita nie starczy by cię poskładać. A kontrola nad własną dumą jest oznaka mądrości.
- Zdecydowanie doskonały pomysł! Tylko uważajcie na siebie Panie bo smród szczątków może bestie przyciągnąć choć to błoto to chyba zamaskuje życzę powodzenia w drodze powrotnej i mam nadzieje że godnie Pana zastąpię - Wylewnie pożegnał zupełnie obcego człowieka i uchylił przed nim czapkę z piórkiem w geście szacunku.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 19-11-2014 o 20:20.
Slan jest offline  
Stary 19-11-2014, 23:56   #84
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Zajęli się wygrzebywaniem upiornej kolekcji potwora i przygotowywaniem jej do przetransportowania do Sandpoint, choć myśl że szczątki tylu osób mogły zajmować tak mało miejsca była dość nieprzyjemna.
Uwagę Caldwena w legowisku zwrócił jeden z kątów ciasnego pomieszczenia odniósł on wrażenie że ziemia w tym miejscu była świeżo obruszona, po ostrożnym rozgarnięciu gleby stopą spostrzegł drewniane wieko. Skrzynia wyglądała na jedną z wielu używanych przez obwoźnych kupców w tym regionie, prawdopodobnie zdobyta na jednej z ofiar potwora. Źle zniosła kontakt z wilgotnym gruntem jednak na skrytkę się nadawała, w jej wnętrzu znaleźli kilka mieszków wypełnionych różnymi monetami oraz jeden w którym znajdował się pokaźny zbiór cennych kamieni, w rogu skrzyni zaś leżała solidna butelka z lekko zatartą etykietą.
Stwor zgodnie z deklaracją Arabel stracił wkrótce potem głowę co definitywnie zakończyło zagrożenie i terror jakie siał przez ostatnie kilka lat a jego dostarczenie do Sandpoint definitywnie zakończy historie o potworze bagien czyhającym na podróżnych.
Wkrótce stwierdzili że już zebrali wszystkie upiorne trofea bestii oraz nie znaleźli nic więcej godnego uwagi i mogli ruszać w dalszą drogę. Na ich szczęście nie mieli zbyt daleko do ścieżki prowadzącej poza bagno.

Tutaj też rozstali się z Aberonem który ruszył w drogę powrotną do miasta zabierając ze sobą ich znalezisko z obietnicą przekazania historii tego co się wydarzyło szeryfowi. Sami zaś ruszyli na południe wzdłuż krawędzi mokradeł prowadzeni przez niziołczego łowcę który prowadził ich do źródła problemu który był przyczyną ich obecności tutaj. Walthus w pewnym momencie zatrzymał się obserwując okolicę po czym z zadowoleniem stwierdził.
- Tak to tutaj stara ścieżka jest od dawna nieużywana więc będzie dość zarośnięta i przeprawa zajmie nam parę godzin ale to i tak będzie szybsze niż przeprawa przez surowe bagno, za mną ! – po czym ruszył ku zboczu znikając w największych krzakach…

Zgodnie z jego słowami ścieżka była zarośnięta jednak mimo wszystko pozwalała na szybszą przeprawę niż mniej przyjemne opcje, Niziołek prowadząc ich robił też co mógł by ułatwić wędrówkę swym mniej doświadczonym kompanom, wycinając cześć zarośli jak i wskazując im stabilniejszy grunt do przeprawy. Po jakimś czasie dotarli do mostku prowadzącego nad jednym z rozlicznych odnóży tutejszej rzeki jednak w tym przypadku widać było że brak uczęszczania jak i opieki zrobił swoje i kupa desek wyglądała jak by miała się lada chwila rozpaść. Na szczęście nie był on aż w tak złym stanie jak myśleli jednak przeprawienie się przez niego by uniknąć zarwania lub poślizgnięcia zajęło im więcej czasu niż by tego chcieli.
- Dobra teraz czeka nas ponad godzina marszu chyba że ścieżka jest w gorszym stanie niż założyłem lub też natkniemy się jeszcze na coś… - powiedział badając wzrokiem drogę która ich jeszcze czekała.

Dalsza przeprawa była czasochłonna i nieprzyjemna jednak wbrew obawom Niziołka nie obfitowała w żadne atrakcje jednak im bardziej zbliżali się do celu tym bardziej Walthus wyglądał na zdenerwowanego. W końcu dał im znak by się zatrzymać w oddali zaś dostrzegli już wioskę goblinów, otoczoną toporną palisada która jak na razie stała prosto jednak równie dobrze mogła by leżeć jednak czego można było by się spodziewać po goblinach ? Zresztą palisada także nie otaczała wioski w zupełności od strony z której przyszli znajdowało się niewielkie jeziorko które było naturalną przeszkodą.Mieli więc widok na skupisko brudnych goblińskich chat na palach składających się na wioskę plemienia Ropucholizów, szybko też zorientowali się co tak zdenerwowało Walthusa.
Było cicho zbyt cicho jak na wioskę tak pokręconych i aktywnych stworzeń jak gobliny, wśród chat nie dostrzegali ani jednego pokurcza zaś jeśli i to im nie starczyło by zorientować się w sytuacji to główna brama wioski leżała w błocie wyraźnie wyrwana z zawiasów i rzucana na drogę prowadzącą do niej.
Walthus westchnął ciężko kręcąc głowa i powiedział cicho.
- Chyba znowu się w coś wpakowaliśmy, lepiej zachowajcie ostrożność. Tutaj zawsze był harmider i zamieszanie a to znaczy że coś musiało się stać i to niedawno. Nawet jednego goblina na wieżyczkach… - wskazał na kilka budynków trochę solidniejszych od chat i znacznie wyższych które stanowiły też cześć systemu obrony wioski.


Brama to obszar kwadratu H2-I3.

Znaleziono w leży potwora:
Kilka mieszków z monetami łącznie: 64 Sztuki Złota. 443 Sztuk Srebra. 1292 Miedziaków.
Worek z klejnorami:
1. Agate
2. Agate
3. Azurite
4. Freshwater Pearl
5. Freshwater Pearl
6. 2 x Ivory
7. Lapis Lazuli
8. Malachite
9. Obsidian
10. Obsidian
11. Onyx
12. Rhodochrosite
13. Smoky Quartz
14. Tigereye
15. Turquoise
16. Turquoise
17. Zircon

Butelka z Eliksirem zatarta etykieta sugeruje że może być to eliksir powiększenia.

 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 20-11-2014 o 00:27.
Rodryg jest offline  
Stary 22-11-2014, 15:50   #85
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Arrabel szła podśpiewując wesoło szła dzieweczka do mrocznych ruin w poszukiwaniu hord nikczemnych potworów i stosów skarbów. Dobrze się czuła pokonawszy nikczemną kreaturę, choć była głodna i opróżniła żołądek.
Potem doszli do wioski goblinów która wyglądała na opustoszałą. Nie tego się spodziewała.
- Co tu się stało? Więcej potworów takich jak ten, którego zabiliśmy? Demony? Inteligentne, humanoidalne wróble? Walthus, udałbyś się na zwiady, czy przypuszczamy zmasowany atak we... czterech?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 22-11-2014 o 16:25.
Slan jest offline  
Stary 03-12-2014, 14:10   #86
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy opuścili jaskinię Caldwen został z tyłu.
- Dobra. Zawalam ją! - zawołał resztę, w swej próżności chcąc mieć widownię
Staną szerzej na nogach i klasnął w dłonie, kierując je do nieba. Rozległ się cichy, narastający pomruk. Wrażenie, że to gnom mruczy szybko przeszło, gdy osiągnął on zdecydowanie zbyt wysokie natężenie. Caldwen wyraźnie napiął mięśnie, warknął i rozerwał dłonie na boki.
Potężny pomruk rozszedł się po podłożu, gdy ziemia się rozstąpiła, tworząc wielki rów. Długi na jakieś siedem metrów i głęboki na półtora, prowadzący w głąb jamy. Błoto, szlam i woda natychmiast zaczęły wlewać się do środka, zalewając ją aż do poziomu samego bagna, grzebiąc wszystko, co znajdowało się wewnątrz, by już nigdy więcej nie zostać odkrytym.
- No! Gotowe! - skwitował zadowolony.

~ * ~
- Kiedy gobliny idą na rajd… to idą całym stadem? - zapytał widząc, że rzeczywiście wioska jest pusta.
Walthus popatrzył się na gnoma myśląc nad jego słowami, po czym opowiedział.
- To by musiało być niemałe ruszenie a Ropucholizy raczej nie są największych i najaktywniejszym plemieniem w okolicy. Raczej nie ruszyły by na wyprawę całym plemieniem tylko, dlatego że dorwały się do fajerwerek…Choć mowa o goblinach, tylko i tak zostawiły by, choć kilku na straży i ta wyrwana brama mi się nie podoba… - podrapał się po brodzie rozmyślając i popatrzył na Arabel - Panienko mieszkam tu już trochę i żadnych demonów i strasznych humanoidalnych wróbli nie widziałem, ale z drugiej strony do niedawna czułem się bezpieczny u siebie. A jednak zaatakowało mnie tamto bydle zaś po drodze wpadliśmy na potwora. Wiec może rzeczywiście coś tu jest na rzeczy i gobliny też miały gości, na pewno nie był to rajd innego plemienia inaczej zastaliśmy by tu niezły bajzel pożar i świętujących zdobywców. Lepiej zachować ostrożność.
- I dlatego panie Walthusie chcemy, aby pan się udał do tej wioski a my za panem
- Może zacznijmy od pytania, czy czujesz się na silach by to zrobić. Tropienie królika to trochę, co innego niż zwiad w wiosce goblinów - wtrącił się Caldwen
- Prawda, ale też chyba właśnie po to tu przybyliście by zająć się problemami, które stwarzają nie? Normalnie po prostu bym doradził odstrzelenie kilku by ich zniechęcić do rajdów, tylko, że teraz żadnego nie widać a chyba chcieliście też zbadać skąd miały fajerwerki.
-Tylko my szeleścimy za bardzo…, Co? Nie mówcie chyba, że chcecie abym zdjęła zbroję, bo przemokłam
popatrzyła na resztę z żartobliwym uśmiechem - Nawet ślepa niania mnie łapała, gdy zakradałam się
- Arabel chodzi o to abyś ty poszedł przodem. Jak my wleziemy to walka nieunikniona? Ja właśnie pytałem czy czujesz się na siłach by przeprowadzić zwiad. Wywiedzieć się gdzie trzymają fajerwerki i ile ich jest w środku. Jeśli nie to damy radę. To tylko durne gobosy. Ale byś nam ułatwił.
- To da się zrobić, dajcie mi chwilę. - Powiedział ruszając w stronę wejścia do goblińskiej wioski. Mogli obserwować jak ostrożnie podchodził do wywarzonej bramy by w końcu wejść do środka. Mogli obserwować jak ten dyskretnie kręci si między chatami zaglądając parę razy do środka by w końcu skierować się do wyjścia i wrócić do grupy.
- No coś ładnie je przetrzebiło i nastraszyło, mają stosik spalonych trupów okolica wygląda jak by była po bitwie a reszta pokurczy zabarykadowała się w chatach, nie żeby to mnie powstrzymało przed sprawdzeniem czy ktoś się tam czai. Nawet straży nie wystawili, coś jest na rzeczy...
- Czyli zbieramy uchodźców do miasta czy tutaj udzielamy im pomocy -zapytała paladyn
- Spalmy cały obóz, wysadźmy fajerwerki i wracajmy. Bagno nie stóg siana. Nie spłonie. A gobliny, nawet jak wrócą, to długo nie odzyskają swojej siły i bezczelności. Jak nikt nie ma żadnych, ale to biorę się do roboty.
- Moim zdaniem najlepiej wysadzić im te fajerwerki a dla bezpieczeństwa zabić kilka a resztę nastraszyć żeby rozbić stado. Gdyby chodziło o jakiekolwiek inne istoty to pomyślałbym nad udzieleniem im pomocy i próbą organizacji jakiegoś układu z miastem, ale to gobliny… No, z nimi się nie da dogadać są szalone! Nie sprawia mi żadnej przyjemności wyżywanie się na słabszych istotach, lecz spójrzmy prawdzie w oczy! Ich bóstwa są porąbane i powstrzymują ich rasę przed jakimkolwiek rozwojem kulturalnym. Są zbyt nieprzewidywalne, aby traktować ich, jako coś więcej niż szkodniki może jeden na tuzin nadaje się do czegoś, ale taki są mordowane, jako heretycy! Podsumowując uważam, że należy się w widowiskowy sposób rozprawić z tymi szkodnikami żeby miastu nie szkodziły - Zakończył wywód przyjaznym klepnięciem w ramie gnoma okazując tym swoje dla niego poparcie.
-Zobaczycie jak wejdziecie do wsi. I pierwsi nie atakujemy… Rozumiecie? - paladyn groźnie spojrzała na resztę.
 
Brilchan jest offline  
Stary 25-12-2014, 14:57   #87
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wioska zgodnie ze słowami niziołka prezentowała się od środka dość marnie na środku błotnistego placyku znajdowała się prowizoryczna zagroda prawdopodobnie przeznaczona dla jakichś zwierząt obecnie jednak znajdował się tam stos kiepsko skremowanych goblińskich ciał. Zapach i stan sugerowały że nie minął może dzień lub dwa od ich spalenia. Rozglądali się opustoszałej wiosce przyglądając się pokracznym goblińskich chatom osadzonym na dość krzywych palach wbitych w błotnistą glebę. Oczywiście nie dało się przeoczyć że po jednej z chat pozostały same zgliszcza i wyglądało na to że spłonęła ona znacznie wcześniej niż inne szkody powstałe w wiosce. Wszystkie okna i drzwi były szczelnie pozamykanie jednak mieli wrażenie że byli obserwowani.
Śmierć była wszędzie. Wioska została doszczętnie zniszczona przez nieznane siły i rozsądek nakazywał, żeby sami się wycofali. Zapach sprawiał, że ślina napływała jej do ust. Splunęła.

