Błysk w oczach Marka mógłby zabijać.
- Puść moją dłoń, bo pożałujesz. Ach Gustav dobrze, że jesteś będziemy się zbierać.- Gustav popatrzył na Gnatożuje, jęknął i rozejrzał się po lokalu.
- Kurwa pięknie Marku czy innych lokali w mieście niema, tylko mordownie wybierasz.
Marek uśmiechnął się do niego. I skierował wzrok na Dwójkę Garou.
- To jesteśmy umówieni, ale później zróbcie coś dla mnie i proszę zniknijcie mi z oczu. Nie chcę mieć nic wspólnego z waszą watachą, sam mam problem z swoją. Gustav nie gniewaj się już wychodzimy. Potrzebuję chwili spokoju, aby przemyśleć parę spraw.
Marek oraz Gustav wyszli z lokalu zostawiając Gnatożuje samym sobie. |