Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2014, 14:55   #523
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Trafili mnie . - stwierdził po prostu Thorin - Zbierajmy się stąd zanim nas wystrzelają jak kaczki, Thorgun osłaniaj i piźnij im tam od czasu do czasu żeby się trzymali na odległość, Khaidar pomóż mi z Roranem i ustaw po drodze te potykacze, jak wpadną na jeden czy drugi to już nie będą tak biec za nami. O ile znajdziesz jakieś dobre miejsce na nie , bo o maskowaniu to raczej możemy zapomnieć. I podaj tą pochodnie Dirkowi, on wie jak ją trzymać by zmylić strzelających. - po chwili namysłu dodał jednak - Na ukos przy ścianie, niech walą po ścianach a nie w środek oddziału. Najchętniej bym ją zgasił, ale dla skavenów to może oznaczać zaproszenie do ataku, a tak to dwa razy pomyślą zanim wejdą w zasięg światła
Thorin jako jeden z nielicznych którzy mieli jeszcze siłę zabrał się za dźwiganie Rorana. Zaczął to robić już w trakcie wydawania poleceń, zajmując się też przy okazji bełtem. Nie szło tego zrobić inaczej niż na spółkę z Khaidar, Thorgun musiał osłaniać tyły i odstraszać podłe skaveny.
- No! Dalej, wykrzesaj z siebie jeszcze trochę ognia runotwórco! - Krzyknął Huran i choć sam był ciężko ranny to chwycił pod ramię Galeba i pomógł mu wstać. Chwilę później prowadził go już w dół spiralnej rampy, krok w krok za Thorinem i Khaidar którzy na wpół nieśli a na wpół ciągnęli ze sobą Rorana. Na górze zostali tylko strzelec Siggurdsson, Dorrin oraz Dirk i Ergan. Szarpany przez Hurana runiarz szedł ociężale modląc się tylko do Bogów Przodków, aby uszkodzona proteza wytrzymała te ekscesy.
Dirk nałożył plecak, hełm na głowę, zabrał wszystkie swoje graty, tarcze przewiesił na lewym boku i pomógł na ile mógł zebrać się Erganowi, a następnie ruszył za pozostałymi.
-Dirk skurwielu. Zostaw pochodnię. Po ciemku mam strzelać - rzuca Thorgun nim jego towarzysz zrobi mu wilczą przysługę.
Dirk spojrzał prosto w oczy Thorguna. Jednak nie czas i miejsce to było by się kłócić o takie rzeczy, a w obecnej sytuacji drobiazgi. Dirk jedynie zgrzytnął zębami i pozostawił bez komentarza obelgę rzuconą przez Thorguna. Obelga matki, za którą teraz Thorgun powinien zapłacić krwią. W milczeniu podał Thorgunowi pochodnię. Czekał aż Ergan się pozbiera, pomagając mu jak może.
Thorgun przysunął sobie stopą pochodnię, i stanął tak by cienie były przed nią. On sam wyjął Miruchnę, i przymierzył. Czekał spokojnie jedynie mówiąc do siebie raczej:
-No dobra szczurze mendy chodźcie do Mirusi. Czas się przywitać… - i pożegnać dodał w duchu Thorgun.
Dorrin wciąż był lekko otepiały, ze stanu nieświadomości wyciągnął go rumor i świst bełtów.
- Thorin… - stęknął, podchodząc do syna Alrika - [i]Daj… Rorana, ja dam… dam radę go nieść… nawet z jedną ręką silniejszym od Ciebie…
Jakby na przekór swoim słowom zachwiał się. Ale utrzymał się na nogach, nie upadł.
- Nie dam rady walczyć, nie… - zarzęził - nie jedną ręką. Ale… ale dam radę popilnować, khe… Ronagaldsona…
- To pomóż komuś nieść jego graty, jak się z nimi wywalisz to żalu nie będzie, ale jak się przewrócisz z Roranem, to go zabijesz - Thorin nie wdawał się więcej w dyskusję z Dorrinem. Szedł dalej targając Rorana. Słysząc zaś komentarz Thorguna dorzucił - Thorgunie cofaj się z nami, miarowo, można by nawet pochodnię pozostawić w miejscu gdy my się będziemy cofać, jak wejdą w zasięg światła będziesz miał pięknie oświetlone cele. Dirku odpal proszę drugą pochodnie bo poskręcamy tu karki sobie. Jeden nieostrożny krok, poślizg i Roran trup, być może nie tylko on - końcówkę zdania dodał już nieco ciszej, zdając sobie sprawę że wielu jest na granicy życia i śmierci i byle rana może ich wykończyć.
Dirk oparł Ergana o ścianę
- Poczekaj tu, zaraz znów ruszymy, tylko pochodnię odpalę. - wydobył pochodnię odpalił zapałkę by podpalić pochodnię.
Gdy pochodnia się zapaliła, Dirk z tarczą na plecach ruszy z Erganem.
Na to wszystko Galeb tylko mamrotał coś pod nosem ni to modlitwy do Przodków, ni to przekleństwa na wrogów.
 
Stalowy jest offline