Nie musicie się lękać, bowiem niesiemy wam dobrą nowinę. Bestia, która was prześladowała nie żyje. Jesteście wolni! - zawoła radośnie.
- Wydaje mi się że to nie bagnista bestia podłożyła ten ogień ona by pourywała głowy i dołączyła do swojej kolekcji. Palenie raczej też nie pasuje bo z tego co znaleźliśmy w leżu wynika że zjadała swoje ofiary - Szepnął do paladynki po czym poprosił ją żeby wyciągnęła ucięty łeb Bestii i uniosła go wysoko nad głową.
- Szanowne gobliny czy to ten potwór zabił waszych współplemieńców ? Jeżeli nie powiedzcie kto to uczynił a ukarzemy winnych ! - Zawołał gromko kapłan.
Bowiem dobro musi triumfować, a ciemność zawsze przegra. Przyjdzie więc bracia ro… duszy i rzeknijcie, co wam leży na sercu - zawołała paladyn.

***
Cały komplet małych ostrych zębów zatapiał się w kawałku drewna pokrytym już niezliczoną ilością śladów po zębach i śliny mimo wszystko nie zmieniało to jednego faktu, deska nie była jadalna.
- Głodny … - wystękał obśliniony goblin.
- Zamknij się Gryz ! Nie tylko ty jesteś głodny ! - otrzymał odpowiedź od zasmarkanego goblina siedzącego w kącie.
- Cii ! Smark obudzisz Charapacza kretynie ! - krzyknął odrywając się na chwilę od deski.
- Za późno… - usłyszał za sobą by po chwili zauważyć że deskę trzymał już inny goblin zamierzający się na niego po chwili mógł z bliska podziwiać teksturę drewna a po pokoju rozszedł się odgłos głuchego łupnięcia.
- Kretyny, wódz kazał być cicho bo kości wrócą ! - powiedział rzucając deskę obok goblina rozmasowującego swój nowy guz po czym odwrócił się od reszty.
Głupki ! Jak się nie zamkną to ich zjem, Chrapacz mądry i wie jak oszukać głód i głupków !” - uśmiechnął się do siebie przy okazji poprawiając między zębami przeżute kawałki kości.

Jak długo tu tkwili ? Jak długo potrwa nim Wódz Bebech powie że kości nie ma i można iść jeść ? Może Kwiczek wrócił i by można go zjeść ? Zjadł by świeżej wieprzowinki...
Te i inne myśli kołatały się po wielkim goblińskich czerepach gdy nagle usłyszeli jakieś wrzaski i niezrozumiały jazgot z zewnątrz. Szybko odchylili dechę zasłaniającą okno i pchając się do szczeliny zaczęli przyglądać się przybyszom.
- Ludziaki ! - zakrzyknął Chrapacz.
- Małe ludziaki ! - dodał Smark.
- Obiad ! - podsumował Gryz.
- Bez kości, samo mięsko ! - zarechotał radośnie jeden.
- Niziołcze nóżki, mniam !
- Gah głupi jesteś, baba będzie smaczniejsza ma więcej mięcha !

- Gnomowy tyłeczek ! - rozmarzył się Smark. Pozostała dwójka wpierw zarechotała by po chwili zamilknąć i spojrzeć na niego z dezaprobatą i zdzielić go po łbie.
Nie tylko oni zainteresowali się przybyszami w domu na przeciw także uchyliła się decha i pojawił się tam łeb Niuchacza oraz Pluja.
Nastąpiła szybka wymiana zdań przy niezrozumiałej gestykulacja i plan ataku został ustalony.

“My być Ropucholizy! Robimy rajd!
Umieść Długonogi na ostrzach!
Spalić ich od stóp do głowy,
Dać im bóli, a potem ubić !
Pociąć rodziców na szynkę,
Rozgnieść niemowlęta na dżemie,
Cała reszta w garnku się dusi,
MY być Ropucholizy - Wy być żarcie!”


Hymn plemienny został odśpiewany czas na bój ! Bić ! Zabić !

***
Orędzie do małego pokracznego zielonego ludu nie pozostało bez odzewu, po paru sekundach od zakończenia płomiennej przemowy paladynki w chatach obok placu uchyliły się dechy a w otworach pojawiło się kilka paskudnych goblińskich łbów, które zaczęły natychmiast ze sobą dyskutować w swym rodzimym języku tylko Caldwen wiedział o czym tak naprawdę rozmawiały i co potem odśpiewały. Z perspektywy reszty gobliny je obgadywały by potem ponownie się schować a z chat zaczął dochodzić narastający raban i krzyki by w końcu drzwi w obydwu chatach otworzyły się z hukiem a z każdej z nich wyleciały trzy gobliny dzierżące broń i z obłędem w oczach.
-Widzicie ? Wiedziałam, że posłuchają. - zawołała wesołym głosem paladyn - Witajcie mali zieloni towarzysze .. - zacięła się. Z każdym wypowiedzianym słowem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że gobliny raczej nie radują się z powodu ich przybycia.
- Nie chcą nam podziękować, prawda ? - chwyciła oburącz glewię
- Próbowaliśmy być dobrzy ale te bezrozumne stworzenie pokazały że nie warto ich żałować! Daliśmy im szanse jednak teraz pora zakończyć ich marną egzystencje wypełnioną cierpieniem! Do boju dzielni wojownicy wykonajmy zadanie powierzone nam przez władzę miasta!- Krzyknął Lajos wskazując na stado atakujących goblinów rapierem, coś w jego intonacji lub sposobie mówienia sprawiło że poczuliście nagły przypływ odwagi.

Walthus nie czekał długo szybko wypuszczając strzałę w stronę goblina stojącego w drzwiach chaty który właśnie mocował się z drewnianą tubą zawierającą fajerwerki. Strzała trafiła bezbłędnie między oczy powalając go trupem na miejscu. Przy okazji doprowadzając do szalu jego towarzyszy którzy tak wyczekiwali ognia.
Jeden z nich pochwycił fajerwerki same próbując je odpalić gdy tylko na końcu pojawił się płomień zawył radośnie kierując koniec tuby w stronę Arabel, pocisk pomknął w jej stronę i trafił w pierś paląc i rozświetlając okolicę. Jego towarzysz także zawył i doskoczył do kobiety unosząc pokraczne ostrze do ciosu. Dosięgnął jej łydki zadając dość paskudny i bolesny cios po którym zawył triumfalnie unosząc skrwawione ostrze.
Druga grupa goblinów zawyła radośnie na ten widok po czym same zaczęły przygotowywać się do odpalenia swojej fajerwerki. Jego kompani rozstąpili się robiąc mu miejsce po chwili z tuby wystrzelił snop białych iskier oraz mały ognisty pocisk pomknął w stronę Lajosa tylko by ugrzęznąć w błocie w połowie drogi. Jednak dla małych wariatów nie było to ważne tylko snop ognia który miały przed oczami.
Arabel zacisnęła wargi. z bólu Ten mały skurczybyki ją zranił, ale pierw zabije tego drugiego za nim. Z ogromną mocą uderzyła goblina rozczepiając jego czaszkę na dwie połowy, tak, że jego mózg był widoczny między kawałkami czaszki.
“‘Krew… jej zapach rozczula”
Caldwen zacisnął pięść gdy gobliny wyskoczyły. Drugą ręką naciągnął na oczy gogle. Skupił się. Obnażył zęby. Cała ręka mu drżała z prędkością, aż dłoń wydała się lekko rozmazana. Warknął posyłając promień czystego, płonącego gorąca w fajerwerk goblina, chcąc go wysadzić.
Promień dosięgnął goblina który żałośnie zawył z bólu unosząc fajerwerk i prawie samemu się nią parząc jego towarzysze wpierw zawyli radośnie po czym zorientowali się że właśnie zostali zaatakowani i spojrzeli w stronę grupy przy bramie zupełnie ignorując zranioną paladynkę.

Lajos widząc że ściągnęli uwagę drugiej grupy zdecydował się przyjąć pozycję gotową do ataku gdy tylko któryś z pokurczy wejdzie w zasięg jego ostrza. Walthus zaś wykorzystał okazję stworzoną przez gnoma posyłając kolejną śmiercionośną strzałę do goblina z fajerwerkami. Ten padł na ziemię upuszczając fajerwerk ku oburzeniu jego kompanów którzy byli już rozjuszeni faktem ze ktoś przerwał im ten jakże miły pokaz ognia.

