Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2014, 02:14   #25
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Cieszył się marsjańskim wiatrem we włosach, przynajmniej w przenośni, chwilowo nie miał ich na głowie wcale. Zajął swoje miejsce zaraz za trójnogiem ciężkiego karabinu zamontowanego na jeepie. Wiedział doskonale że w tych okolicach nie ma czegoś takiego jak spokojny transport lub eskorta. Nawet dziwki miały łatwiejsze życie niż Wolny Korpus na linii McCraiga. Zdawałoby się odwieczny ping pong trwał bezustannie. Capitol i Kartel wysyłali żołnierzy, Legion tych samych żołnierzy odsyłał w różnym stopniu uśmiercenia lub zmutowania. Upewnił się że wszystkie jego paranoje są zaspokojone i schował zapalniczkę głęboko. Southpaw leżał grzecznie, gotowy do użytku gdyby zaszła konieczność, ale na razie miał w dłoni szybkostrzelne działko, które potrafiło pruć nawet stal.




Niedzielna przejażdżka szybko zaczęła się komplikować, zastanawiał się co takiego wieźli w ciężarówce, że aż tak czekali na to na froncie. W okopach zaraz za szańcami czekali na cokolwiek, od suchych racji po amunicję, zwykle wszystko w miarę regularnie dochodziło. Z naciskiem na w miarę. Kiedy rozpętała się burza i pojawił się Bio-Gigant. Sara zdążyła zaraz przed tym wpakować do rowu. Miał szacunek dla jej umiejętności za celownikiem, ale właśnie jednym rzutem na taśmę potwierdziła wszystkie dowcipy o babie za kierownicą. Zdawało się że zaczęli kombinować nad wyciągnięciem wozu, zamiast się przesiąść i porzucić pancerniaka. Cortez zwrócił lufy działka pokładowego w kierunku giganta. Był ogromnym celem. Problemem było to, że nie miał pojęcia, czy przeciwpancerne, wybuchowe pociski cokolwiek zdziałają.
- Braxton, batoniki zostaw na później, jak się zrobi naprawdę gorąco! - Ryknął Cervantes, zupełnie jakby pojawienie się stwora tego kalibru było czymś codziennym. Co prawda mieli ostatnio sporo przejść, ale na szczęście te bydlaki były dość rzadkie. Przygotował się na gwałtowne zwroty i zbalansował działko swoim ciężarem. Cieszył się że mimo teoretycznie zwykłego transportu, zakutał się w pancerz jak zwykle.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline