Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2014, 14:34   #524
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Reanimacja Rorana potwierdzała jedynie wcześniejsze przypuszczenia Thorina. Ich były przywódca był na skraju wyczerpania , które zresztą musiało odbić się także na jego sposobie myślenia i oceniania sytuacji. Schodzenie przez kraty w dół komina było nie tyle absurdalne co zwyczajnie niewykonalne, zwłaszcza przy potrzebie przebijania się przez poszczególne poziomy co dość szybko sprawdził i ustalił Grundi.

Thorinowi nie podobał się pomysł rozdzielania drużyny po to tylko by sprawdzić i tak jedyne wyjście z komnaty. Jeśli nie mieli - a nie mieli - innego wyjścia , to trzeba było po prostu brać co jest z wszystkimi jego dobrymi i złymi stronami. Czy to nie liczebność grupy odstraszyła ostatnim razem skaveny?

Kronikarz nauczył się już jednak by nie zmieniać tych decyzji które już zapadły, zresztą i tak nie miał środków ni sposobów by powstrzymać Detlefa. Podczas gdy trójka khazadów poszła sprawdzać przejście sam mógł zająć się w pełni Roranem i pułapkami z których wykonania był nawet zadowolony, zwłaszcza że były to jego pierwsze własnoręcznie wykonane potykacze.
Kiedy padły pierwsze strzały wiedział , że jest gorzej niż źle. Do walki nadawał się tylko on i ewentualnie Khaidar, Thorgun mógł ostrzeliwać wroga, ale wiadomym było że ten prędzej czy później podejdzie. Jeśli przebije się przez choćby jednego z dwójki wówczas strumieniem ruszy by dorżnąć rannych. Roran, Dirk, Galeb nawet Dorrin nie mieli żadnych szans w walce z skavenami. Thorin widząc brak szybkiej reakcji kogokolwiek, wiedząc, że nie pozostał nikt z formalnie wyznaczonych do dowodzenia, sam musiał podjąć działania , w przeciwnym razie groziło im że zostaną wybici do nogi.

- Zbierajmy się stąd zanim nas wystrzelają jak kaczki, Thorgun osłaniaj i piźnij im tam od czasu do czasu żeby się trzymali na odległość (...)

Był nawet nieco zdziwiony gdy większość zaczęła wykonywać jego pośpieszne polecenia. Khaidar pomogła mu z Roranem, reszta rannych ruszyła zgodnie z poleceniem, zaś Thorgun szykował się do osłaniania tyłów, czego nieprzyjemna wymiana zdań między nim a Dirkiem była zupełnym potwierdzeniem.

Thorin jednak nie oglądał się za siebie, nie było na to czasu, musiał dowlec Rorana do reszty , połączyć siły z resztą i ruszyć dalej zastawiając za sobą pułapki i utrudniając pościg w wszelki możliwy sposób.

Do głowy mu nie przyszło, że Thorgun pozostanie w miejscu miast wycofywać się z resztą - tyle że na końcu i utrzymywac wroga na odległość strzałami z Miruchny. Do głowy mu nie przyszło, że "korytarz obiecany" zostanie odcięty przez napaleńców którzy jak się później okazało zaczęli uruchamiać pułapki, zamiast zostawić je w spokoju i sprezentować nadchodzącym za grupą skavenom. Gdy wreszcie zobaczył mordę Detlefa nie wiedział nawet czy się cieszyć, bo zaraz za nim biło światło które nie zapowiadało nic dobrego.
Ułożył Rorana przy ścianie, zaczerpnął kilka wdechów, bo niewątpliwym wysiłku jakim było targanie ciężkiego dupska ex przywódcy po czym wydyszał z siebie najważniejsze wieści.

- Skaveny... Na górze - przerwał na kilka wdechów, był tak zasapany tarmoszeniem ponad siłę że ledwo mówił, świeża rana po strzale także nie pomagała w wyduszeniu informacji. Zresztą sam niewiele więcej wiedział. gdy obejrzał się za siebie dostrzegł wszystkich z wyjątkiem Thorguna. - Gdzie kuźwa jest Thorgun? Zapytał do idących za nim, - Miał się trzymać blisko i ostrzeliwać wroga.

Nie było czasu nawet na besztanie nieobecnego. Skoro nie był z nimi znaczy się ze pozostał.
- Musimy mu pomóc, zbierz wszystkich zdatnych do walki i wracajmy po niego, ciężko ranni niech tu zostaną. - powiedział po czym wyciągnął tarcze i topór, szykując się do kolejnej przeprawy z skavenami. Nie chciał zostawiać Thorguna , ale samotny powrót oznaczał śmierć Thorina i kolejne zgony wśród rannych. Taka kalkulacja mu nie odpowiadała więc wyczekał na rozkaz od Detlefa korzystając z chwili na złapanie drugiego oddechu.
 
Eliasz jest offline