Goblin obok Arabel ponownie się zamierzył i wyglądało na to że cios będzie paskudny wymierzony w kolano jednak w ostatniej chwili ostrze się przekrzywiło w dłoni zielonego i tylko zostawiło krwawe zadrapanie.
Arrabel zasyczała z bólu, ale jej ciało było przyzwyczajone do udręki. Odsunęła się do tyłu i rozpłatała mu czerep.
Pozostałe gobliny postanowiły sie zemścić za przerwanie ognistego pokazu i ruszyły w stronę Lajosa i Caldwena zeskakując z kładki przy chałupie. Pierwszy ruszył na gnoma z żądzą mordu w czerwonych ślepiach i nadział się na ostrze szlachcica cios był poważny jednak nie śmiertelny i bestia wyjąc wzięła zamach zadrapując brodacza. Drugi ruszył na kapłana dopadając do niego z impetem zagłębił ostrze w jego łydce a po okolicy rozszedł się paskudny zgrzyt, kurdupel uniósł triumfalnie otrze. Po chwili mina mu zrzedła gdy zorientował się że połamał właśnie swoje ostrze a rana Lajosa nie była aż tak poważna choć wystające z niej kawałki stali mogły mówić co innego.
Caldwen odskoczył w tył w zgrabnym piruecie, jednak nie był to unik, a atak. Energie wyciekające z jego duszy i umysłu skumulowały się w pędzącej dłoni i wystrzeliły w przód, wyżłabiając w ziemi długi, szeroki rów, tuż pod nogami zielonoskórych.
Gobliny zaskrzeczały gdy zieli pod nimi dosłownie się rozstąpiła pod nimi jednak jak widział jeden zdołał wylądować na nogach zaś drugi już nie miał tyle szczęścia i grzmotnął o glebę.
W tej samej chwili usłyszeli głośny huk i drzwi kolejnej chaty otworzyły się a z środka wytoczyła się kolejna zgraja szalonych pokurczów wyglądało na to że szykowały się z atakiem na Arabel ale jeden coś wrzasnął a pozostałe pokiwały głowami i … zaczęły się szykować do wspinaczki po ścianie ?

Tylko Caldwen to zrozumiał ich słowa brzmiące mniej więcej jak:
My Chop ! Bach ! Rach ! Ciach ! Z Góry i Długonoga TRUP !”
Walthus zaraz posłał strzałę w nową zgraję goblinów raniąc jednego z nich, czym wywołał tylko krzyk przepełniony gniewem.
- Chcą ci na łeb skoczyć ! - - krzyknął Caldwen do Arabel.
Lajos nie był tak zaprawiony w bojach jak reszta ekipy więc naturalne było że krzyknął z bólu. Już szykował się żeby odpłacić przeciwnikowi kiedy wyrósł przed nim dół od razu rozpoznał sztuczkę którą wcześniej pokazał gnom - Dzięki, Caldwen! Pomóżcie Arrabel ja przypilnuje żeby ta dwójka nic nie zrobiła - Zacisnął zęby i mocniej chwycił rapier zamierzał czekać aż gobliny zaczną się wspinać i wtedy będzie siekać ich po łbach.
Pierwszy z goblinów w dole który utrzymał się na nogach zaczął się gramolić na gore z żądza mordą w oczach wykrzyczał.
-“Rach ! Ciach ! Będziesz trup !”- ledwo wystawił czerep ponad ziemię by napotkać ostrze rapiera szlachcica, małe ciało spadło bezwładnie na dół. Drugi dopiero podniósł się z ziemi także zaczął się gramolić na górę ale szybko stracił przyczepność co być może uratowało go przed kolejnym zamachem ostrzem. Zamrugał tylko i przykucnął wykazując więcej instynktu samozachowawczego niż pozostali jego pobratymcy.

Nowa grupa zielonych pokurczów zgodnie ze swym planem zaczęła się gramolić na dach chaty pierwszy z nich szybko znalazł się na szczycie wrzeszcząc triumfalnie. Kolejny także zaczął się gramolić jednak deska która chwycił oderwała się i wraz z nią oraz kilkoma sporymi kawałkami konstrukcji runął na drewnianą kładkę jęcząc żałośnie. Ostatniemu na ten widok dosłownie opadły uszy ale jego kompan z góry zaczął wrzeszczeć.
- “Góra chop zabić długonogą !” dopadł do ściany i w połowie wysokości ześlizgnął się wrzeszcząc żałośnie jak by spadał w bezdenną otchłań. Jego kompan ryknął śmiechem co widocznie zmotywowało go tak wielce ze ze zręcznością małpy ponownie dopadł do ściany i znalazł się w mgnieniu oka na dachu co spowodowało że drugiemu opadła szczeka.
Arrabel nie była przerażona nadejściem nowych potworków. Zaatakowała pierwszego goblina jaki był w zasięgu, ale nie trafiła.
Caldwen skorzystał z chwili luzu aby wytworzyć wokół siebie tarczę mającą go chronić.
Lajos zostawił goblina w rowie gdyż ten wyraźnie zrejterował, ruszył w kierunku dzielnej paladynki po drodze wykrzykując do niej słowa pokrzepienia - Dzielna Arabell widziałem jak jednym ciosem powaliłaś tamto groźne monstrum! Banda goblinów to dla ciebie pestka! Sprawmy wspólnymi siłami aby wspaniała Pani Ameiko była z nas dumna a wioska bezpieczna przed zakusami szalonego zielonego ścierwa.- Rzekł głosem mocnym jak dzwon świątynny.

Walthus posłał strzałę w zbiorowisko goblinów na dachu jednak haniebnie chybił co sprawiło że za strzałą podążyła wiązanka przekleństw niziołka. Goblin odgarnął zaś deski gdy tuż obok świsnęło ostrze glewii co dodało mu wyraźnie chęci i sił do wspinaczki bo już wkrótce znalazł się na dachu wraz ze swymi kompanami oczekując aż kobieta zrobi jeszcze jeden krok.
Caldwen dostrzegł jak drzwi innej chaty się otworzyły a gobliny które szykowały się do ataku rozejrzały się po pobojowisku jeden z nich zaskrzeczał “My tam nie iść bo być trup !”. Jego kompani w mig podchwycili tę myśl bo po chwili drzwi się zatrzasnęły.
Arabel obserwowała obydwa gobliny. To oczywiste, że szykowały i do ataku, więc postanowiła poczekać, na ich ruch.
Chwilowo, nie mogąc znaleźć dla siebie ofensywnego zajęcia, Caldwen postanowił skupić się na własnej skórze. Już pomógł. Chwilowo sytuacja była opanowana.

Gobosy z uporem wyczekiwały aż Arabel się zbliży jednak to nie nastąpiło co jeden z nich skomentował.
“Ja myśleć sobie… a co jak długonoga sprytna i nie podejść ?”
To my ją podpali…” zaczął jeden sięgając po fajerwerk ale nie dokończył gdyż strzała posłana przez Wathusa bezbłędnie trafiła go w pierś pozbawiając życia. Pozostała dwójka zaryczała w panice, jeden rzucił wściekłe spojrzenie i zbierając się do rozbiegu ruszył ku krawędzi dachu z zamiarem zaatakowania kobiety. Szkoda że zawadził nogą o krawędź i runął łbem prosto w dół na podest poniżej. Tam zaś już spotkał się ze śmiercionośnym ostrzem glewii. Jego kompan wydał z siebie wrzask pełen przerażenia i także skoczył z dachu ale jak najdalej od kobiety, niestety i on nie był tak zwinny jak myślał zleciał w dół tylko by trzasnąć o krawędź kładki i zsunąć się z niej w błoto poniżej, wciąż żywy ale obolały.

Kichacz przywarł do ziemi powtarzając jak mantrę “Ja być trup to mnie nie Ruszyć ! Trup ! Nie ruszać !”, Caldwen nie musiał widzieć goblina chowającego się w rowie by wiedzieć że ten stracił już wolę do walki. Dostrzegł za to że grupa która się chowała wyleciała w panice ze swej chaty i ruszyła z wrzaskami w stronę dużego budynku w południowo wschodniej części wioski.

Koniec Walki.
+405 PD dla każdego.
HP: Arabel 13/13 Caldwen 6/7 Lajos 8/10

Runda 1:
Kolejność
Lajos > Walthus > Gobliny > Caldwen > Arabel
Lajos: Inspire Courage +1
Walthus Atak Gob 1: 9+9=18 Obrażenia: 6+1=7
Go2 Atak-Arabell 19-1=18 tafienie Obrazenia: 1 ognia + 1 stłuczeń
go3 Ruch:G4->F5 Atak: 17+2=19 Obrażenia: 4
go4 Atak Lajos 6 -12 Pudło
Go5 ruch J8
Go6 Brak akcji
Kolej: Caldwen-> Arabel
Arabel Atak Go2 Sukces i zgon
Caldwen Energy Ray Fire Atak 12+3=15 vs Trafienie Obrażenia 2+1+1=4

Runda 2
Lajos Przygotowanie kontry na wroga który wejdzie w zasięg ostrza
Walthus: Atak Go4 17+9=26 Obrazenia 1+1=2 Goblin padł
Go3 Atak 20+2 =22 Szansa na krytyk 5+2=7 nieudany Obrazenia 1
Go 5 Ruch w stronę Caldwena
Atak Lajos 19=18 Krytyk ?10=10 Nieudany Obrażenia 5
Go 5 Atak Caldwen 14+2=16 Trafienie Obrażenia 1
Go6 Ruch i atak na Lajosa 19+2=21 Potwierdzenie 18+2=20 KRYTYK 1+1=2
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96496
HP: Arabel 6/13 Caldwen 6/7 Lajos 8/10
Gob 3 6/6 Gob 5 1/6 Gob 6 6/6
Kolej: Caldwen-> Arabel
Arabel 19+6=25 Obrażenia 5+9=14
Półtorametrowy krok w tył, a potem Foxhole tak aby gobliny objąć.
Rów szeroki i głęboki na półtora metra, długi na 6 metrów, tak aby objąć gobliny.
Go4: Refleks 18+2=20 Zdany Stoi Cover
Go5: Refleks 4+2=6 Porażka Upadek Cover

Runda 3
Mapka na tą rundę: http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96784
Walthus->Lajos->Gobliny-> Caldwen-> Arabel
[Mój błąd w inicjatywie zapomniałem że szykowana akcja zrównuje inicjatywę z inicjatywą celu]
Walthus Atak Go8 14+11=25 Obrażenia 1+1+2=4
Lajos przygotowanie ataku na wspinające się gobosy w pierwszej kolejności tego uzbrojonego.
Go4 Ruch i wspinaczka [7]
Lajos Atak: 15 Obrażenia 2 Go2 Padł
Go5 Powstanie i próba wspinaczki 4 Nieudany
Lajos Okazyjny 5 Pudło
G 7 Wspinaczka 15
G 8 Wspinaczka 1 Krytyczna porażka Obrażenia 3 i Powalenie
G9 wspinaczka 8 Ponowna próba 20
Mapka: http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96932
Kolej: Caldwen i Arabel
Arabel ruch na E6 Atak: 4+6=10 Pudło
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96934

Runda 4
Walthus: Atak 2+10=12 Pudło
Lajos: Ruch na F5 Odnowienie Inspire Courage +1 [W tej rundzie skończyło się Lingering Performance]
Gobosy !
G5 Wciąż się kuli w rowie Total Cover
G7 i G9 wciąż czekają aż Arabel wejdzie w zasięg skoku.
G8 wstawanie Okazyjny Arabel ! 5+6=11 vs 12 Pudło
G8 wspinaczka 17 ruch na pole C9
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=97471
Kolej Arabel i Caldwen
Arabel Czeka
Caldwen Def

Runda 5
Walthus Atak vs Go 8 :18+10=28 Obrażenia 6+1+2=9
Lajos: Uzdrowienie różdzką Arabel: 8+1=9
Go9 Akrobatyka: 9+2=11 Porażka Obrażenia 2 Leży
Arabel Okazyjny 11+6=17 Obrażenia 2+10=12
Go7 Akrobatyka 9+2=11 Porażka Obrażenia 3 Leży [Żywy]
Go5 Wciąż się chowa

 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 25-12-2014 o 17:18.
Rodryg jest offline  
Stary 26-12-2014, 14:24   #88
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy walka się uspokoiła Lajos podbiegł kuśtykając do Arabel - Zaraz cię wyleczę - Wyciągnął z za pasa różdżkę leczenia ran, którą w drodze do wioski wręczył mu zapobiegliwy niziołek twierdząc, że "lepiej ją wykorzysta"

Już po chwili paladynka była w pełni zdrowa

- Zostawmy te gobliny, które stchórzyły gońmy tamte żeby się upewnić, że nie szykują nam jakieś przykrej niespodzianki! - Zawołał.


leczenie różdzką 8+1 czyli 9 Heala dla Arabel

 
Brilchan jest offline  
Stary 27-12-2014, 15:56   #89
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Ostrze paladynki ociekało krwią... krwią, której zapach tak długo jej towarzyszył. Potrząsnęła głową odzyskując pełnię przytomności.
- Znaczy się wygraliśmy... - popatrzyła ze smutkiem na pobojowisko. Było tu smutne zwycięstwo okupione krwią tak wielu biednych istot. Westchnęła
- Tak, gońmy ich, zanim wiedzione... za nim nas same zaatakują - rzekła głosem pełnym wątpliwości.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 27-12-2014, 16:34   #90
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- A może powinniśmy przepytać tego, co jest w dole, kto im tak tą wioskę rozwalił? Ta istota może być większym zagrożeniem niż te pokraki ze środkami wybuchowymi. No i można by przy okazji zapytać się go skąd mają fajerwerki - Zaproponował Lajos próbując pocieszyć kobietę

- Panie Caldwen czy mógłby Pan nam pomóc z tłumaczeniem? Jak jeszcze trochę poćwiczę to będę wstanie porozumiewać się za pomocą wyrazistości moich gestów i bystrym okiem odczytać, o co chodzi drugiej stronie! - Pochwalił się jednak szybko spokorniał - Ale teraz pańskie umiejętności językowe byłby nieocenioną pomocą. Skoro już tu jesteśmy należy zbadać sprawę dogłębnie, bo władzę Sandpoint z pewnością chciałby żebyśmy uzyskali wszelkie dostępne informacje!

- A tymczasem czy mógłby mi ktoś pomóc wyciągnąć to ułamane ostrze z uda? Jest wbite pod takim kontem, że samemu byłoby mi ciężko je wyjąć - spytał , po czym ponownie zwrócił się do Arabel

- Dzielna wojowniczko oni sami się na nas rzucili, ale wciąż mamy szanse zaoferować tym, którzy byli dość mądrzy, aby się wycofać pokojowe rozwiązanie przy okazji zdobywając cenne informacje! - Rzekł starając się nakłonić ją do ujrzenia pozytywnej strony sytuacji.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-12-2014 o 16:38.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172